Generalnie wolę zwiedzać niż czytać o zwiedzaniu. Gdy zobaczyłam książkę „Kuba. Gorzki smak cygar”, nie poczułam jakiegoś przynaglenia, by po nią sięgnąć. Zrobiłam to raczej dla pewnej odmiany, bo dawno nie czytałam tego rodzaju książek, i trochę z nadzieją, że może czegoś nowego się nauczę… Nie myślałam wtedy, że będzie to jedna z najlepszych lektur w ciągu ostatniego roku!
Do jakiego rodzaju zaliczyć tę książkę? Ma w sobie coś z przewodnika turystycznego, z reportażu dziennikarskiego, z eseju na tematy społeczne… choć w gruncie rzeczy najbardziej pasowałoby określenie „notatki z podróży” Krzysztofa Hoły i jego żony Anety na Kubę. Udali się tam z zamiłowania i chęci poznania tego kraju kontrastów. Zwykli turyści wracają stamtąd zachwyceni pięknymi plażami, radosną atmosferą i poziomem obsługi, ale to jest przecież tylko fasada…
„Leciałem do kraju, gdzie przemili i fantastyczni ludzie cierpią na niedostatek pożywienia, choć klimat sprawia, że owoce dojrzewają tu non stop. Kraju przesiąkniętego złym systemem, który upadla swój własny naród. Kraju, gdzie czas się zatrzymał, a jeśli nawet nie zatrzymał, to przynajmniej mocno zwolnił” (s. 8)
napisał autor we wstępie. Chciał poznać prawdziwą twarz Kuby. Udało mu się.
Razem z podróżnikami wysiadamy z samolotu i zaczynamy przygodę… Zwiedzanie, rozmowy z ludźmi, obserwowanie zwykłego życia. Spacery po uliczkach miast. I dużo pysznej kawy. Pan Krzysztof z wyczuciem podaje szczegóły swojej podróży, nie przytłaczając czytelnika zbędnymi drobiazgami, a jednocześnie wiele tłumacząc i edukując. Obok opisów miejsc i wydarzeń autor opowiada biografię Che Guevary, wprowadza w obecną sytuację polityczną i ekonomiczną Kuby, jak też tłumaczy, jak się robi cygara. Nie to jednak jest najważniejsze.
Najważniejsi są ludzie. Książka jest pełna dialogów, spotkań i zaskakujących gestów życzliwości ze strony mieszkańców. Jak stwierdził pan Krzysztof w wywiadzie w Poranku „Siódma9”, Kubańczycy „są najwspanialszym narodem na świecie” [źródło]. Autor jest zachwycony ich serdecznością i gościnnością, tym bardziej że większość kraju żyje naprawdę biednie. Na tyle, że cały ich byt może być ilustracją dla przysłowia „Potrzeba matką wynalazków”, jak choćby wielokrotnie remontowane i przerabiane auta… Ale wróćmy jeszcze do rozmów autora ze spotkanymi ludźmi.
Zachwyt nie jest jedynym uczuciem, które on żywi wobec Kubańczyków. Ma też wobec nich wiele współczucia i jednocześnie trochę żalu – dostrzega wiele podobieństw ich obecnej sytuacji z tym, co w Polsce miało miejsce kilkadziesiąt lat temu, w czasach PRL-u. I dlatego chciałby, żeby i ten naród doznał przebudzenia i zawalczył o wolność. Nieraz w swoich kontaktach z mieszkańcami prowokował ich, by poznać nastroje, a też zachęcić, nadać odwagi do buntu. Podając przykład Polski, starał się pokazać, że dobra przyszłość jest możliwa także na wyspie. Pisze jednak, że:
„chyba nie wierzą w moje słowa, nie wierzą, że dożyją chwili, gdy Kuba będzie wolna. Może już się poddali, ale sądzę, że są na Kubie tacy, którzy nie odpuścili i będą walczyć do upadłego” (s. 32).
W książce jest wiele przemyśleń pana Krzysztofa na temat mentalności Kubańczyków. Patrząc na życzliwość miejscowych, zadaje pytanie:
„Czy mi się tylko wydaje, czy Polacy też kiedyś tacy byli?” (s. 60).
A jednocześnie – muszę to powiedzieć – w tej książce sam prezentuje dosyć mocno polską mentalność, a zwłaszcza tak znaną jej cechę jak narzekanie i zwracanie uwagi na to, co niedobre. Ale nie bądźmy zbyt surowi, potrafi też być naprawdę wdzięczny i wyrozumiały.
Gdybym miała wybrać największą zaletę tej książki, to… miałabym spory problem, bo jest ich niemało. Piękny język (w tym czasem hiszpański, ale delikatnie wrzucony i zawsze z tłumaczeniem), dobre poczucie humoru, nawiązywanie relacji z czytelnikiem, dużo ciekawostek i ładne zdjęcia. Jest to żywa i wciągająca opowieść, na którą naprawdę warto poświęcić czas. Plusem jest też samo wydanie: na dobrej jakości papierze, z czytelną czcionką i jakościowym formatowaniem, z nielicznymi literówkami. Taką publikację przyjemnie wziąć w ręce i nie wstyd trzymać na półce.
Co do niedostatków, to przyczepić bym się mogła tylko do kwestii merytorycznych dotyczących Kościoła katolickiego, jak np. do stwierdzenia przy omówieniu świąt wielkanocnych, że „podobnie jak w Polsce, tak i tutaj wyższą rangę mają święta Bożego Narodzenia”, albo pytania miejscowych o Mszę św. w Wielki Piątek (gdy w tym dniu nie celebruje się Mszy św., tylko Liturgię Męki Pańskiej). Staje się to jednak zrozumiałe, gdy autor przyznaje się, że nie jest katolikiem. Przy tym widać jego wielki szacunek do Jana Pawła II, którego nazywa „naszym papieżem”, jak i znajomość katolickich sanktuariów Kuby i ich historii, więc tym bardziej nie mam do niego żalu.
Szczerze polecam, by sięgnąć po tę książkę i poznać inny świat – jak stwierdza autor:
„świat o wiele ciekawszy od naszego i – zaryzykuję to stwierdzenie – przynajmniej pod kilkoma względami lepszy” (s. 9).
Informacje o książce:
Tytuł: Kuba. Gorzki smak cygar
Tytuł oryginału: Kuba. Gorzki smak cygar
Autor: Krzysztof Hola
ISBN: 9788381274470
Wydawca: Bernardinum
Rok: 2020