Gatunek science fiction jest wyjątkowo elastyczny w swojej formie, dzięki czemu był w stanie obronić się przez ostatnie kilkadziesiąt lat, w łatwy sposób adaptując się do zmieniającej rzeczywistości. Każdy dzień przynosi nam coraz to nowe odkrycia, które w bardzo łatwy sposób zostają zasymilowane przez autorów, rodząc w rezultacie coraz to nowe ścieżki do ponownego spojrzenia na naszą przyszłość. Znaczącym momentem dla całego gatunku był koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy zupełnie zmienił się nasz, jako ludzkości, pogląd na to co nas czeka. Euforyczne wizje dobrobytu rodem ze Star Treka, obiecujące pokój i nieograniczony rozwój, zostały zastąpione przez bardziej mroczne wizje. Literatura sci-fi stała się doskonałym tego odzwierciedleniem, dając jasny sygnał, że porzuciliśmy nasz pozytywizm, na rzecz realizmu. Duży w tym udział jest internetu, który pokazał jasno, że era informacji, jest także początkiem bardziej trzeźwego podejścia do naszych dalszych losów. W książkach sci-fi nastał czas na pokazanie czytelnikom, że świat przyszłości nie będzie taki jak dotąd myśleliśmy.
„Kryptonim Ważka” jest książką, która jest produktem myślenia wspomnianego wyżej. Autor odszedł od przyjętego do tej poru schematu zakładającego istnienie mrocznej strony tylko w nas samych, i postanowił pokazać, że istnieje ona wszędzie wokół. Zrobił to o tyle zgrabnie, że posługując się klasycznymi wytycznymi w dziedzinie prowadzenia fabuły, zdołał przemycić do swojej książki mrok odbijający się w oczach naukowców naszych czasów. Nie jest to mrok bijący z nich samych, jako ludzi, ale mrok będący dowodem na wyjątkowo wysoki stopień zaawansowania naszej cywilizacji. Pierwsi bohaterowie jakich poznajemy w książce Pana Janusza Moździerza, tak bardzo zatracili się w tym co sobie zaplanowali, że nie znaleźli czasu, by zadać sobie pytanie, czy powinni to zrobić. Szał pracy jakiej się poświęcili, tak bardzo nimi zawładnął, że zanim zdali sobie z tego sprawę, było już za późno. Stworzyli coś tak nowatorskiego, coś tak odmiennego od naszej obecnej wiedzy, że nie zdążyli pomyśleć o konsekwencjach z tego płynących. Dzieło ich życia, czyli bio-dron nie jest może pomysłem nowatorskim w świecie sci-fi, ale za sprawą wyjątkowo dobrze poprowadzonej fabuły, czyta się to naprawdę wyśmienicie.
Historia tej książki zaczyna się w momencie, kiedy dwójka wyjątkowo uzdolnionych młodych naukowców postanawia postawić pierwsze kroki w dziedzinie bio inżynierii. Przez wiele lat doskonalili swoje umiejętności w dziedzinach różnych nauk, które połączone w jedno mogą dać coś zupełnie nowego, niespodziewanego nawet. Nie ma chyba naukowca, który oparłby się pokusie napisania zupełnie nowej karty w historii nauki, i nie inaczej jest w tym przypadku. Wiedza z różnych dziedzin nauki, staje się kolektywnym wynikiem ich pracy, rodząc pierwszego na świecie bio-drona. Jak każda nowa dziedzina nauki, tak i ta musi jednak przejść przez trudną próbę empiryczną. W wyobrażeniu Pana Moździerza, próba ta przynosi sukces tylko do pewnego momentu, co jest zgodne z prawdziwa nauką. Wielkie odkrycia nie rodzą się w przeciągu krótkiego czasu, ale poprzez liczne niepowodzenia, uczące za każdym razem czegoś nowego. Fabuła „Kryptonim Ważka” skupiła się na jednym z takich potknięć, w wyniku którego obiekt doświadczalny postanawia uprzykrzyć życie swoim twórcom. Robi to w sposób wyjątkowo filmowy, wręcz horrorowy, bo postanawia uciec z laboratorium i żyć odtąd własnym życiem. Nie pomaga w swoim pochwyceniu przez, nie inaczej, wyjątkową pomysłowość swoich twórców, w uczynieniu go niewykrywalnym. Niepowstrzymane niczym zapędy ojców tegoż drona stworzyły pół maszynę pół zwierzę, które będąc na wolności, jest trudne do zrozumienia, a jeszcze trudniejsze do opanowania.
Pierwsze kilkanaście strona książki „Kryptonim Ważka” autor nie bardzo daje do zrozumienia co tak naprawdę chce powiedzieć. Trudno wywnioskować z tego o czym będzie snuta opowieść i kto jest naszym głównym bohaterem. Wygląda to bardziej na zlepek zebranych przemyśleń, z których w pewnym momencie wykluwa się całość historii, na czele z głównymi bohaterami. Jeśli jednak przebrniemy przez ten niejednoznaczny początek, będziemy mogli doświadczyć naprawdę ciekawej przygody. Przez całość książki czułem się jakbym czytał książkę próbującą nawiązać klimatem do filmu „Mucha” Davida Cronenberga, co jest zapewne sprawką bardzo wymownego wstępu opisującego sam proces tworzenia bio-drona jak i jego relacji ze swoimi stwórcami.
Książka Pana Moździerza „Kryptonim Ważka” jest ciekawym spojrzeniem na to, jak daleko nauka może się posunąć w celu stworzenia idealnego połączenia organizmu żywego z maszyną. Jest to tylko delikatne preludium do tego, co czytelników może czekać w literaturze hard sci-fi, jednak czuć w tej książce to, co jest istotne dla całości gatunku. Nie da się tutaj również pominąć aspektu zmieniającej się literatury sci-fi, która coraz bardziej zaczyna odchodzić od swoich fundamentów. Analizowanie ludzkiej natury, wręcz psychologiczny fetysz autorów minionych, został zastąpiony spojrzeniem na samą technologię i to jak tworzy ona naszą rzeczywistość.
Nowe polskie sci-fi ma ten atut, że powstaje na bardzo solidnych podstawach, które zagwarantowały naszym autorom duży udział w światowej czołówce tego gatunku. Nigdzie indziej, w dziełach autorów zagranicznych, nie spotkałem się z tak unikatowym wzorcem, będącym jak odcisk palca, który w większości przypadków gwarantuje naprawdę dobrą historię sci-fi, jak „Kryptonim Ważka”.
Informacje o książce:
Tytuł: Kryptonim Ważka. Misja nieobliczalnego drona
Tytuł oryginału: Kryptonim Ważka. Misja nieobliczalnego drona
Autor: Janusz Moździerz
ISBN: 9788380836808
Wydawca: Novae Res
Rok: 2017