Powieści i opowiadania

Korpożycie świnki morskiej – Paulien Cornelisse

Recenzja książki Korpożycie świnki morskiej - Paulien Cornelisse

Korpożycie świnki morskiej
Paulien Cornelisse

Świat korporacji dla wielu wydaje się niezwykły. I nie chodzi wcale o ewentualną atrakcyjność tej rzeczywistości, tylko o osobliwość lub może raczej swoistą odrębność. Wszelkiego rodzaju zasady, które determinują funkcjonowanie w korporacji, język używany przez pracowników, realia, które panują w dużych firmach – wszystko z jednej strony jest nam niby znane, a z drugiej mocno wyolbrzymiane, nie tylko w filmach czy w literaturze, ale również w codziennych rozmowach. Paulien Cornelisse książką „Korpożycie świnki morskiej” stara się pokazać rzeczywistość deadline’ów i asapów, niestety nie dość interesująco czy świeżo. Popada w schematyczność, wykorzystując stałe motywy w myśleniu o korporacji, co sprawia, że czytanie okazuje się nie tyle mało ciekawe, ile po prostu nudne.

Cavia, jedna z bohaterek, zatrudniona jest w dużej korporacji w dziale komunikacji. Jej funkcjonowanie podporządkowane jest pracy, która, choć może wydawać się niekiedy nudna, cały czas obfituje w zaskakujące sytuacje, związane z wyścigiem szczurów, hierarchią pracowniczą i specyficznymi relacjami międzyludzkimi. Wszystko, co ma miejsce w jej życiu, nawet prywatne problemy czy rozterki, zdaje się uwarunkowane w firmowej specyfice. Codzienne wyzwania, spotkania, rozmowy z przełożonymi i współpracownikami, które zostają w książce nakreślone, pozwalają ukazać korporacyjną rzeczywistość, w dużej mierze zdeterminowaną wewnętrzną (tzn. wynikającą z oczekiwań szefostwa i wspomnianego już wyścigu szczurów) definicją wartości, którą wyraża wydajność – to, ile kto w stanie jest zrobić, zarobić lub osiągnąć. Uwypuklone sytuacje, pogawędki, anegdoty i doświadczenia odtwarzają panoramę pracy, w dużej mierze ukazaną przez pryzmat osobliwych postaw i zachowań różnych bohaterów.

Korpożycie świnki morskiej” to książka jakich wiele. Nie znajduję żadnej wyjątkowości w recenzowanej pozycji, co wynika z prostego faktu – korporacja, tak ochoczo w ostatnich latach przedstawiana w poświęcanych jej powieściach, w tym wypadku jawi się tak, jak w wielu innych tego typu utworach. Autorka, mocno ceniona w swoim kraju, roztacza wizję, która ani nie bawi, ani niczego nie uczy. Nie przełamuje również żadnych stereotypów, a wręcz przeciwnie – utrwala powielane schematy i dobrze znane obrazy. Cała narracja oparta jest w zasadzie na kliszach fabularnych, na motywach, które do znudzenia wykorzystuje podobna literatura. Nie chodzi o stawianie spójnych diagnoz, dochodzenie do wspólnych wniosków czy posługiwanie się tym samym językiem, tylko o tworzenie jałowych, bezwyrazowych i zanadto znanych fikcji fabularnych, które nie niosą absolutnie żadnej wartości. Czytając, poznajemy bohaterów, którzy są albo wobec siebie złośliwi, albo rywalizacyjnie nastawieni; obserwujemy relacje między udającymi wzmożoną pracę podwładnymi a nieznośnymi, ponaglającymi, wymagającymi Bóg wie czego przełożonymi; doświadczamy typowo biurowych, luźnych rozmów między współpracownikami, na ogół plotkującymi o innych kolegach lub koleżankach z biura; śledzimy nadmiar pracy, odkładanie wszystkiego na później, radzenie sobie z przepełnioną skrzynką mejlową, niesprawnymi systemami oraz dłużącymi się godzinami. Do tego wszystkiego – co znamienne – wraz z bohaterami bierzemy udział w spotkaniach zespołowych, nudnych, rzekomo rozwijających warsztatach i wyprawach do innych działów, które – jak to w korporacyjnej literaturze bywa – przedstawione są niczym ekspedycje do zupełnie odrębnych cywilizacji lub kultur. Słowem – nuda i schematyczność. Nawet ironiczne podejście i inteligentne poczucie humoru, jakże cenione w wypadku tej autorki, nie poprawiają sytuacji, bo jednak możliwość w miarę częstego zaśmiania się to dość mało, nawet na tak krótką książkę.

Paulien Cornelisse niestety nie proponuje czytelnikowi niczego interesującego lub odkrywczego. Opisy udawania ciężkiej pracy, wyludnionego na czas trwania urlopów biura czy niemal poddańczych relacji z pracodawcą nie tyle nie zaskakują, ile wręcz nużą. Jedyną nowością czy czymś, co w jakiś sposób może zaintrygować, jest fakt, że główna bohaterka jest… świnką morską. Ale to tyle, bo nic z tego nie wynika, poza faktem, że czasem zmoknie jej sierść. Dodatkowo za sprawą bardzo króciutkich rozdziałów, niekiedy jednostronicowych, na ogół poświęconych konkretnej sytuacji lub rozmowie, trudno na dłużej przenieść się myślami w wykreowaną rzeczywistość, przez co czytanie przebiega nieśpiesznie nie tylko ze względu na miałkość treści, ale również na samą konstrukcję. Jestem przekonany, że sięgając po inne powieści poświęcone tej tematyce – choćby po „Mastera” Olgierda Świerzewskiego, również wydaną przez wydawnictwo Muza – lepiej zagospodarujemy własnym – jakże przecież cennym – czasem.

Informacje o książce:
Tytuł: Korpożycie świnki morskiej
Tytuł oryginału: De Verwarde Cavia
Autor: Paulien Cornelisse
ISBN: 9788328708495
Wydawca: Muza
Rok: 2018

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać