Jakiś czas temu, ktoś zapytał mnie, czy czytuję Pratchetta. Zaskoczona odpowiedziałam, że nie i chciałam się dowiedzieć skąd ten pomysł. Usłyszałam „A, bo wyglądasz na taką, co czytuje Pratchetta.”
Nigdy nie zetknęłam się z jego książkami, choć nazwisko nie było mi obce – jego cytaty pojawiają się w Internecie niemal równie często co cytaty Coelho. A zatem, gdy tylko w ręce wpadł mi Kolor Magii, pierwsza z serii książek o Świecie Dysku, postanowiłam przekonać się, czy usłyszany jakiś czas wcześniej tekst był komplementem czy raczej powinnam była się obrazić. Zagłębiłam się w lekturę.
W tym miejscu chciałam serdecznie podziękować osobie, która wtedy o Pratchetcie napomknęła, choć nawet już nie pamiętam kto to był. W tej chwili uważam, że otrzymałam od Ciebie jeden z najwspanialszych komplementów w życiu. Jeśli to czytasz – dziękuję!
„W odległym, już trochę zużytym układzie współrzędnych, na płaszczyźnie astralnej, która nigdy nie była szczególnie płaska, skłębiona mgiełka gwiazd rozstępuje się z wolna… Spójrzcie…”
No to spojrzałam. I moim oczom ukazał się niesamowity świat. Świat stworzony przez sir Terry’ego, tak podobny do naszego i jednocześnie tak różny. Bazą Świata Dysku, na którym dzieje się akcja, nie tylko Koloru Magii, ale i wszystkich innych jego książek z serii, jest starodawne wierzenie, że Ziemia jest płaska i płynie w kosmosie na grzbietach czterech słoni podtrzymywanych przez gigantycznego żółwia. Właśnie taką planetą jest Dysk, a na nim są miasta, krainy, kontynenty, obszary leśne, górskie i portowe. Są ludzie, ale są też orki, trolle, krasnoludy, magowie i wiedźmy, a także bogowie i pomniejsze bóstwa. Są superbohaterowie i czarne charaktery. Słowem – wydaje się, że mamy przed sobą typowy świat fantasy usiłujący odzwierciedlić nasz świat i dorzucić tam elementy typowo magiczne. Z jedną różnicą – Dysk jest parodią wszystkiego co znamy z literatury i filmu fantasy, a nawet z życia. I to parodią w najlepszym wydaniu.
Ale po kolei. Żeby w Świecie Dysku się nie zgubić, trzeba się na chwilę skupić. Seria książek składa się z kilku cykli, w których przewijają się te same miejsca, motywy i postacie, choć w każdej z podserii na pierwszy ogień jest wzięty ktoś inny. Kolor Magii, otwierający pierwszy z cykli i tym samym całą serię, opowiada o przygodach maga Rincewinda. Warto sięgnąć najpierw po tę książkę, a potem po jej kontynuację (Blask fantastyczny). Po przeczytaniu co najmniej jednej książki z każdego cyklu, kolejność przestaje mieć znaczenie. Nawet bez znajomości poprzednich części, łatwo jest zrozumieć co autor miał na myśli i co się dzieje z bohaterami.
Akcja Koloru magii zaczyna się od pożaru Ankh-Morpork – największego miasta w Świecie Dysku. Dzięki opowieści Rincewinda szybko dowiadujemy się skąd wziął się ogień. Historia zaczyna się, gdy do Ankh-Morpork przybywa Dwukwiat – pierwszy na Dysku turysta. Przybywa z dalekiego kraju i nie zna języka, choć nieźle radzi sobie ze słownikiem. Przywozi dziwny przedmiot, w którym chochlik maluje małe obrazki tego, co się mu pokaże. Szasta złotem na lewo i prawo, nie mając pojęcia o lokalnym przeliczniku waluty. Szalenie interesuje go kultura Ankh-Morpork, ludzie i zwyczaje, zwłaszcza te w stylu bójek w tawernach. A co najciekawsze – ma ze sobą olbrzymi kufer, który nie odstępuje go na krok. Dosłownie! Jest bowiem wyposażony w setki nóżek, na których dziarsko biega tuż za właścicielem.
Na swoje (nie)szczęście, ten niezwykły osobnik- nieco zagubiony w obcym mieście, choć nader pozytywnie nastawiony – trafia na Rincewinda, najbardziej nieudanego spośród magów Dysku. W wyniku zdarzeń sprzed lat Rincewind, został wydalony z Niewidocznego Uniwersytetu – magicznej uczelni w Ankh-Morpork. Nie zna się więc na magii kompletnie, co nie przeszkadza mu nosić typowych atrybutów czarodzieja- spiczastego kapelusza, brody i długiej szaty. To bywa mylące dla wrogów i nierzadko ratuje mu skórę. Dzięki zdolnościom językowym Rincewindowi udaje się porozumieć z Dwukwiatem, a potem okoliczności nie tyle zmuszają, ile mobilizują go do opieki nad turystą. Ten natomiast nieświadomy mentalności i zwyczajów przypadkowo doprowadza do pożaru całego miasta.
W związku z takim obrotem spraw nie pozostaje im nic innego jak tylko wyruszyć w podróż. Rincewind oprócz talentu do języków dysponuje jeszcze jednym darem – przyciąga kłopoty jak mało kto. Na brak akcji nie można więc narzekać. Na dwójkę bohaterów czekają trolle, smoki, wilki… i nie tylko.
Pratchett mistrzowsko prowadzi narrację, podając Czytelnikowi w lekki i przyjemny sposób elementy stworzonego przez siebie świata. Opisuje go bardzo obrazowo, ale niezbyt rozwlekle, jak to się czasem zdarza przy książkach z gatunku fantasy. Bez trudu można sobie wyobrazić Dysk, a także jego mieszkańców. Niezwykłe przymioty w jakie autor wyposaża bohaterów, są częścią niepowtarzalności tej serii. Z jednej strony wydają się oni być łudząco podobni do nas, z drugiej do niewiarygodnych postaci z zupełnie innego świata. Jednocześnie historie okraszone są potężną dawką humoru na wysokim poziomie. Nie jest to też zwykły humor, kilkakrotnie już natrafiłam na cytaty o zabarwieniu niemal filozoficznym, choć w wesołym i przystępnym dla Czytelnika wydaniu.
Kolor Magii jest pierwszym klockiem literackiego domino, czyli serii Świat Dysku. Przeczytanie jednej książki automatycznie powoduje sięgnięcie po kolejną. Słusznie Terry Pratchett nazywany jest jednym z najlepszych współczesnych autorów. Wybuchowa mieszanka fantastyki, filozofii, humoru, ciekawej fabuły i interesujących postaci jest absolutnie dla każdego. Polecam bezwzględnie!
Informacje o książce:
Tytuł: Kolor Magii
Tytuł oryginału: The Colour of Magic
Autor: Terry Pratchett
ISBN: 8372553149
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok: 1999