Literatura kobieca

Klub Mało Używanych Dziewic – Monika Szwaja

Recenzja książki Klub Mało Używanych Dziewic - Monika Szwaja

Klub Mało Używanych Dziewic
Monika Szwaja

Trudno przejść obojętnie obok tytułu takiego jak „Klub Mało Używanych Dziewic„. Zaintrygowana, ale też podejrzliwie spodziewająca się, być może, przesadnie babskiej lektury, zaczęłam czytać tę pierwszą część trylogii autorstwa Moniki Szwai. Książka zaczyna się z dużym hukiem — dosłownie, bo scena otwierająca ukazuje nam czterdziestolatka naśladującego z powodzeniem wojenny samolot i bombardującego talerze innych czterdziestolatków solą i pieprzem. Wszystko to odbywa się na sali gimnastycznej pewnego liceum w Szczecinie, gdzie pewien szalony rocznik, który już dawno skończył edukację, postanowił powtórzyć sobie studniówkę. Na tejże powtórce spotykają się cztery dawne przyjaciółki — Alina, Agnieszka, Michalina i Marcelina. To właśnie one, za namową kolegi „samolotu” założą tytułowy klub.

„Riplej studniówki” był dla kobiet okazją do tego, żeby rzucić okiem na swoje życie. Wszystkie zgodnie doszły do wniosku, że coś z tym życiem trzeba zrobić, najlepiej coś użytecznego. Każda zdecydowała się popracować nad czymś indywidualnie, a klub miał im pomóc wspierać się w tym wzajemnie. Michalina jest projektantką ogrodów, pracującą w zieleni na szczecińskim cmentarzu. Mieszka z matką, której ulubionym zajęciem jest narzekanie na córkę i wpędzanie jej w poczucie winy oraz wypominanie jak jest podobna do ojca, Irlandczyka, który opuścił je obie przed laty. Michalina w ramach społecznej działalności klubu decyduje się spróbować swoich sił, pomagając w hospicjum. Zostaje jednak odwiedziona od tego pomysłu przez pracującego tam księdza, który sugeruje, że powinna raczej przede wszystkim zmienić pracę, bo „przedawkowała groby”. Misia idzie za jego radą i jest to dla niej początek nie lada zmian w życiu. Alina najbardziej na świecie lubi stabilizację i spokój. Praca w banku zapewnia jej jedno i drugie, ale w domu Alka walczy na rodzinnym poligonie ze swoją 15-letnią, zbuntowaną obecnie córką, Jadwigą (dla mamy Wisienką, choć ona sama wolałaby być Jagą…), którą wychowuje samotnie. Nie radząc sobie z własnym dzieckiem, Alina chce spróbować pomóc innym. Jeden z jej klientów okazuje się doktorem na oddziale onkologii dziecięcej i tak oto Alina Grosik staje się ciocią Grosik dla gromadki chorych dzieciaków. Agnieszka to dyrektorka szkoły. Konkretna, mądra, nie daje sobie w kaszę dmuchać. Wszyscy ją lubią, wszyscy ją cenią, wszystko potrafi zorganizować. A jednak jest sama. Ma tylko kota, Rambo. Z jakiegoś powodu szczęście w miłości jej nie dopisało, choć Agnieszka nie zamierza o tym nikogo informować. Przeciwnie, od dzieciństwa zaprawiona w sztuce konfabulacji, snuje opowieści o romansach przed przyjaciółkami. W swojej głowie również prowadzi dialogi z coraz to nowymi, wymyślonymi mężczyznami. Wymyślonego można przecież zawsze wymienić na lepszy model, prawda? Agnieszka swoją użyteczność zamierza podnieść, pomagając staruszce z tej samej kamienicy. Staruszka, pani Róża, pierwotnie odprawia ją z kwitkiem, uniesiona dumą, jednak już niebawem energiczna dyrektorka będzie miała okazję zrobić dla niej niejedno, a przy okazji zyskać kolejną przyjaźń. Marcelina jest w zaawansowanej ciąży i na ostatniej prostej przed ślubem z Mikołajem. Wydaje się być w najbardziej ustabilizowanej sytuacji, ale w rzeczywistości, jest przerażona wizją bycia niemal 40-letnią mamą, boi się o siebie, o dziecko, o to, że sobie nie poradzi i o milion innych rzeczy. Narzeczony natomiast najbardziej na świecie wydaje się być zainteresowany… sobą. Ze względu na ciążę Marcelina tymczasowo zostaje zwolniona ze społecznej działalności klubu, ale czy to nie ona będzie niebawem potrzebowała pomocy przyjaciółek?

Każda z czterech kobiet jest inna, każda na swój sposób wyjątkowa. Niejedna Polka czytająca tę książkę będzie mogła utożsamić się z którąś Bohaterką. Kobiety przeżywają codzienne problemy i bardziej zawiłe życiowe komplikacje. Muszą radzić sobie z problemami zawodowymi, rodzinnymi, miłosnymi, zdrowotnymi… ot, życie. Być może dlatego „Klub Mało Używanych Dziewic” czyta się tak łatwo, szybko i przyjemnie. Również narracja prowadzona jest lekko i świetnym językiem — codziennym, ale nie banalnym.

Co jakiś czas pojawiają się nowi, ważni Bohaterowie, którzy wprowadzają do życia Dziewic dodatkowe zamieszanie. Autorce udało się w mistrzowski sposób połączyć losy wielu pokoleń — od nastoletniej Jagi, przez dojrzałe główne Bohaterki, po ich rodziców, czy sędziwą panią Różę. Każda z tych osób wprowadza coś nowego, inne spojrzenie na dane sprawy, inne perypetie.

Przy całej swojej lekkości „Klub Mało Używanych Dziewic” jest jednocześnie bardzo ciepłą i mądrą historią, pełną głębi i analizy różnych zachowań, czy problemów Bohaterów. Alina próbująca poradzić sobie z nastoletnią córką, przeżywającą okres burzy i naporu. Michalina, starająca się znaleźć jakiś sens w swoim życiu i nie dać się pogromić wiecznie niezadowolonej matce. Marcelina zmagająca się z ciążą i depresją jednocześnie. Agnieszka, pełna energii i robiąca wszystko dla wszystkich, a jednak tak bardzo samotna. A między te historie wplecione są zgrabnie inne kłopoty innych ludzi — Jaga, która zawala pierwszą klasę liceum, czy pani Róża próbująca zachować twarz i dumę mimo własnej niedołężności, a także inni.

Pochłonęłam tę powieść w rekordowym tempie i jestem przekonana, że podobnie będzie z kolejnymi dwiema częściami trylogii. Dałam się wciągnąć w historię i nie mogę się doczekać, co też jeszcze Mało Używanym Dziewicom się przytrafi.

Informacje o książce:
Tytuł: Klub Mało Używanych Dziewic
Tytuł oryginału: Klub Mało Używanych Dziewic
Autor: Monika Szwaja
ISBN: 9788362405091
Wydawca: SOL
Rok: 2007

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać