Bohaterowie książki zatytułowanej „Infekcja. Genesis” w niektórych momentach wyobrażają sobie, iż znaleźli się w horrorze klasy B. Nie są to momenty szczególnie dla nich budujące, ponieważ muszą uciekać przed zainfekowanymi ludźmi, żywymi trupami czy też zombie, choć tego ostatniego określenia autor „Infekcji” Andrzej Wardziak raczej nie toleruje, czemu daje wyraz w wypowiedziach jednej ze swoich bohaterek. Z tolerancją wobec tego dzieła pewne problemy mogą też mieć osoby, które w klasie B nie przywykły szukać inspiracji.
Trudno wszak nie oprzeć się wrażeniu, że książka „Infekcja. Genesis” to raczej mało ambitna rozrywka. Wartość tej powieści polega przede wszystkim na tym, iż jej akcja rozgrywa się w Warszawie. Dotąd bowiem nikomu nie przyszło do głowy, aby na ulice tego miasta wypuścić żywe trupy, które staną się zagrożeniem nie tylko dla stolicy biało-czerwonego kraju, ale być może również i świata. Sama historia okazuje się jednak banalna i dość oklepana. Nad Warszawą zapanował wirus, który zainfekował kilku nieszczęśników. Ci, obdarzeni minimum inteligencji i ograniczoną zręcznością, zainteresowani są wyłącznie zdobywaniem pożywienia – ludzi, którzy w rezultacie śmiertelnych pogryzień sami stają się żywymi trupami. Liczba zarażonych rośnie w bardzo szybkim tempie, co sprawia, iż w krótkim czasie Warszawa zostaje sparaliżowana. Ach, żywe trupy można odesłać do wieczności tylko strzałem w głowę, względnie jej odcięciem, czy też skręceniem karku. Gdzieś to już było, prawda?
Pomimo mało oryginalnego tematu, wręcz pewnego rodzaju zrzynki z rozmaitych historii o żywych trupach, książka Andrzeja Wardziaka może okazać się ciekawym doświadczeniem właśnie ze względu na ów warszawski klimat. Nieomal umrzeć można dla wypowiedzi jednego z bohaterów, który stwierdził, iż współcześni Warszawiacy, przede wszystkim wojsko, mogą poczuć się „odrobinę jak powstańcy”. To piękne porównanie do wydarzeń z przełomu lata i jesieni 1944 roku znajduje pełne uzasadnienie w „Infekcji”, gdzie Warszawa znowu musi bronić się przed najeźdźcami, tym razem bez mundurów, ale równie niebezpiecznych i nieco tylko mniej upodlonych. Kontekst polityczno-historyczny, być może wbrew intencji autora, jest więc obecny na kartach „Infekcji” z tego powodu, że Warszawa musi się bronić, a jej obroną zarządzają albo idioci, albo ludzie skłonni poświęcić mniejszość dla ratowania większości. O dominującej opcji z pewnością dowiemy się w kolejnych częściach książki Andrzeja Wardziaka.
Równocześnie, jak to w tego typu powieściach bywa, na ulicach Warszawy wyłaniają się rozmaici bohaterowie – dobre, niejednoznaczne i złe charaktery. Nawet wśród wojska pojawiają się tego typu dylematy, choć nie siły zbrojne są tutaj najważniejsze (…przynajmniej nie od razu). Andrzej Wardziak w „Infekcji” wykreował bowiem kilka interesujących postaci, kilka też bardziej płaskich, niż biust mojej byłej dziewczyny. W tym kolażu niedociągnięć warto śledzić historię zmęczonego życiem pracownika korporacji, którego postać okazuje się ważna ze względu na kontekst psychologiczny. Zresztą wątki psychologiczne towarzyszą każdemu opisowi zachowań tego człowieka, stanowiąc interesujący obraz kondycji „typowego” człowieka wobec zagłady. Tak samo sprawy się mają jeśli chodzi o „twardych” bohaterów „Infekcji”, którzy swoimi postawami bliscy są do archetypów niezniszczalnych herosów wychodzących naprzeciwko mrowiu żywych trupów. Warto też wspomnieć o obłąkanym duchownym, epizodycznej postaci, acz jednak ważnej znowu ze względów psychologicznych.
Sama akcja książki Andrzeja Wardziaka miewa swoje dreszczyki, choć sposób narracji przypomina bardziej bazę do scenariuszu filmowego, aniżeli rasową, tętniącą własnym życiem powieść literacką. Nie ma tu nic przerażającego, głębokiego, napełniającego czytelnika doniosłym zestawem emocji. Dominują raczej obrzydliwości, często wypowiadane przekleństwa, opisy rozgromionych wnętrzności. W sumie więc wszystko, co może podobać się fanom filmów klasy B. Zresztą „Infekcja. Genesis” kończy się w niedopowiedzeniu, którego dalsze losy można jednak łatwo przewidzieć nawet bez kart tarota. Czegoś tu więc ewidentnie brakuje. Jakoś stempla. Motywu czyniącego z „Infekcji” powieść wyróżniającą się ponad przeciętność. Potencjał tkwi oczywiście w Warszawie, ale w tej materii na kartach książki zabrakło pasjonującego rozwinięcia, intrygującej narracji czy też efektu zniszczonego miasta i zabrudzonych dusz. Mnie nudne sformułowanie: „Gdy w piekle zabraknie miejsca, zmarli wyjdą na ziemię” nie pociąga, ale być może „Infekcja. Genesis” to pewnego rodzaju poczekalnia do rozwoju talentu literackiego Andrzeja Wardziaka.
Informacje o książce:
Tytuł: Infekcja. Genesis
Tytuł oryginału: Infekcja. Genesis
Autor: Andrzej Wardziak
ISBN: 9788376428406
Wydawca: Pascal
Rok: 2016
Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl