Recenzje książek

Czarna Trasa – Antonio Manzini

Recenzja książki Czarna Trasa - Antonio Manzini

Czarna Trasa
Antonio Manzini

Ciemne niemal czarne niebo i śnieg, a dokładniej trasa zjazdowa i rękawiczka lub fragment dłoni? To pierwsze co zobaczyłam na okładce książki o tytule „Czarna Trasa” Antoniego Manzini.

Mamy zimę za oknem, kto lubi narty to wie czym jest owa czarna trasa, ja nie należę do tych wybrańców, ale jak wszyscy domyślam się dlaczego tak ją nazwano. A będąc wielbicielką kryminałów ciekawość sprawiła, że sięgnęłam po nieznanego mi autora. Dodatkowo w opisie rzuciło mi się, że na stoku pod śladami skutera znaleziono pokiereszowane zwłoki i to było wystarczające, by zatopić się w lekturze wyżej wymienionej książki.

Główna postać to rodowity Rzymianin, nie lubiący śniegu i zimna, uparty, arogancki, czasem chamski, brutalny, wulgarny. Nagina zasady, często łamiąc prawo, kobieciarz i nałogowy palacz cameli których ciągle mu brak. Ale mimo tak wielu wad ma w sobie wrażliwość, a co najważniejsze – jest skuteczny gdy zaczyna śledztwo. Mowa o wicekwestorze (we Włoszech: kwestor – szef policji; wicekwestor – zastępca) Rocco Schiavone. Jest to postać tak charakterystyczna, że nie sposób jej sobie nie wyobrazić i zapamiętać.

Jego trudny charakter doprowadza do poważnych tarapatów, co skutkuje, że jego szef komendant Andrea Corsi zsyła go do Doliny Aosty, alpejskiego turystycznego miasteczka na pograniczu Włoch i Francji.

Miejsce do jakiego zostaje wezwany to miejscowość Champoluc, znanego z tras narciarskich, schronisk górskich i tramwajów napowietrznych, gdzie znaleziono zwłoki. Zadanie niełatwe dla kogoś spoza miejscowych którzy nie ułatwiają pracy. Małe miasteczko ma swoją historię i dialekt, mieszkańcy będący prawie jak rodzina, często spokrewnieni, znający się od dawna, są zupełnie inni niż ludzie w Rzymie, do których przyzwyczajony jest Schiavone. Jego najbliższy współpracownik to Italo Pierron, pozostali z jego ekipy policjanci Domenico Casella, Caciuoppolo, posterunkowy Michele Deruta, anatomopatolog Alberto Fumagali. Pojawia się również kochanka Nora oraz stary przyjaciel z Rzymu Sebastiano Cecchetti, który wprowadza odrobinę zamieszania.

Miejsce, gdzie zginął człowiek, jest na nieszczęście dla Rocco koszmarem – góry, zimno, śnieg, no i brak odpowiedniego ubrania. Wręcz irytuje powtarzalność nie przyjmowania do wiadomości, że obecne miejsce pracy jest inne od tych w których do tej pory pracował i brak odpowiednich butów, jest wręcz śmieszne.

Na dodatek poruszanie się po górach jedynie ratrakiem bądź skuterem nie jest dla wicekwestora przyjemne. Wiadomo, rzymianin i macho w krainie śniegu i lodu.

„- Gówniana robota – warknął Rocco, wciskając z całej siły czerwony guzik.

Po jego zmarzniętym, zmęczonym ciele rozlało się dobrze znane, przykre poczucie winy. Zawsze tak było. Za każdym razem, gdy kończył sprawę, czuł się brudny, oślizgły, potrzebował długiego prysznica albo parodniowej podróży. …

Nie można obcować z okropnościami, samemu się nie paskudząc. Dobrze o tym wiedział. Musiał zanurzać ręce w to lepkie błoto, w to wstrętne bagno, żeby złapać krokodyla. Żeby tego dokonać, musiał zamienić się w kreaturę zamieszkującą takie miejsca. Musiał się ubrudzić. Mętne bajoro stawało się jego domem. A smród zgnilizny jego dezodorantem. Ale nie był w stanie polubić tego bagna z ważkami latającymi tuż nad wodą, jadowitymi wężami i szarym piaskiem przypominającym sraczkę słonia. Stanowiło to najmroczniejszą i szpetną część jego życia, z trudem i bólem tam wracał. I to wszystko: dochodzenie, zabójcy, kłamstwa i uniki zmuszały go do obrachunków.

W tym bagnie Rocco Schiavone był taki sam jak inni. Ani gorszy ani lepszy.”

Czytając z łatwością przeniosłam się w miejsce pełne śniegu, gdzie ujrzałam całą historię z wszystkimi postaciami, które po kolei poznajemy. Nie brak tu humoru z odrobiną ironii i zaskakującego finału. A to w kryminale istotne, by za szybko nie zorientować się kto jest ofiarą, czy to wypadek, czy może zabójstwo. Koloryt i klimat małej górskiej miejscowości oraz cała plejada postaci występujących w tej powieści, to dobra rozrywka. Sporo dialogów, a opisy zwięzłe, nie rozwlekające i nie nużące. A tego się obawiałam, gdyż seriali kryminalnych włoskich nie polubiłam, a ten pisany kryminał jest pierwszym włoskim, jaki zdecydowałam się przeczytać. Jako wielka wielbicielka kryminałów skandynawskich, niemieckich, amerykańskich, angielskich, po porażce z francuskim kryminałem, do tego podchodziłam z dużą rezerwą a niepotrzebnie. W końcu głównego bohatera Rocco Schiavone daje się polubić.

A co wiadomo o autorze?

Antonio Manzini urodzony w Rzymie 1964 roku, pracuje jako aktor grający w filmach i serialach telewizyjnych, (m.in. grał Publiusza w filmie „Tytus Andronikus” z 1999 roku; Serpico w serialu komediowym „Wszystko dla Bruno” z 2010 roku), scenarzysta, reżyser i pisarz włoski.

Jego pierwszy kryminał z Rocco Schiavonem, „Pista nera – Czarna trasa” z 2013 roku, sprzedał się w 80 000 egzemplarzy, najnowsza powieść z cyklu, „Era de maggio – To było w maju” z 2015, rozeszła się do tej pory w 100 000 egzemplarzy we Włoszech i przez kilka miesięcy utrzymywała się w pierwszej dziesiątce bestselerów czytelniczych.

A czy u nas się spodoba, zobaczymy. Porównania do Andrei Camilleriego, Donny Leon i Henniga Mankella, dwoje pierwszych wstyd przyznać nic mi nie mówi, zaś Mankella znam i lubię. Czy więc porównanie trafione? Może nie do końca, choć styl całkiem niezły i jako rozrywka na wolną chwilę może być. Dla wszystkich co lubią kryminały – polecam, a sama już czekam na kolejną część z cyklu.

Informacje o książce:
Tytuł: Czarna Trasa
Tytuł oryginału: Piasta nera
Autor: Antonio Manzini
ISBN: 9788328705272
Wydawca: Muza
Rok: 2017

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać