Bardzo lubię książki, które przenoszą czytelnika w świat zupełnie inny niż ten, który mamy za oknem. A więc wszelkie powieści z czasów minionych, czy fantastyczne krainy istniejące tylko w wyobraźni autora, to moje ulubione miejsca po których lubię się „przechadzać”, za pomocą śledzenia wzrokiem literek w książce. Jestem również fanką oryginalności w powieści. Czytam na tyle dużo, że przynajmniej raz w miesiącu trafia mi się książka, w której zdarzają się sytuacja/osoby, tak bardzo podobne do tych, o których czytałam jakiś czas temu. Książka Błękitne pudełko do patrzenia na łąkę, ma w sobie ogromną dozę oryginalności, pomysłowości i wyobraźni, jakże innej niż ta którą spotykam na co dzień.
Bardzo szybko uczę się stylu danego autora i darzę go ogromnym szacunkiem, gdy ów autor potrafi mnie czymś zaskoczyć. Ten styl zgoła nie był zbyt łatwy do nauczenia się. Tak więc na początek zaczynamy dość chaotycznie od pewnego błękitnego pudełka, by potem przejść do pewnego chłopca i pewnej starszej pani imieniem Maria. To właśnie na tej ostatniej postaci skupiona jest większość uwagi Czytelnika, ponieważ Maria postanawia wybrać się w podróż, a towarzyszy jej rezolutny Gronostaj… Podróż przypomina wędrówkę Alicji po Krainie Czarów. Maria poznaje Olbrzyma i pole sałaty, czy też ogląda jezioro unoszące się nad ziemią. W każdym razie, niczym w książce Ametysta, tak i tu, autor nieustannie zaskakuje nas czymś nowym. Tak niespodziewanym i tak baśniowym, że całość przypomina piękny sen. Nie ma czasu na pytania, skąd co się wzięło ani jakim cudem jezioro lata, tak po prostu jest.
Cóż, jest to jedna z oryginalniejszych książek jakie czytałam ostatnio. Jest również pięknie wydana, gruba okładka, o niebieskiej barwie, a w środku ładny, przyjemny w dotyku papier. Taka oprawa sprawia, że książka jest idealnym prezentem dla kogoś… Tylko no właśnie dla kogo?
Do czego zmierzam, język w książce jest piękny i bardzo poetycki w żaden sposób nie jest oklepany i nudny, ale nie jest też prosty. Przykład?
(…) Pamiętaj jednakże słów tych zwierciadło, a właściwie to, co po trzech tysiącach lat skupiania uwagi, na środki pokoju stercząc, wewnątrz tam, jeśli wejść gdzie wejść nie sposób spróbujesz, spostrzec można. s. 11.
Właśnie w ten sposób autor serwuje nam całą książkę. Jest to język piękny, wyszukany a w dodatku napakowany niezwykłościami, ale i dość trudny. Stąd też już i tak wąskie grono czytelników, zmniejsza się do tylko tych, których przyciągnie ten prozo-poetycki styl. Dzieciom również nie poleciłabym tej książki. Choć zawarte w niej są opowieści są baśniowe, myślę że współczesne dzieci nie poradziłyby sobie z tak zawiłymi zdaniami, gdzie podmiot i orzeczenie są zwykle na dwóch różnych końcach tego samego zdania, a w środku znajduje się kilka dygresji.
Miejscami drażniły mnie również dialogi, które w większości kończyły się na tym, że ktoś czegoś nie wie, lub w ogóle nie ma pojęcia o czym mówił… Ja również nie miałam pojęcia, a całość wyglądała trochę jak pisanie, dla samego pisania.
Myślę, że owa książka jest dla osób, które lubią taki styl. Sądzę iż będzie to dla nich czysta przyjemność czytać coś napisane tak poetycko. Piękne wydanie będzie dodatkowym atutem, cieszącym czytelnicze oczy. Ja niestety przesiąkłam XXI wiekiem gdzie zdanie powinno liczyć maksymalnie 20 słów, a podmiot i orzeczenie, powinno stać obok siebie, niczym król i królowa zdania. Na zakończenie w celu potwierdzenia tych słów, posłużę się kolejnym cytatem z książki:
Słowa stroją się, by dociec sensu w ulotnych migotaniach prawdy, a im bardziej słowa strojne, tym dalsze od istoty sprawy. Wystrojone słowa bywają i piękne, bywają i straszne. Najbardziej przerażają te urody pełne, a puste i obojętne zupełnie. Słowa, one bywają potrzebne, ale też czasem rozmiękają jak budyń, najzupełniej zbyteczne. s. 18-19.
Informacje o książce:
Tytuł: Błękitne pudełko do patrzenia na łąkę
Tytuł oryginału: Błękitne pudełko do patrzenia na łąkę
Autor: Bogusław Dziadzia
ISBN: 9788379422326
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014