„Wszystko ma swój kres. Czy czas wojownika dobiega końca?” Takim cytatem przywitał mnie ostatni tom przygód nowojorskiego nastolatka. Gregor po raz ostatni stawia czoła podziemnej przepowiedni, która jak żadna dotyka jego osoby.
Tik tak… tik tak… Przepowiednia Czasu do ostatnich chwil pozostaje tajemnicą dla chłopca. Zbliżające się do Regalii tłumy szczurzej armii stawiają w pełnej gotowości mieszkających pod ziemią ludzi. Przepowiednia przepowiednią, fakt, że Gregor przedstawiany jest w niej jako zwycięzca, który przeżyje lub przegrany, który poniesie śmiertelną klęskę, nie jest dopuszczany przez niego często do myśli. Ważne jest dla niego, by mama i Botka szczęśliwie wróciły do domu w Nowym Jorku. Kolejne bitwy wymagają dobrego dowództwa. Ku zaskoczeniu chłopca do akcji wraca Solovet. Wieloletnie doświadczenie wpływa na to, że udzielone jest jej wotum zaufania, pomimo zarazy, do której się przyczyniła wcześniej. Jako wprawny dowódca silnie i zdecydowanie, nie zważając na opinie innych prowadzi kolejne walki, kierując w nich pozycją chłopca, co nieszczególnie przypada mu do gustu. Obserwując jednak mord dokonywany przez szczury i niewyobrażalnych rozmiarów Mortifera, który w czasie walki wpada w szał, stopniowo się jej podporządkowuje. Chodzi przecież o jego przetrwanie.
Czymże byłaby wojna bez szyfrów. Zaszyfrowane w Kodzie Pazura wiadomości przysparzają ludziom niemało kłopotów. Przepowiednia mówi o tym, że Księżniczka, czyli Botka ma odegrać rolę w rozpracowaniu szyfru i ocaleniu Regalii. Jaka Botka jest każdy wie, mało interesują ją znaki na paskach materiału, lepsza jest zabawa z samymi paskami. Wszyscy dwoją się i troją nad szyfrem, czas nie jest ich sprzymierzeńcem. Nieoczekiwanie do podziemia trafia pewna miłośniczka rebusów i zagadek. Od tego momentu akcja toczy się niesamowicie szybko, ani się obejrzałam, a już byłam przy ostatnim rozdziale.
Ostatnia część Kronik Podziemia niosła w sobie wiele niewiadomych. Moje oczekiwania wobec niej były duże. Wojna ze szczurami to to, na co czekałam odkąd pojawił się Mortifer. Suzanne Collins pokazała mi swoje mistrzostwo w „Igrzyskach śmierci”. Byłam ciekawa, czy już wcześniej w swojej twórczości tak dbała o detale. Nie rozczarowałam się, każde pole bitwy, każdy bohater, każda sytuacja jest tak opisana, że wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach. Ponadto pojawiają się nowe gatunki zwierząt, przez co Podziemie jest jeszcze bardziej atrakcyjne niż dotychczas.
Wcześniejsze tomy charakteryzowały się tym, że poświęcano więcej uwagi wybranemu bohaterowi. „Kod Pazura” poświęcony jest przede wszystkim temu by pokazać pracę szyfrantów. Jednocześnie równą uwagę poświęca się Gregorowi, Luksie czy Solovet. Gregor w związku z interakcjami ze wszystkimi w tej części daje się poznać z wielu stron. Złość i brak zaufania do Solovet, pączkujące uczucie do Luksy, przywiązanie do Aresa to tylko kilka z nich. Myślę, że wielu młodych ludzi będzie się z nim utożsamiać.
Moją szczególną uwagę zwróciła postać Solovet. Bohaterka wraca po stosunkowo długim czasie. Budzi wiele kontrowersji i mieszanych uczuć. Z jednej strony doświadczony strateg, z drugiej osoba zakładająca, że cel uświęca środki. Kiedy czytałam o niej w moich oczach wyglądała jak Julianne Moore w roli Almy Coin z „Igrzysk śmierci”. Trudno jednak takich skojarzeń było mi uniknąć. Mam wrażenie, że taki rodzaj przywódcy jest charakterystyczny dla Suzanne Collins. Przykładowy fragment dla kogoś, kto czytał „Igrzyska” dobrze to zobrazuje:
„Gdy Miravet trzymała to przed nim, zza jego pleców dobiegł głos:
– Nie, Miravet, chcę, żeby był w czerni.
Nie musiał się obracać, by rozpoznać Solovet. Zacisnął zęby na myśl o kolejnym spotkaniu z tą kobietą.
– A to dlaczego? – zapytała Miravet, marszcząc czoło.
Gregor od razu ją polubił za to, że nie wykonuje ślepo rozkazów Solovet.
– Żeby się zlał ze swoim fruwaczem i stwarzał ogólne wrażenie ciemności – odparła Solovet.
– Na zębacze nie podziała wrażenie ciemności – zauważyła Miravet, wciąż uparcie trzymając przed sobą wybrany napierśnik.
– Ale na ludzi owszem. To się kojarzy z zadawaniem śmierci i siłą, zachęci innych, żeby za nim poszli.” (s.173).
Tak więc postać Solovet mogła być pierwowzorem Almy Coin, bądź na odwrót. Porównań nie da się uniknąć. Mnie to jednak bardzo nie rozczarowało, pokazuje to tylko konkretny styl pisania prezentowany przez autorkę obu serii.
„Kroniki Podziemia” to pięciotomowa seria przygód nowojorskiego chłopca, który w swoim krótkim życiu musiał zrobić więcej niż niejeden jego rówieśnik. W każdej części był wierny wyznawanym przez siebie wartościom. Rodzina, przyjaźń i uczciwość często nadawały kierunek jego działaniom, czym imponował innym bohaterom książki. Zaimponował też mnie, więc mam wrażenie, że i młodym czytelnikom przypadnie do gustu. Zachęcam do tego, żeby sprezentować od razu całą serię i dostarczyć rozrywki młodym głowom na długie jesienne i zimowe wieczory.
Informacje o książce:
Tytuł: Gregor i Kod Pazura. Księga V Kronik Podziemia
Tytuł oryginału: Gregor and the Code of Claw . Book Five of the Underland Chronicles
Autor: Suzanne Collins
ISBN: 9788379660247
Wydawca: IUVI
Rok: 2016