Koncepcja napisania cyklu książek, czy nawet tylko dwóch jej części, zawsze ma u swoich podstaw postawiony wyjątkowo trudny do pokonania problem który nazywa się – sprostać założeniom pierwszej części. Z filmami jest o wiele łatwiej, wystarczy podtrzymać główny wątek, dodać kilka nowych postaci, postarać się w miarę przyzwoicie rozwinąć ideę poprzedniczki. Z książkami jest, w zasadzie, podobnie, ale jednak zupełnie inaczej. Film bowiem trwa mniej więcej, około dwóch godzin i widz z trudem wyłapie wyraźne błędy. Z książką jest natomiast ten problem, że nie czyta się jej, zwykle, jednym tchem, przez co odbiorca zyskuje cenny czas na analizę tego co chce mu się przedstawić. Skutkiem tego jest o wiele większa dbałość o całość dzieła pisanego, dzięki czemu wyraźnie góruje w tym miejscu nad filmami. Różnicą, która najbardziej może zarysować tą niezależność jest zwykle przedstawianie głównego bohatera. Kinematografia wymaga jedynie małych, kosmetycznych poprawek, kiedy książka wręcz tego unika. Bohater książkowy musi być spójny, bez względu na tło historii, niezależnie od wątku fabularnego. Jeśli autor postanawia zmienić jego osobowość, robi to zawsze poparty w szczegółowe wyjaśnienie, film natomiast tego nie potrzebuje. Tutaj też pojawia się różnica pomiędzy tymi dwoma rodzajami, a która jest tak wyraźna, że dla wielu odbiorców, jest wręcz decydującą o tym, w jakim kierunku pójdą w odkrywaniu światów wykreowanych przez autorów. Pan Gryf, pisząc obie części „Przyjdź Królestwo Twoje” doskonale zdawał sobie sprawę, że tworzy dla odbiorcy bardziej wymagającego, który będzie przez to bardziej krytyczny.
Drugi tom książki „Przyjdź Królestwo Twoje” zastaje czytelnika w sytuacji tuż po walce o władzę jaką Konstantyn stoczył z Maksencjuszem. Walka ta wymagała wielu ofiar, poświęceń i trudnych decyzji, niejednokrotnie dotkliwie raniąc samych pretendentów do władzy. Oboje byli świadomi ryzyka jakiego się podjęli i każdy z nich ma je głęboko w pamięci, pomimo że może tego nie okazywać. Dawne rany pozostają niezabliźnione, skutkiem czego oboje pozostają na wyżej ustalonych pozycjach, oczekując odpowiedniego momentu, w którym przeciwnik odsłoni swoją słabą stronę. Konstantyn udał się do Brytanii – miejsca niechlubnego dla historii Rzymu (z naszej perspektywy), gdzie ma nadzieję na odzyskanie wpływów i dawnej siły. Podczas zdawałoby się, rutynowej misji wpada w zasadzkę Piktów, dowodzonych przez bezwzględnego przywódcę powstania przeciwko Rzymskim najeźdźcom. Cudem uchodzi z życiem, ale niespodziewanie dla niego, odkrywa tam coś, co może stać się kluczem do zwycięstwa nad Maksencjuszem. Każdy kij ma dwa końce, przez co Konstantyn, jeszcze o tym nie wiedząc, wystawia swoją największą słabość na widok. Konsekwencje tej jednej wyprawy będą ciągnąc się za najpotężniejszymi osobami starożytnego Rzymu przez długi czas, doprowadzając ostatecznie do nieuniknionej konfrontacji, w której zwycięży nie silniejszy fizycznie,politycznie, ale psychicznie.
Często powtarzam zdanie, które ma odniesienie do zarówno literatury, ale także filmów, że druga część danego dzieła rzadko kiedy ma możliwość przerośnięcia swojej poprzedniczki. W literaturze zdarza się to częściej, przez powody wspomniane przeze mnie we wstępie. W przypadku „Przyjdź Królestwo Twoje” pierwszy raz spotkałem się z dość zaskakującym przykładem, w którym to nie warstwa fabularna jest tą decydującą, ale język pisania. Nie wiedzieć czemu części wydane, w zasadzie w tym samym czasie, są sobie tak różne literacko. Pierwszy tom opowieści Pana Gryfa „Władza i Wiara” w kontekście tomu drugiego „Przymierze” wypada o wiele słabiej. Pierwsza część jest jakby bardziej naiwna w warstwie fabularnej, historycznej i poprowadzenia wątków głównych bohaterów. Druga część jest natomiast zupełną odwrotnością – fabuła jest zdecydowanie bardziej spójna, tło historyczne znacznie poprawione, a sami bohaterowie bardziej ludzcy. Przypuszczam, że stało się to za sprawą tego, iż sam autor w miarę pisania książki coraz bardziej docierał się z tym co chce opowiedzieć, z każdym rozdziałem było dla niego bardziej klarowne to co chce przekazać, jak przedstawić swoich bohaterów. W miarę pisania swojej powieści, Pan Gryf jakby coraz szerzej rozpisywał psychikę swoich bohaterów, przez co z początku mogą wydawać się naiwni, by w drugim tomie ukazać się w pełni dla czytelników.
Nie przestaje mnie prześladować myśl, że oba tomy „Przyjdź Królestwo Twoje” mogły zostać sprowadzone do tylko jednego. Co prawda byłaby to książka wyjątkowo opasła, ale może bardziej spójna w samym zamierzeniu. Niestety tak się nie stało, przez co czytelnik musi doświadczyć mało przyjemnego etapu przejściowego, zmuszającego do przeczytania dwóch różnych książek. Szkoda jest tym większa, że historia opowiedziana przez Pana Gryfa jest wyjątkowo ciekawa i naprawdę można ją nazwać pożeraczem czasu i umysłu. Wyjątkowo namiętnie zaczytywałem się w kartach tej książki, po cichu kibicując Piktom, bo przecież każdy z nas zawsze kibicuje słabszym. Pomimo potknięć autora przy przejściu z tomu pierwszego do drugiego, warto przeczytać „Przyjdź Królestwo Twoje” dla samego realizmu czasów przedstawianych w tych książkach.
Informacje o książce:
Tytuł: Przyjdź Królestwo Twoje Tom II: Przymierze
Tytuł oryginału: Przyjdź Królestwo Twoje Tom II: Przymierze
Autor: Edward H. Gryf
ISBN: 9788379429301
Wydawca: Novae Res
Rok: 2015