Recenzje książek

Płonące anioły – Bear Grylls

Recenzja książki Płonące anioły - Bear Grylls

Płonące anioły
Bear Grylls

Teorie spi­skowe mają to do sie­bie, że zwy­kle opie­rają się na zało­że­niu, że im bar­dziej kon­tro­wer­syj­nie tym lepiej. Całe nowo­cze­sne spo­łe­czeń­stwo lubi je nie dla­tego, że przed­sta­wiają jaką­kol­wiek rze­telną wie­dzę, ale jedy­nie domy­sły które mają na celu wzbu­dze­nie w czy­tel­niku poczu­cia dys­kom­fortu dla ota­cza­ją­cej go rze­czy­wi­sto­ści. Nie muszą być spójne, ale już na pewno muszą burzyć dotych­cza­sowy porzą­dek świata odbiorcy. Każdy dobry pisarz, który bie­rze się za napi­sa­nie książki z tegoż gatunku, dosko­nale o tym wie i stara się to użyć naj­le­piej jak umie. Bear Grylls jest koja­rzony z zupeł­nie innej formy prze­kazu, jed­nak jego książka „Pło­nące Anioły” poka­zała, że i u niego można doświad­czyć tren­dów nowo­cze­snego świata. Druga część przy­gód Willa Jaegera jest jesz­cze bar­dziej tajem­ni­cza i nie­prze­wi­dy­walna niż można się było spo­dzie­wać.

Główny boha­ter cyklu ksią­żek Pana Gryl­lsa prze­szedł już nie­mało (część pierwsza – Lot Widmo) . Sta­wił czoła nazi­stow­skiej orga­ni­za­cji, która wcią­gnęła do mor­der­czej roz­grywki nie tylko jego samego, ale także jego rodzinę. Prze­szedł przez pie­kło pod­czas tor­tur, a mimo wszystko ma jesz­cze w sobie siłę na drugą rundę. Tym razem jed­nak stawka jest o wiele wyż­sza, bo cho­dzi o losy całej ludz­ko­ści. Tajem­ni­cza nazi­stow­ska orga­ni­za­cja którą pozna­li­śmy w pierw­szej czę­ści wraca ze zdwo­joną siłą, uzbro­jona w jesz­cze bar­dziej śmier­cio­no­śne metody walki ze swo­imi prze­ciw­ni­kami. Jaeger musi im sta­wić czoła po raz kolejny, nie wie­dząc czy ma w ogóle jakieś szanse w tej nie­rów­nej walce, gdzie misty­cyzm prze­plata się z praw­dzi­wym świa­tem. Trudno tutaj napi­sać coś wię­cej bez zdra­dza­nia istot­nych wąt­ków fabuły, które to witają czy­tel­nika już na pierw­szych stro­nach książki. Rewers książki chyba naj­le­piej odda to co autor zamie­rza przed­sta­wić:

„Zwłoki nor­dyc­kiej bogini odna­le­zione w ark­tycz­nym lodowcu… Nazi­stow­ska maszyna ukryta w jaski­niach pod­ziem­nego jeziora… Dwu­na­sto­la­tek z Kenii, któ­remu podano eks­pe­ry­men­talny wirus… Grupa wyszko­lo­nych żoł­nierzy pla­nu­ją­cych zemstę w sercu afry­kań­skiego kon­ty­nentu…”

Dyna­mika zawarta w tych kilku zda­niach dosko­nale defi­niuje całość książki Pana Gryl­lsa. Jest szybko, jest bru­tal­nie, jest tajem­niczo i jest na pewno lepiej niż w poprzed­niej czę­ści.

Lot Widmo” otwie­ra­jący cykl przy­gód Willa Jaegera był dla mnie dużym roz­cza­ro­wa­niem. Spo­dzie­wa­łem się cze­goś wię­cej po auto­rze, który może pochwa­lić się tak barw­nym życio­ry­sem. W końcu żoł­nierz piszący o żoł­nierzu powi­nien brzmieć w tym co two­rzy racjo­nal­nie. Tutaj jed­nak poja­wia się pro­blem, który męczy mnie do same początku – czy Pan Grylls rze­czy­wi­ście pisze swoje książki, czy też możemy czy­tać twór­czość ghost wri­tera? Z oso­bami medial­nie roz­po­zna­wal­nymi jest to czę­sto spo­ty­kany wywód. Czy­ta­łem wcze­śniej kilka ksią­żek Pana Gryl­lsa, tych survi­va­lo­wych i język pisa­nia jest dość odmienny od tego co widzę w jego powie­ściach. Naj­praw­do­po­dob­niej ni­gdy nie roz­wiążę tej zagadki, więc pozo­staje mi sku­pie­nie się na tym co dosta­łem w postaci „Pło­ną­cych anio­łów”.

Fabuła dru­giej czę­ści przy­gód boha­tera wykre­owa­nego prze Pana Gryl­lsa jest na pewno o wiele cie­kaw­sza i bar­dziej dyna­miczna niż w poprzed­niej czę­ści. Wię­cej w niej tajem­nic, wręcz misty­cyzmu, ale także rze­czo­wych nauko­wych aspek­tów, które poparte dobrze zbu­do­waną fabułą stają się nagle wyjąt­kowo smu­kłe i pasu­jące do rze­czy­wi­sto­ści czy­tel­nika. Miłym dodat­kiem jest sam wstęp gdzie autor zamiesz­cza skró­towe obja­śnie­nie, wraz z przy­pi­sami, skąd poja­wił się pomysł na poszcze­gólny wątek zawarty w książce. Cała reszta jest wtedy o wiele lepiej przy­swa­jalna, z małymi wyjąt­kami, które mogą zmą­cić co naj­wy­żej mniej oczy­ta­nych odbior­ców.

Pło­nące anioły” jest książką zde­cy­do­wa­nie lep­szą niż jej poprzed­niczka, czyli „Lot Widmo”, a która mnie bar­dzo zra­ziła, jed­nak na­dal czuć w niej pewien nie­po­kój czy­tel­ni­czy, czy aby nie dajemy się nabrać na sen­sa­cję, która mor­duje fabułę. Mniej wię­cej po trzech roz­dzia­łach zorien­to­wa­łem się, że autor wła­śnie to pró­buje zro­bić z książką, zasło­nić nie­do­róbki fabu­larne czy­stą akcją.

Książka Pana Gryl­lsa nie zasko­czyła mnie w żaden spo­sób, jeśli cho­dzi o przed­sta­wie­nie cze­goś nowego w lite­ra­tu­rze, nie poka­zał też nic co zna­łem w innym świe­tle. Jest zno­śną lek­turą na jesienny wie­czór, ale zde­cy­do­wa­nie szybko mija­jącą, bez per­spek­tyw na szu­ka­nie cze­goś wię­cej. Nadal twier­dzę, że Pan Grylls powi­nien pozo­stać w dzie­dzi­nie survi­valu, co mu wycho­dzi o wiele lepiej.

Informacje o książce:
Tytuł: Płonące anioły
Tytuł oryginału: Burning Angels
Autor: Bear Grylls
ISBN: 9788376428246
Wydawca: Pascal
Rok: 2016

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać