W ostatnich latach częściej na ekranie pojawiają się księżniczki biegające po lesie i spędzające czas na przygodzie, niż na siedzeniu w salonach przy herbatce. Kiedy jednak słyszymy słowo „księżniczka” wyobrażamy sobie upakowaną w za ciasną, gorsetową, balową suknię panienkę czekająca na przybycie księcia na białym rumaku. „Księżniczka z innej bajki” to zdecydowane zaprzeczenie tej wizji.
Pojawienie się w rodzinie królewskiej córki Lilianny sprawia radość wszystkim mieszkańcom królestwa. Dziewczynka jednak od pierwszych dni budzi niepokój rodziców. Niechęć do ubierania tego, co księżniczce przystoi i niechęć do mówienia spędzają sen z powiek rodzicom i opiekunkom. Pewnego dnia Lilianna przemawia manifestując swoje preferencje ubraniowe i żądanie, by mówić do niej Lilka. Zakłada wygodny dres i rusza w świat pełen przygód. Wbrew oczekiwaniom, które stawiane są księżniczkom, wspina się na drzewa, tarza w trawie i goni żaby. Suknię na bal kupuje w second handzie, a na wycieczkę jedzie busem. Dorośli z jej otoczenia łapią się za głowy, dostają palpitacji serca, a na koniec widząc, jaką radość daje jej beztroska, zaczynają ją naśladować.
Chyba ze wszystkich księżniczek jakie poznałam w swoim literackim i filmowym życiu Lilka jest tą, której najbliżej do współczesnych dziewczynek. Wygodny strój i przyjaciele, z którymi zabawa trwa do białego rana i się nie nudzi to jej znaki rozpoznawcze. Otaczający świat jest pełen niespodzianek, przez co każdy dzień jest dla niej nieskończoną przygodą.
Każde z opowiadań o jej życiu niesie ze sobą przesłanie, które trafi zarówno do dorosłych jak i do dzieci. Lilka uczy, że metka przyszyta do ubrania nie jest miarą tego, kim się jest. Dziewczynka pokazuje, że czasem warto zejść z tronu, żeby zobaczyć więcej i jeszcze więcej doświadczyć. Przyzwyczajamy się do tego, że dzieci powinny siedzieć po kilka godzin przy biurku, potem na zajęciach dodatkowych, a kiedy wracają do domu to dobrze, żeby nie biegały i dały trochę spokoju umęczonym rodzicom. „Księżniczka z innej bajki” pokazuje, że ruch to sposób poznawania świata i choćbyśmy nie wiadomo jak starali się usadzić swojego księcia czy księżniczkę w domu, bo nam się już nie chce ruszać, to nic z tego nie wyjdzie. Zaczęłam się zastanawiać, czy Lilka nie pełni roli terapeutycznej dla dorosłych w większym stopniu niż dla dzieci. Jeśli tak, to dobrze, że rodzice będą czytać tę książkę z dziećmi. Te niewątpliwie również będą czerpać przyjemność z czytania o swojej rówieśniczce. Kolorowe i piękne ilustracje wzbogacają treść. Lilka to postać, której nie da się nie lubić i przypadnie do gustu wielbicielkom Meridy Walecznej, Anny i Elsy z Krainy Lodu. Mi nasuwały się skojarzenia z Mią Thermopolis – bohaterką serii dla nastolatek „Pamiętnik księżniczki”, która podobnie jak Lilka w książce dla młodszych dziewczynek próbuje zmienić królewskie obyczaje i wprowadzić w nie więcej dziecięcej beztroski.
Książkę czytało się szybko i przyjemnie. Każde z opowiadań było inne i rozbudzało ciekawość, co tym razem przyjdzie do głowy małej bohaterce. Jest to świetny prezent dla wszystkich księżniczek, a przecież nie zapominajmy, że każda z nas, kobiet jest księżniczką.
Informacje o książce:
Tytuł: Księżniczka z innej bajki
Tytuł oryginału: Księżniczka z innej bajki
Autor: Agnieszka Urbańska
ISBN: 9788379151899
Wydawca: Skrzat
Rok: 2015