Fantastyka

Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i Stal – Jacek Łukawski

Recenzja książki Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i Stal - Jacek Łukawski

Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i Stal
Jacek Łukawski

Strona po stronie, niczym rwące prądy Świętej Rzeki, przyciągają szukających wrażeń czytelników Arthorn i jego przygody. To główny bohater Krainy Martwej Ziemi, postać dalece tajemnicza, którą poznajemy u progu nad wyraz intrygującej powieści pióra Jacka Łukawskiego. Powieści oznaczonej mianem debiutu, choć styl i sprawność autora sprawiają wrażenie jakoby ów debiut nastąpił lata doświadczeń wcześniej, a „Krew i stal” to stempel jego umiejętności w tworzeniu klimatu, będącego magnesem dla wielbicieli rasowego fantasy.

Owej rasowości na stronach „Krwi i stali” nie brakuje w każdym z możliwych wymiarów wyobrażeń. Jacek Łukawski wykreował wszak pasjonującą historię, która po jednej stronie oferuje doskonałe rzemiosło zaprezentowanego świata, jego barwnych postaci, fauny, flory, architektury, bóstw, wierzeń, legend i podań, zaś po drugiej zdradza metafizyczność czającą się w najlepszych powieściach fantasy. Tak oto dzieło Jacka Łukawskiego, zapisane na prawie czterystu stronach, powinno złotem okryć się w życiorysie pisarza, zaś wśród czytelników… na razie krwią i stalą. Nie będzie bowiem odkryciem pilnie strzeżonej tajemnicy jeśli zdradzę, iż „Krew i stal” to dzieło zmierzchem pokryte, mroczne, niekiedy też bardzo doniosłe, ale ostatecznie pozostawiające czytelnika w posępnej aurze. Jest niczym złowieszcza Martwica, zamieniająca wszystko w śmierć na swej drodze, choć tląca się paradoksalną nadzieją przemijania.

W każdym razie o losach bohaterów Krainy Martwej Ziemi przyjdzie nam jeszcze usłyszeć, ponieważ „Krew i stal” to pierwszy tom zapowiadanej trylogii, ale do czasu kontynuacji Jacek Łukawski pozwolił swoim czytelnikom mocno się zasępić. To ciekawe uczucie. Mogłoby śmiało konkurować z żarliwością charakterów Dartora i Marcasa, mądrością Garharda, subtelnością Azure, narkotycznością Fardora, mrocznym majestatem Dorsal, czarcim sprytem, surowością wojowników Dao czy też zapałem ludów Asnal Talath. Pomiędzy nimi znajdują się też inni bohaterowie, inne duchowe konstrukcje. Są tu rycerze hartujący się w krwi i stali doświadczeń, są także pozbawieni zasad zdrajcy, skonstruowani charakterologicznie w duchu wygodnych teorii Machiavelliego. Kraina Martwej Ziemi o florenckim umyśle nie mogła jednak słyszeć, ponieważ jej akcja toczy się we wczesnym średniowieczu, gdzie można spotkać arystokratycznych mężów, wojujących rycerzy, kupców i wieśniaków, a także stworzenia, które stanowią esencję powieści fantasy.

W przypadku „Krwi i stali” ta esencja została wypełniona potężnym ładunkiem słowiańskiego krajobrazu znaczeń. Ważnym atutem dzieła, szczególnie z punktu widzenia polskiego (szerzej: słowiańskiego) czytelnika, okazują się wszelkie sformułowania i istoty o swojsko brzmiącym rodowodzie. Na nieboskłonie Krainy Martwej Ziemi można więc wypatrzyć smoczyska, ale już w jej lasach czają się choćby Wiły, tak piękne i szalone, co zdradliwe i niebezpieczne. Zestawienie ze sobą klasycznego, nazwijmy to „zachodniego” świata fantasy ze słowiańskim kolorytem sprawia, iż powieść Jacka Łukawskiego wyróżnia się w gęstwinie podobnych do siebie książek. To wyróżnienie opiera się także na niebanalnym bohaterze głównym, wspominanym już wcześniej Arthornie. Trudno jednoznacznie ocenić tę postać. Na każdej stronie „Krwi i stali” Arthorn sprawia wrażenie jakby miał coś w zanadrzu i nie chodzi tu wyłącznie, iż w jego władaniu znalazł się ni to przypadkiem magiczny orhekryst. Oto bowiem okryta tajemnicą przeszłość Arthorna, jego nietradycyjne zachowania, a zarazem męstwo i wierność etosowi dworu króla Mergippa czynią z niego po pół chwalebnego i mrocznego rycerza. Może to złudzenie? Może prawda o Arthornie znajduje się bliżej, niż przeczucia dyktują?

Odpowiedzi będziemy poszukiwać wkrótce, gdy pokładem kolejnych inspiracji napełni się Jacek Łukawski, zaś do tego czasu pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika fantasy wydaje się „Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i stal”. Miejmy nadzieję, że to kapitalne otwarcie wspaniałej sagi, ponieważ świat stworzony przez Jacka Łukawskiego wydaje się aż nadto atrakcyjny, aby miał teraz przepaść w zapomnieniu. Na Morgina! To debiut na urodzajnej ziemi wykuty. Na Estala! Wojna w Krainie Martwej Ziemi wcale nieskończona. Na Balantej! Nowe życie niesie ta powieść. Na Osso! Chwalebnym szumem mórz „Krew i stal” się zalewa. Na Ariath! Czy ciemności zdoła się oprzeć? Zaprawdę interesująca to powieść. Na wielką miarę wykuta.

P.S. Więcej o książce, jej powstaniu i przemyśleniach autora znajdziecie w naszym wywiadzie z Jackiem Łukawskim

Informacje o książce:
Tytuł: Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i Stal
Tytuł oryginału: Kraina Martwej Ziemi. Tom 1. Krew i Stal
Autor: Jacek Łukawski
ISBN: 9788379245840
Wydawca: SQN
Rok: 2016

Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać