Literatura obyczajowa

Futbol i cała reszta – Przemysław Rudzki

Recenzja książki Futbol i cała reszta - Przemysław Rudzki

Futbol i cała reszta
Przemysław Rudzki

„Mamy dla siebie coraz mniej czasu, a dorosłość wpędza nas w rzeczywistość paradoksu – pragniemy jej, jednocześnie odpychając rękami i nogami. Stajemy przed wyborami, których nigdy nie chcielibyśmy podejmować, ponieważ już wiemy, że nikt inny, ale właśnie my poniesiemy ich konsekwencje”

Choć jestem trochę młodsza od pokolenia, o którym Przemysław Rudzki pisze w tej książce, do trzydziestki mi już nie tak daleko, ale wciąż liczymy to w latach, to wiele z tych rzeczy było i moim udziałem, przez co lektura przywoływała uśmiech na moją twarz naprawdę często. Bo u nas też mawiano „daj na zgodę”, nie siadało się na piłce pod groźbą „jaja”, a piwo piło się „na hejnał”. I choć ominęło mnie posiadanie komputera marki Atari, to już odziedziczona po starszym bracie ciotecznym Amiga 600 była w moim domu prawdziwym skarbem, a jedna z moich ulubionych gier wgrywała się przy użyciu 11 dyskietek („Please insert disc 1,2,3…”). Mój wybranek z kolei został poinstruowany przez swojego rodziciela, by zobaczyć „matkę”, bo córka będzie taka sama. O tych rzeczach już niemal zapomniałam i teraz, czytając „Futbol i cała reszta”, to wszystko wróciło, jakby między wtedy i obecnie nie było przepaści kilkunastu lat. Taki powrót do przeszłości, kiedy wiele się mogło, ale nic nie musiało, kiedy każda z nas w zabawie chciała być Victorią ze Spice Girls, choć jeszcze nie wiedziałyśmy, że zostanie ona żoną Davida Beckhama.

Jak sugeruje tytuł, w książce najważniejszą rzeczą dla bohaterów jest futbol, ale mimo wszystko nie stanowi on centrum fabuły, jest raczej tłem dla opisywanych wydarzeń, a jednocześnie rzeczą, która w ogólnym rozrachunku pozostaje niezmienna na przestrzeni lat – futbol i przyjaźń, dwie nieśmiertelności w zmieniającym się ustroju, w świecie naszych bohaterów.

„Za mało jest niemal wszystkiego, ale na szczęście nie wiemy, że może być tego więcej, co pozwala nam spać spokojnie”

Urodziłam się u schyłku komuny, nie zaznałam więc tego wszystkiego, o czym nasłuchałam się dużo, a naczytałam jeszcze więcej. Pokolenie lat ’70 zostało oszukane, ciężko zrobić ten milowy krok z Polski Ludowej do kapitalistycznej, kiedy jesteś jeszcze w takim wieku, że rozumiesz, że coś się zmieniło, ale nie wiesz dlaczego i zbyt wiele po tej zmianie oczekujesz. Losy każdego z przedstawionych w książce chłopaków potwierdzają tę tezę – co z tego, że sklepowe półki nie świecą już pustkami, skoro nie ma pracy, więc i tak cię nie stać. Ot, częste koleje losu wielu młodych, czasem zdolnych, zawsze niespełnionych z pokolenia, które jako swój hymn mogłoby przyjąć piosenkę zespołu Turbo – „Dorosłe dzieci” („Dorosłe dzieci mają żal za kiepski przepis na ten świat (…) że ktoś im tyle życia skradł”).

Ale żeby nie było tylko tak smutno, bo też – jak wspominałam – książka niejednokrotnie przywoływała uśmiech, taki odruch bezwarunkowy przy jej lekturze. Wbrew pozorom nie jest to pozycja jedynie dla mężczyzn. Co więcej – to skarbnica mądrości każdej kobiety. To kompendium wiedzy o mężczyznach. Kobieto, nie walcz z czymś, czego nie możesz zmienić. Zaakceptuj to, a będzie ci łatwiej. Zrozumiała to w końcu także matka Kuny, jednego z bohaterów książki:

„ – Synku. Mama wróci i wszystko będzie dobrze. Po prostu się zdenerwowała (…)
– A czemu się zdenerwowała?
– Dzisiaj mieliśmy pojechać do babci na imieniny, ale babcia nie lubi telewizji i nie ma nawet telewizora. A jaki jest dzisiaj dzień?
– Nie wiem.
– Środa, synku. To bardzo ważne, zapamiętaj.
– A dlaczego?
– Bo to jest pucharowa środa”

Czasy się zmieniły, mężczyźni nie. Zaakceptowanie tego faktu to pierwsza zasada udanego związku. A mądrości w tej książce naprawdę dużo, jedne podane humorystycznie, inne w sposób bardziej przejmujący, wszystkie w przystępny i uniwersalny. Nie musisz być fanem futbolu, by znaleźć tu cząstkę siebie.

Nie pamiętam, bym w jakiejkolwiek innej książce zaznaczyła tak wiele fragmentów dla mnie istotnych, z różnych względów. Kilka zamieszczam poniżej, a najważniejszy jest ten z początku lektury:

„Tęsknimy za lepszym życiem, choć nie wiemy, że najlepsze właśnie się dzieje, tu i teraz, a kiedyś, w odległej przyszłości, tęsknota będzie mieć kierunek odwrotny”.

Mnie dopadło to dziś, przez tą książkę, a raczej dzięki tej książce. Dobrze jest mieć świadomość, że zbyt długie myślenie o przyszłości, nie pozwala cieszyć się teraźniejszością.

Ulubione cytaty:

„Bo tak już jest, że wiele rzeczy, które zdają się piękne w dzieciństwie, po latach traci blask i staje się obrazem zafałszowanym, nierealnym”

„Waldek to nasz małomiasteczkowy Romek Kosecki. Taki Kosa dla ubogich”

„Dlaczego każdemu trzecioligowemu piłkarzowi wydaje się, że ktokolwiek wie, kim on jest? Dlaczego nie zadają sobie trudu, by naprawdę ktokolwiek się dowiedział? Dlaczego trwonią swój talent i przepadają w małomiasteczkowej szarzyźnie z łatką tego, który „miał papiery”, tego, który „mógł zajść daleko”?”

„Gramy tutaj, w deszczu, o nic, nie umiejąc w domach odpowiedzieć na pytanie naszych mam: co wy z tego macie? Dziką wolność, odparlibyśmy, ale wtedy jeszcze tego nie wiemy, ponieważ docenia się jedynie rzeczy bezpowrotnie utracone”.

Informacje o książce:
Tytuł: Futbol i cała reszta
Tytuł oryginału: Futbol i cała reszta
Autor: Przemysław Rudzki
ISBN: 9788379244324
Wydawca: SQN
Rok: 2015

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać