Powieści i opowiadania

Drzewa pychy – G.K. Chesterton

Recenzja książki Drzewa pychy - G.K. Chesterton

Drzewa pychy
G.K. Chesterton

Książka „Drzewa pychy” była dla mnie intrygująca z dwóch powodów: darzę dużą sympatią autora i każda okazja by przeczytać coś jego pióra jest warta wykorzystania, zwłaszcza że tym razem były to dotychczas niepublikowane w Polsce opowiadania! Drugim powodem była chęć przekonania się, czy fakt, że lubię Chestertona zdoła mnie przekonać do krótkich form, czyli zbioru opowiadań. Tutaj czytelniku należy ci się krótkie wyjaśnienie, co jest złego w opowiadaniach, że trzeba mnie do nich przekonywać? Otóż oczywiście nic, ale mało kiedy trafiam na autora, który potrafi w niewielu słowach zbudować całą akcję, przykuć moją uwagę i nie pozostawić niedosytu, że ledwo co zaczęłam czytać, a już się skończyło! Zbyt wygórowane oczekiwania? Być może, ale z obserwacji wiem, że są mistrzowie (mała reklama pana Etgra Kereta), którzy potrafią na kilku stronach oddać to, na co innym potrzeba kilkuset. Natomiast po ich przeczytaniu zostaje się z otwartą buzią i zastanawia, jak autor wpadł na tak fantastyczny pomysł oraz, że był w stanie tak zgrabnie to wszystko ująć. W książce Chestertona kilkukrotnie łapałam się na takiej myśli, szczególnie zaś ujęły mnie tytułowe Drzewa pychy, które otwierają zbiór opowiadań.

Autor osadza akcję w rodzinnej Anglii, w domu kornwalijskiego dziedzica Vane’a i jego córki Barbary. Dowiadujemy się, że na terenie posiadłości znajdują się dwa wyjątkowe drzewa, które są szczególnie bliskie dziedzicowi, zasadził je jego przodek. Są o tyle wyjątkowe, że ich liście mienią się kolorami i przypominają pawie pióra. Zupełnie nie pasują do lokalnej flory. Ludzie z wioski, pracujący u dziedzica, opowiadają o nich legendy i twierdzą, że drzewa te zabijają tych co się zabłąkają w ich okolicę… Jako przedstawiciel czystego racjonalizmu – Vane wyśmiewa ciemnotę swoich pracowników i żeby udowodnić rację i tym samym uchronić drzewa przed wycięciem, podejmuje wyzwanie. Samotnie, nocą udaje się w ich pobliże i planuje tam pozostać do świtu. Jako świadków tego wydarzenia mamy amerykańskiego przyjaciela pana domu, lokalnego poetę, prawnika, lekarza i córkę Barbarę. Akcja zaczyna się zagęszczać, gdy o poranku Vane nie wraca, a koło drzew nie widać jego śladu. Piątka osób bezpośrednio zaangażowanych w spór zaczyna prowadzić śledztwo, by wyjaśnić co się mogło wydarzyć tamtej nocy.

Przyznam szczerze, że takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. W trakcie dochodzenia o każdym z bohaterów dowiadujemy się nieco więcej i z czasem już nikt nie wygląda na tego kim się wydawał być na początku. Szczególnie zapadła mi w pamięć obrona swojej niewinności przez lokalnego poetę, który jako alibi podaje… wyobraźnię. Dziwne, ale mnie to zupełnie wystarczyło i przekonało; w trakcie rozmowy z policjantem mówi tak:

„(…) ale jeśli kiedykolwiek odkryje pan, że JA ukradłem choćby pensa, chociaż w każdej chwili mogę zamknąć oczy i ujrzeć El Dorado, to wówczas – tu podniósł głowę jak sokół – nie proszę o miłosierdzie, bo na żadne nie będę zasługiwał”.

Zakończenie, tak jak lubię, zaskoczyło i sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać nad tym w co wierzymy i jaką ta wiara ma nad nami władzę. Po raz kolejny okazuje się, że olbrzymią i chcąc uchodzić za logicznie myślących, wykształconych ludzi nie można się odciąć zupełnie od tradycji i wiary przodków.

Pozostałe opowiadania ze zbioru są już krótsze, szczególnie moją uwagę zwróciły ich tytuły. Trzeba przyznać, że fantazji Chestertonowi nie brakuje. Dla przykładu znajdziemy tutaj: „Jak znalazłem Nadczłowieka”, „Sklep pełen duchów” czy „Ujemne strony posiadania dwóch głów”. Lata, w których pisane były opowiadania są dość rozległe, znajdziemy tam daty od 1896 do 1928. Kolejnym opowiadaniem, które mi zostanie w myślach na dłużej było: „Prawdziwe odkrycie niedoszłego odkrywcy”. Pewnie dlatego, że autor pokazuje w niej swój talent do karykatury i umiejętność podejścia z dystansem do swojej angielskiej natury. Pisze o wynalazcy, któremu udało się stworzyć urządzenie wytwarzające odległość i ciszę. Jak wiadomo najlepszymi odbiorcami takiego cacka będą właśnie Brytyjczycy, gdyż:

„Jeśli jesteś Anglikiem, to wiesz, że tajemnicą każdego Anglika jest fakt, że czuje się towarzyski, dopóki przebywa w samotności”.

Podsumowując w mojej ocenie Drzewa pychy stanowią zbiór ciekawych i zróżnicowanych opowiadań Chestertona i mogą być zarówno dobrym początkiem znajomości z tym autorem jak i jej fantastycznym ugruntowaniem.

Informacje o książce:
Tytuł: Drzewa pychy
Tytuł oryginału: Drzewa pychy
Autor: G.K. Chesterton
ISBN: 9788380790766
Wydawca: Fronda
Rok: 2016
WWW: https://wydawnictwofronda.pl/ksiazki/drzewa-pychy

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać