Dorota Frączek autorka książki Życie w Oborze to z wykształcenia teolog. Z zamiłowania natomiast pedagog, logopeda i filozof. Jednak przede wszystkim jest mamą czwórki dzieci i żoną, a właściwie rozwódką. Opisałabym tą kobietę prostymi słowami – człowiek orkiestra. Prowadziła restaurację oraz organizowała centrum handlowe, nadzorowała budowę hotelu, pracowała w szkole.
Zacznijmy od samego tytułu Życie w Oborze – autorka opisuje swoje życie, które jest pełne niespodzianek, ciągle nowych ludzi. Opowiada o wielkiej matczynej miłości, o uczuciach które są bardzo zmienne o wydarzeniach na które nie mamy wpływu, ciągłym stresie i walce o siebie, i najbliższych. Początek książki już jest bardzo zaskakujący. Któż by się spodziewał, że wykształcona kobieta, pewna siebie, mająca wszystko co zapragnie ma tak ogromne problemy. Postaram się w skrócie jedne z nich przedstawić.
Czym, że jest ta tytułowa Obora? Jest to restauracja od której wszystko się zaczęło. Dorota będąc katechetką w liceum znudzona codziennością poszukiwała w swoim życiu nowych doświadczeń. Dlatego rzuciła się na głęboką wodę i postanowiła prowadzić swój własny interes. Piotr Drabih, mąż Doroty po którym nie przyjęła nazwiska był w dziwnie bliskich relacjach ze swoją matką co było powodem do wielu kłótni i nieszczęść w ich małżeństwie. Najstarszy syn Łukasz był znienawidzonym dzieckiem przez ojca i swoją babcię. Gnębiony i bity chłopiec był wyrzucany z domu wielokrotnie przez Piotra, Dorota nie umiała męża powstrzymać od tego wszystkiego, więc najlepszym i jedynym w tym czasie rozwiązaniem jakie jej przychodziło do głowy było to by Łukasz zamieszkał z jego mamą. Po jakimś czasie Piotr ochłonął i syn mógł znów wrócić do domu niestety nie na długo. Chłopiec postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i przeciwstawić się ojcu. Czy skończy się to dla rodziny tragedią? Pozostała trójka dzieci to córka Łucja bardzo grzeczna, ułożona 15 latka pomagająca we wszystkim matce, Maksio i chory na autyzm Pawełek.
Kobieta realizuje rozbudowę restauracji i spełnia się w tym co robi. Niestety jej zbyt dobre serce zostaje nie raz oszukane. Jednak w jej życiu pojawia się nutka nadziei – jest nim mężczyzna Anioł. Staje się bliskim jej sercu człowiekiem, gdyż nigdy nie mogła liczyć na swojego męża, który nie chciał uczestniczyć w życiu własnej rodziny. Czy jest to wina Doroty czy może pojawił się inny powód.
Piotr z zawodu był adwokatem, postanowił zniszczyć doszczętnie życie żony. Cała tragedia dopiero teraz się zaczyna. Najbliżsi jej ludzie zaczynają się od niej odwracać. Dorota zmuszona jest do przeprowadzki z pozostałą trójką dzieci do Obory. Ma ogromne długi, a jej życie przeradza się w istne piekło. Postanawia wziąć rozwód, z którym są liczne problemy. Mąż posuwa się do odebrania jej dziecka. Kobieta jest na skraju wyczerpania nerwowego…
Celem autorki jest podnieść na duchu wszystkich ludzi, którzy są zmęczeni życiem i nie widzą nad sobą słońca. Książka jest napisana prostym językiem, szybko się czyta, a co najważniejsze jest bardzo ciekawa. Wybrałam tę książkę, ponieważ potrzebowałam mobilizacji życiowej. Zafascynowała mnie postać Doroty – silnej kobiety bardzo mi pomogła uwierzyć w siebie. Moim zdaniem autorka osiągnęła swój cel i bardzo jej gratuluję. Polecam książkę wszystkim kobietom, które mają podobne problemy, a nie wiedzą jak sobie z nimi poradzić. Na pewno po przeczytaniu książki pojawi się nadzieja na rozpoczęcie nowego, lepszego życia niezależnie od wieku.
[learn_more caption=”Zobacz inną recenzję (autor: Marta Ratomska)”]
Po książkę sięgnęłam, ponieważ zaciekawił mnie jej opis, napisany przez samą autorkę:
„Życie w oborze”, opisuje trzy lata zawirowań, w jakie rzucił mnie mój własny mąż. […] Przedstawieniu wydarzeń towarzyszy refleksja filozoficzna, a czasami również religijna…
Niestety po raz kolejny doznałam rozczarowania poziomem polskiej literatury obyczajowej. Więcej można znaleźć refleksji nad swoją osobą, niż nad światem lub Bogiem. Czytelnik nie znajdzie tu treści bogatych w mądrość życiową i prawdziwie głębokie przemyślenia.
Pisząc tę książkę miałam na celu podnieść na duchu wszystkich, którzy zmęczeni życiem nie widzą nad sobą słońca.
Odnosząc się do tego komentarza autorki, muszę przyznać, że nie mogłam się też doszukać w powieści wątków pocieszenia. Perypetie autorki wzbudzają raczej współczucie i złość dla jej życiowej nieporadności.
Fabuła obejmuje okres kilku lat, kiedy to główna bohaterka zostaje właścicielką restauracji. Opisuje historię, w jaki sposób próbowała przywrócić do życia i wykorzystać potencjał miejsca położonego w malowniczej okolicy. Na pierwszy plan wysuwają się opowieści związane z tym, w jaki sposób pani Dorota realizowała się w roli bizneswoman, jak kształtowała relacje ze swoimi podwładnymi i w jaki sposób wpływa na ich życie, próbując przez to mniej lub bardziej świadomie zdobyć podziw i uznanie wśród ludzi. Dosyć otwarcie pani Dorota pisze też o swoim życiu prywatnym, skarżąc się na nieudane małżeństwo i niszczący ją konflikt z teściową oraz późniejsze niewinne zauroczenie panem Michałem. Bezpośredniość i niewyszukane słownictwo, jakim się posługuje przy opisach problemów wychowawczych są momentami niesmaczne, przypominają tanią powieść sensacyjną. Kolejnym mankamentem książki są powtarzające się błędy interpunkcyjne, które w połączeniu ze wspomnianymi wcześniej minusami powieści odbierają przyjemność czytania.
Śledząc jej losy dochodzi się do wniosku, że bez wątpienia ma prawo czuć się niespełniona jako naukowiec, zawiedziona przez męża, niedoceniana przez pracowników, nieszczęśliwa jako matka dzieci przysparzających niecodziennych problemów wychowawczych. Dziwi jednak fakt, że jak na swój wiek, autorka zdaje się nie wyciągać wniosków z doświadczeń, z którymi się boryka. Wbrew temu, co próbuje udowodnić pisarka, nie jest ona osobą odporną na stres ani opinię innych ludzi.
Można odnieść wrażenie, że autorka próbuje poradzić sobie z kompleksem niższości. Bardzo często opisuje sytuacje, w których szuka potwierdzenia swojej wartości:
Różne myśli przychodziły mi do głowy: może wzbudzam taki respekt, a może nie wychodzi mi ta obsługa i chcą mi pomóc, a może (co by było najgorsze) wyglądam tak źle, że się nade mną litują, może po prostu wyglądam staro i na zmęczoną i stąd ta uprzejmość […] starałam się więc przed każdym moim wystąpieniem w roli kelnerki wystroić się i zrobić staranny makijaż.
Jej styl pisarski określiłabym jako infantylny. Mimo dojrzałego wieku brak autorce dojrzałości refleksji i dobrego smaku, z jakim można by przedstawić jej losy. Osobiście znam ludzi o większej odporności psychicznej i głębszym poziomie refleksji. Mam wrażenie, że autorka chciała przelać na papier fale swoich życiowych frustracji, a na ich tle stworzyć pozytywny obraz swojej osoby, próbując udowodnić sobie i Czytelnikom, że potrafi sobie z nimi poradzić (co swoją drogą robi dosyć nieudolnie). Wątkiem, który moim zdaniem zasługuje na uwagę, jest charakterystyka męża pani Danuty. O ile jest to bohater zdecydowanie negatywny, to na jego przykładzie możemy zaobserwować dosyć typowy problem współczesnych mężczyzn – zbytnie uwikłanie w relację z matką, a w konsekwencji nieumiejętność stworzenia satysfakcjonującego związku z inną kobietą oraz zbudowania autorytetu niezależnego i odpowiedzialnego rodzica.
Nie znajduję grupy odbiorców, którym mogłabym polecić tą pozycję. Nie zachwyca ani treść, ani styl opowieści. Autorka sugeruje, że sięgając po jej książkę, można doznać otuchy, będąc ofiarą niefortunnych zbiegów okoliczności lub knowań nieuczciwych ludzi, jednak poza powtarzającą się jak mantra ciągiem ogólnych stwierdzeń, że w życiu zawsze trzeba widzieć światełko w tunelu i uśmiechać się na przekór wszystkiemu, w mojej ocenie książka nie wnosi nic wartościowego do życia Czytelników.[/learn_more]
Informacje o książce:
Tytuł: Życie w Oborze
Tytuł oryginału: Życie w Oborze
Autor: Dorota Frączek
ISBN: 9788377228272
Wydawca: Novae Res
Rok: 2013