Anty-recenzja

Zawsze się radujcie! – Włodzimierz Zatorski OSB

Zawsze się radujcie! - Włodzimierz Zatorski OSB

Zawsze się radujcie!
Włodzimierz Zatorski OSB

Ostatnią recenzję poświęciłem powieści „Czekając na Armagedon” Grażyny Stachowicz, która stała się moim odkryciem 2021 roku. Teraz przyszło mi podzielić się z Wami wrażeniami po lekturze książki z przeciwnego bieguna… Nie ukrywam, że wobec „Zawsze się radujcie!” Włodzimierza Zatorskiego OSB miałem duże oczekiwania, ale – jak to zwykle bywa – zweryfikowało je życie. Spodziewałem się, że będzie to świetna lektura na kończący się adwent, jednak jej zawartość dosyć mocno mnie rozczarowała. Co zatem poszło nie tak?

Od razu zaznaczam, że moje uwagi mają bardzo subiektywny charakter i mam świadomość, że nie każdego nimi przekonam. W tej pełnej teologicznie mądrych zdań książce zabrakło mi czegoś więcej – owego ducha radości. To z pewnością nadałoby większego autentyzmu przedstawionym w niej treściom. A tak miałem wrażenie, że uczestniczę w raczej merytorycznym (z wyjątkami) wykładzie, tyle że ani forma, ani sposób prezentacji mnie nie zaciekawiły. Ot, solidna, rzemieślnicza robota, ale bez tej iskry, która rozpaliłaby we mnie zainteresowanie kolejnymi rozdziałami.

Ponadto z pewnymi tezami nie jestem w stanie się zgodzić, a poza tym autor posługuje się nielubianymi przeze mnie ogólnikami, co ostatecznie wpłynęło na moją ocenę. Przykłady?

Oczywiste jest to, że dla katolików (do których się zaliczam) bardzo ważną rolę odgrywa modlitwa, świadcząca o naszej relacji z Bogiem. Tylko co w związku z tym? Chętnie dowiedziałbym się, jak przezwyciężać trudności, które w niej napotykamy i w jaki sposób dojrzale ją kształtować. Bo takie „okrągłe” (i oczywiste) stwierdzenia do mnie nie przemawiają:

„Nasza miłość jest odpowiedzią na Jego (Boga – przyp. P.S.) miłość. Jednak w miłości jesteśmy jedynie uczniami. Nieustannie musimy się jej uczyć. I dlatego nieustannie do Niego się zwracać o pomoc, o naukę, o wyrozumiałość, cierpliwość i ufność”.

To tak, jakby ksiądz w czasie spowiedzi poradził penitentowi, znajdującemu się w krytycznym momencie swojego życia, aby bardziej ufał Bogu i więcej się do Niego modlił. Nie, nie takich słów oczekuje człowiek w potrzebie, ponieważ – poza tym, że brakuje w nich zrozumienia, to jeszcze nie idzie za nimi nic głębszego.

Podobne zastrzeżenia mam względem poglądu na temat rozwijania wiary w naszej codzienności, co zdaniem autora sprowadza się do przyjęcia łaski wiary i współpracy z nią. To duże uproszczenie, ponieważ gdyby było to takie proste, ludzi w kościołach przybywałoby, a tak nie jest. Zresztą ci dbający o swój rozwój duchowy nie dowiedzą się lektury „Zawsze się radujcie!”, w jaki sposób nad nim pracować.

Do tego uważam za wręcz szkodliwy przykład przytoczonego w książce Amerykanina, który niezależnie od sytuacji zarzekał się, że wszystko jest u niego w porządku.

„Jak widać, można się uśmiechać nieustannie do upadłego!”

– podsumowuje jego postawę o. Zatorski.

Nie podzielam entuzjazmu autora, ponieważ załatwianie wszystkiego uśmiechem może się okazać bardzo szkodliwe i prowadzić do chorób psychicznych. Nie po to zostaliśmy wyposażeni w całą paletę emocji, aby zasłaniać się pustym amerykańskim sposobem (nie)wyrażania siebie.

Nie mogę również zgodzić się poniższym twierdzeniem:

„Jest ona (radość – przyp. P.S.) (…) narzędziem trzymania się wiary i właściwej perspektywy patrzenia i oceniania wartości, jakie spotykamy na świecie”.

Dojrzała wiara nie ma oparcia w emocjach, ponieważ – podobnie jak miłość – jest aktem woli! Jeśli coś tak niestałego, jak radość, miałoby być bazą dla fundamentalnej wartości w życiu człowieka, to byłaby to bardzo krucha i ulotna podstawa… Niezależnie od tego jak dużych trudności doświadczamy, siłą decyzji trwamy przy czymś/kimś, jeżeli naprawdę nam na tym zależy. Radość, która jest przyjemną emocją (a wiadomo, że te są ulotne i KRÓTKOTRWAŁE), może być jedynie dodatkiem, a nie istotą czegoś tak ważnego jak wiara.

Mając to wszystko na uwadze, nie wiem, kto jest adresatem tej książki. Osoby poszukujące nie znajdą w niej wskazówek odpowiadających na ich wątpliwości. Z kolei katolicy z zamiłowania i przekonania spojrzą na nią (podobnie jak i ja) z pobłażaniem. Być może znajdzie swoich zwolenników wśród ludzi, którzy bezrefleksyjnie przyjmują treści podawane przez przedstawicieli Kościoła (w myśl zasady: „ksiądz tak powiedział, więc tak musi być”). Choć z drugiej strony mam wątpliwości, czy w ogóle sięgnęliby po jakąkolwiek książkę religijną…

Zawsze się radujcie!” – nawołuje autor. Dziękuję, (tym razem) nie skorzystam.

Informacje o książce:
Tytuł: Zawsze się radujcie!
Tytuł oryginału: Zawsze się radujcie!
Autor: Włodzimierz Zatorski OSB
ISBN: 9788373548107
Wydawca: TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów
Rok: 2018

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać