Literatura obyczajowa

Trzy litery – Przemysław Paruszewski

Recenzja ksiązki Trzy litery

Trzy litery
Przemysław Paruszewski

Wojna polsko-ruska, debiut Doroty Masłowskiej, to książka, o której dużo się mówi, ale której czytać się nie da. Nie czuję się urażony klimatem dresiarstwa, rynsztokowym językiem i hiperbolizacją, wyzierającą z każdej sceny. Rzeczoną książkę po prostu pozbawiono treści, pozostawiając samą formę; tyle zresztą wystarczy, by mniej wyrobieni Czytelnicy mieli poczucie obcowania z dziełem kultury wysokiej. Przemysław Paruszewski do powieści Masłowskiej co i rusz się odwołuje, ale – dzięki Bogu – nie idzie jej tropem, chadzając za to własnymi, bardzo interesującymi ścieżkami.

Bohaterem Trzech liter jest Krzysztof Pilicki, trzydziestotrzyletni pielęgniarz, pracujący z ludźmi uzależnionymi na oddziale detoksykacyjnym jednego ze szpitali psychiatrycznych. Pewnego dnia trafia on na wspomnianą wyżej książkę Masłowskiej, która – mimo że trudna – zaczyna go frapować. Pod jej wpływem Pilicki zaczyna tworzyć Wynurzenia zainspirowane – kronikę zdarzeń, pełniącą funkcję unikalnego spojrzenia na świat. Wypadki rozgrywające się wokół bohatera składają się na osobliwą mozaikę, w której Wojna polsko-ruska, zauroczenie jedną z pacjentek, filozoficzne refleksje, współczucie i schizofreniczni pacjenci stają się składowymi osobowości Pilickiego.

Ta krótka powieść ostatecznie mówi jednak coś więcej. Paruszewski szkicuje w niej bowiem subtelny portret jednostki, której egzystencja boleśnie pozbawiona jest sensu. Pilicki znajduje się w połowie życia, ale jest człowiekiem samotnym, który niczego nie osiągnął i który na każdym kroku odnosi niepowodzenia. Jego życie toczy się donikąd, on sam ma zaś wrażenie całkowitego rozczarowania. Swoją postawą przypomina Adama Miauczyńskiego, bohatera Dnia świra, tyle że Pilicki jest stanowczo zbyt poważny, by móc go nazwać tragikomicznym – to raczej postać wyłącznie tragiczna. Paruszewski świetnie prowadzi Pilickiego, który w toku fabuły wygłasza coraz ciekawsze uwagi, zazwyczaj o pesymistycznym, egzystencjalnym charakterze. Wtręty te jasno pokazują, że sam autor to człowiek inteligentny, głęboko myślący, który wiele ze swych refleksji zawarł w słowach i charakterze wykreowanej przez siebie, wyalienowanej i nieco antyspołecznej postaci. Tego rodzaju socjopatia ma swoje uzasadnienie: świat przedstawiony w Trzech literach jest zepsuty, nie daje nadziei, odwołuje się do najniższych instynktów, zaś zatopiona w nim wrażliwa jednostka to jego tragiczna ofiara.

Treściowy leitmotiv tej powieści to debiutanckie „dzieło” Doroty Masłowskiej. Winien jestem jednak zastrzeżenie, że jeżeli da się u Paruszewskiego dostrzec stylistyczne tropy Wojny…, to są one wprowadzone bardzo subtelnie, najczęściej w dwojaki sposób. Po pierwsze, autor Trzech liter bawi się formą, głównie poprzez odwoływanie się do innych elementów kultury. Bez zahamowań cytuje on całe pasaże z Masłowskiej, ale czyni też wtręty z haseł encyklopedycznych i słowników. Powieść z przypisami, choć przykuwa uwagę, nie jest dziwaczna. Nowatorstwo formy objawia się też w bardzo płynnej zmianie narracji, wykorzystującej zarówno czas przeszły, jak i teraźniejszy. Ponadto, sama książka podzielona jest – wzorem powieści Kurta Vonneguta – na krótkie dwu-, trzystronicowe sekcje, nadające dynamiki rozgrywającym się zdarzeniom. Po drugie, elementy Wojny… objawiają się w języku. Jako że akcja powieści rozgrywa się w środowisku ludzi uzależnionych od narkotyków czy alkoholu, tu i ówdzie pojawia się stosowna stylizacja języka mówionego. Ale i w tym wypadku Paruszewski nie tapla się z lubością w wulgaryzmach, wykorzystując je w sposób umiejętny i całkowicie nierażący. Co więcej, narrator powieści, a sądzę, że i sam autor, bardzo krytycznie podchodzą do poetyki Wojny polsko-ruskiej, traktując ją jako skandalizujące, kontrowersyjne zjawisko społeczne; tymczasem Paruszewski w swoistym manifeście programowym pisze:

„sztuka […] rodzi się w sercu i do serca jest adresowana”.

I to w Trzech literach można dostrzec: jej dopracowanie, wnikliwość i mroczna emocjonalność, odnajdująca to, co ludzkie na dnie udręczonych dusz są najlepszym świadectwem, że Paruszewski chciał stworzyć dzieło literackie, tyleż głębokie, co przystępne. I to mu się w znacznej mierze udało.

Można oczywiście wytykać tej książce, że właściwie o niczym nie opowiada, że fabuła w żaden sposób się nie rozwija, że składają się na nią stopklatki, kadry z życia, komentowane przez narratora. Ale nie ma w tej formie nic złego. Niektórzy Czytelnicy mogą również utyskiwać na przeintelektualizowanie powieści. Ale, choć nie ukrywam, że Paruszewski znajduje się w połowie drogi między powieścią-czytadłem a prozą Michela Houellebecqa, jestem przekonany, że jego kolejna książka może być polską odpowiedzią na Poszerzenie pola walki. Kontestatorzy mieliby jedynie rację zauważając, że bohater Śniadania mistrzów nie nazywa się, jak sądzi Paruszewski, Kilgour (s. 58), lecz Kilgore. I to jedyny poważny (?) zarzut, jaki można zgłosić.

Nieżyczliwy Czytelnik mógłby stwierdzić, że Trzy litery to najdłuższa, opublikowana recenzja Wojny polsko-ruskiej. Jest w tych słowach wiele prawdy. Zarazem jednak, wygłaszając taką opinię, pomija się fakt, że „recenzja” Paruszewskiego ma dwojaki cel. Po pierwsze, jest ona gorzkim komentarzem do sytuacji polskiej literatury – konającej literatury „Norwida, Herberta i Hłaski” (s. 189). Po drugie, autor wskazuje, że prawdziwy dramat i prawdziwe ludzkie emocje kryją się nie w pełnych zabaw formalnych, amatorskich, żyjących skandalami książkach, których akcję osadzono na brudnych blokowiskach, lecz w zwyczajnym, nudnym świecie, który nas otacza. Ja wierzę Paruszewskiemu, choć w środowisku krytyków ta subtelna, egzystencjalna powieść prawdopodobnie nie spotka się z taką atencją, na jaką zasługuje.

Informacje o książce:
Tytuł: Trzy litery
Tytuł oryginału: Trzy litery
Autor: Przemysław Paruszewski
ISBN: 9788379421213
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać