„Pytasz czy wierzę w miłość? Tak, wierzę. Ale tylko prawdziwą”. Szukając prawdziwej miłości na stronach książek sięgałam wielokrotnie do romansów – klasycznych, nowoczesnych, nawet poetyckich. Szukałam, znalazłam nie raz gigantyczny ładunek wzruszeń, tęsknot i emocji, jednakże zawsze brakowało mi jednego: przekonania, że to właśnie jest miłość. Ta niewzruszona, nieupadła, prawdziwa. Jak grom z jasnego nieba spadła na mnie książka Anety Krasińskiej – „Szukając szczęścia”. Niby banalna, niby tak nie do końca o miłości. A trafiona w sedno tak mocno, bym nie miała już złudzeń. Książka o prawdziwej miłości, taką, o którą niełatwo.
Główną bohaterką powieści jest Malwina – piękna kobieta, zakochana po uszy w swoim mężu. Młodzi małżonkowie promienieją szczęściem – do całkowitego spełnienia brakuje im jeszcze owocu ich miłości, dziecka, które będzie wisienką na torcie ich wspaniałego życia. Kiedy Malwina zachodzi w ciążę, oboje szaleją ze szczęścia. Niedługo potem los płata największego figla, jakiego mogłaby sobie wyobrazić, lub nawet nie… Maleńka córeczka rodzi się z zespołem Pierre’a Robina, ciężkim rozszczepem podniebienia. Chorobą, która zmieni całe życie dziecka, rodziców i świata wokół. Mąż Malwiny nie jest w stanie poradzić sobie z dramatem, jaki ich spotyka. Po dniach kłótni i wzajemnych pretensji zamyka za sobą drzwi, a Malwina zostaje sama ze swoim największym Skarbem – chorą córeczką. Zaczynają się dni rozpaczy, bólu i cierpienia. Rozpoczyna się walka o córeczkę, jej zdrowie, życie, o każdy kolejny dzień. I co najdziwniejsze – im trudniej jest, tym więcej słońca w Malwinie. Im więcej problemów, tym więcej siły. Im ciemniej, tym bliżej wschodu słońca.
Autorka książki daje czytelnikowi porządną lekcję pokory i samokrytycyzmu. Używając bolesnej tematyki cierpienia mamy chorego dziecka ujawnia, co w życiu naprawdę jest ważne. Malwina, której życie zmienia się w jednej chwili o sto osiemdziesiąt stopni, dorasta w mgnieniu oka. Przestaje być ważna ona, jej zachcianki, humory czy potrzeby. Przestają mieć znaczenie utarczki z mężem, (który nawiasem mówiąc odegra w powieści całkiem niegłupią i niejednoznaczną rolę – dajcie mu tylko rozwinąć skrzydła!). Kobieta poświęca swoje dotychczasowe życie dla córeczki, lecz ani przez chwilę nie czuję, by poświęcenie to było dla niej ciężarem. To, z jaką miłością, jaką pasją i oddaniem realizuje opiekę nad malutką, to jak towarzyszy jej każdego dnia we wszystkich czynnościach, jak próbuje choćby o milimetr zwiększyć jej samodzielność pokazuje ogromną siłę matczynej miłości. Siłę, która złamie nawet skałę, jeśli wystarczająco długo będzie ją drążyć.
Nie przypadła mi do gustu konwencja, w której została wykonana książka. Aneta Krasińska poprzez następujące po sobie rozdziały ukazuje kolejne urodziny Dagusi, chorej córeczki Malwiny. Przeskakuje za każdym razem o rok, by spojrzeć na następny etap życia. Co mnie w tej formie zniechęciło? Być może zbyt mało informacji, zbyt wąskie ramy, by przyjrzeć się życiu bohaterki. Ogromna dawka emocji, którą autorka włożyła na strony powieści kumuluje się i nie daje możliwości rozpłynąć się w czytelniku. Nieustanne zmiany akcji i biegu wydarzeń odbierają przestrzeń na swobodną refleksję nad tym, co tak naprawdę czytam. Może to kwestia formy książki, może wystarczyłoby zwiększenie objętości lektury? Nie wiem. Coś mi tu „zaszwankowało”.
Mnóstwo osób zachwyciło się głębią uczuć i emocji przedstawionymi w „Szukając szczęścia”. Do mnie docierały one jakby przez mgłę. Były, ale nie potrafiły dotknąć mojego serca. Sam zamysł książki bardzo mi przypadł do gustu, stylistyka oraz forma zapisu również, ale gdzieś pomiędzy konwencją a emocją pojawiła się wielka, nie do końca wytłumaczalna dziura. Ogromny szacunek do Anety Krasińskiej mam natomiast za profesjonalną terminologię, przemyślenie tematu i mądre opracowanie go. Widać, iż autorka ma pojęcie o czym pisze, potrafi t również przedstawić w adekwatnej formie.
Nie wszystko złoto, co się świeci – mawia stare porzekadło. Książka „Szukając szczęścia” to zwierciadło paradoksów. Ukazuje, jak ogromna tragedia może stać się światełkiem w tunelu życia, jak ból może rozszczepić się w radość, a przerażenie w szczęście. Pokazuje, jak samotność potrafi dawać siłę i wolę do walki. Zwraca uwagę na to, iż tchórzostwo nie zawsze jest tym, za co się podaje. I co najważniejsze – daje obraz, czym jest prawdziwa miłość, a czym jej marna namiastka. Książkę, mimo iż nie rozbudziła do końca moich emocji, uważam za ogromnie wartościową i szczerze polecam innym czytelnikom.
Informacje o książce:
Tytuł: Szukając szczęścia
Tytuł oryginału: Szukając szczęścia
Autor: Aneta Krasińska
ISBN: 9788379429
Wydawca: Novae Res
Rok: 2015