Autora Edwarda Lee być może znacie z książki Ludzie z bagien. Dziś chciałabym przedstawić kolejną jego powieść utrzymaną w podobnej atmosferze co poprzedniczka, Sukkub, książka której zapowiedz zauważyłam na okładce Ludzi z bagien i obiecałam sobie że kiedyś po nią sięgnę. Czas aby spełnić tę obietnicę.
Młoda, piękna i bardzo ambitna prawniczka Ann właśnie została wspólnikiem w swojej firmie, oznacza to dla niej większe pieniądze, dużo wolnego czasu poświęconego rodzinie i więcej swobody. Czekała na to od dawna, jednak coś nie daje jej cieszyć się upragnionym sukcesem. Kobietę nawiedzają tajemnicze sny o treściach erotycznych, w których widzi narodziny swojej nastoletniej już córki. Poród odbywa się w obecności tajemniczych kobiet, których zachowanie dalece odbiega od norm społecznych.
Razem ze swoim partnerem i córką postanawia wyjechać do Francji, aby odpocząć i nabrać dystansu do swojego życia, niestety wyjazd ten nigdy nie dochodzi do skutku. W nocy Ann otrzymuje telefon o tym że jej ojciec jest w bardzo ciężkim stanie. Chcąc nie chcąc, prawniczka wraz z rodziną jedzie do swojego małego rodzinnego miasteczka. Tam zaś czeka na nią despotyczna matka i wielkie niebezpieczeństwo.
Książka jest dość ciekawa, choć ja spodziewałam się czegoś lepszego, po tym jak przeczytałam jej opis na okładce Ludzi z bagien. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wszystko pisane jest pod ten sam szablon co poprzednia powieść. Bohater wracający do rodzinnej miejscowości, dziwne i makabryczne wydarzenia towarzyszące całej powieści, mała i niezwykle niebezpieczna sekta, oraz taki sam koniec książki. Zawiodłam się trochę na tym braku oryginalności.
Oczywiście sięgając po książkę wiedziałam że mam w rękach horror, ale wydaje mi się że autor opisując fabułę postawił na przysłowiową ilość, a nie jakość. O bohaterach tak naprawdę wiemy bardzo niewiele, tylko powierzchowne informacje. Jest troszeczkę w stylu Pięćdziesięciu twarzy Grey’a. Wydarzenia które tworzą fabułę, są tak naprawdę tłem dla całej erotyczno-pornograficznej otoczki. Wiem iż sukkuby to demony które wabiły mężczyzn swoimi walorami, jednak książka jakoś nie potrafiła wzbudzić we mnie tego uczucia grozy i niepokoju, jakie zwykle towarzyszy podczas czytania horrorów. Sceny seksu były po prostu wulgarne i wywołujące rumieniec na twarzy, jednak bardziej budziły obrzydzenie niż strach.
Co mi się z kolei podobało? Ciekawy pomysł na sektę, feministki trzymajcie się poręczy. Sektę w miasteczku tworzą same kobiety, które delikatnie mówiąc rozstawiają mężczyzn po kątach traktując ich gorzej niż obrzydliwe karaluchy. Oczywiście całość jest opleciona wulgarnymi scenami seksu (nie, nie tylko mężczyzn z kobietami) i przemocy. Również pochwalić można prolog książki który wiele wyjaśnia już na początku no i podobnie jak w książkach Richelle Mead, mimo wszystko podziwiam erotyczną wyobraźnię autora.
Całościowo jednak książka mnie trochę zawiodła. Jednak nie odbierajcie jej w kategoriach „anty-recenzji” chociażby sam styl pisania, łatwość przekazywania słowa i pomysłowość, sprawiają że zasługuje na wyższą ocenę. Chętnie poznam Wasze zdanie na jej temat.
Informacje o książce:
Tytuł: Sukkub
Tytuł oryginału: Succubi
Autor: Edward Lee
ISBN: 9788376741383
Wydawca: Replika
Rok: 2011