„Seks, Betel i Czary”, czyli o tym, jak w samym środku lata i wakacji spędzanych w mieście przeniosłam się na koniec świata. I jak oswajałam dzikość…
Po części pora roku właśnie, a po części tęsknota za podróżą w egzotyczne i nieznane (choćby i tylko mentalną), skłoniły mnie do sięgnięcia po najnowszą podróżniczą pozycję wydawnictwa „Znak”. Jej tytuł – „Seks, Betel i Czary” – zaintrygował mnie („Czym jest ów tytułowy betel?”). Książka, o której mowa, stanowi nawiązanie do słynnej już i budzącej niemałe kontrowersje pracy Bronisława Malinowskiego sprzed prawie stu lat pt. „Seks dzikich…”. Po doświadczeniach czytelniczo-podróżniczych z „Codziennikiem Chińskim”, tym razem postanowiłam zredukować swoje oczekiwania do minimum. Biorąc do ręki „(…) Seks dzikich sto lat później”, zastanawiałam się jedynie, czy dzisiaj pozycja ta budzić może równie głośne kontrowersje, jak niegdyś jej „poprzedniczka”.
Książka Aleksandry Gumowskiej – polskiej antropolożki i reporterki – stanowi zapis jej podróży na Wyspy Trobrianda, leżących w obrębie Papui-Nowej Gwinei. Podróż tę odbyła śladami pierwszego badacza tego zakątka świata (a ściślej – uznawanego za pierwszego), również Polaka – Bronisława Malinowskiego. Autorka przyznaje, że jej celem było znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak na Trobriandach wygląda życie obecnie, przy czym zaznacza, iż interesowało ją to „prawdziwe” życie, nie zaś to, co odnaleźć można w podręcznikach antropologii. Gumowska wiele uwagi poświęca porównaniu realiów współczesnych z zapiskami samego Malinowskiego, opisując proces rozwoju tych wysp. Ilustrację tych porównań stanowią zawarte w książce zdjęcia, które zestawiono tak, by obok czarno-białej fotografii antropologa znajdowało się analogiczne, kolorowe zdjęcie z czasów współczesnych. W książce Gumowskiej nie brak również wielu (naprawdę bardzo ciekawych) nawiązań do życia osobistego Malinowskiego, które okazuje się być nie mniej intrygujące, burzliwe i kontrowersyjne, jak jego dzieła. Wszystkie te fragmenty nawiązujące do podróży i życia antropologa są jednak wplecione w strukturę tekstu na tyle umiejętnie, że stanowią bardziej ciekawostkę aniżeli (jak można by się obawiać) kopię jego dzieł.
Przeczytawszy pierwszych kilkadziesiąt stron zapisków Aleksandry Gumowskiej, miałam mieszane odczucia – trudno było mi się „wczuć” w przeżycia autorki i na opisywany przez nią świat zacząć patrzeć jej oczyma. Jednakże warto było dać tej pozycji szansę. Moje zaangażowanie – niczym apatyt – rosło w miarę jedzenia. Zdarzały się oczywiście bardziej (tradycja i obyczaje) i mniej (polityka, gospodarka) interesujące rozdziały i fragmenty, jednakże całość uważam za pracę dogłębnie i wyczerpująco oddającą realia codziennego życia na Trobriandach, a przy tym – naprawdę dobrze i profesjonalnie zredagowaną. Chociaż okoliczności pisania dziennika z podróży są zapewne niełatwe, czytając tę książkę, Czytelnik nie ma wątpliwości, iż w czynione na bieżąco zapiski włożono potem sporo pracy redaktorskiej. Ale efekt potwierdza – było warto.
Wyjątkowa wartość książki Aleksandry Gumowskiej wynika przede wszystkim z jej podejścia do życia na Wyspach i ich mieszkańców. Spod warstwy językowej bije nie tylko autentyczna ciekawość poznawcza, ale i szacunek oraz sympatia do poznawanych ludzi i ich kultury. A ponadto – umiejętność opisu nieskażonego oceną i interpretacją, a jednocześnie – nie bezosobowego niczym aparat fotograficzny czy mikroskop, a po prostu – pełnego szacunku, akceptacji. Takie podejście to zdecydowanie coś więcej niż tylko i wyłącznie profesjonalizm antropologa, który – by zachować obiektywizm – musi również zachować dystans. Na przykładzie różnic między tamtejszą tradycją i moralnością, a moralnością świata zachodniego, autorka pokazuje, że „inny” nie znaczy „gorszy”, a „bardziej cywilizowany” nie znaczy „lepszy”. Mnie osobiście bardzo pozytywnie zaskoczył pełen szacunku i akceptacji stosunek autorki do kultury tych Wysp.
Mocną stroną tej pozycji jest według mnie również styl autorki – lekki, niewymuszony, naturalny w swojej prostocie. Dzięki tym cechom stylu i języka, książkę czyta się naprawdę lekko, i – chociaż nie zawiera typowej dla powieści fabuły z akcją – to jednak wciąga. Gumowskiej nie brak również specyficznego, dystansującego poczucia humoru, który sprawiał, że podczas lektury niejednokrotnie uśmiechałam się sama do siebie i do poznawanych bohaterów. Co ważne, w tak samo lekki, naturalny i humorystyczny sposób opisuje ona trudne i kontrowersyjne dla naszej kultury kwestie, jak chociażby tabu dotyczące tradycji, religii i moralności. A tychże ważkich i delikatnych kwestii w książce (jak sugerują tytuł i podtytuł) zdecydowanie nie brakuje, chociaż też nie przysłaniają innych wątków nadmiernie. Doceniam, że Gumowska potrafiła znaleźć ten „złoty środek” i mądrze wyważyć proporcje pomiędzy tym, co Czytelnika może przyciągnąć (kontrowersja), a tym, co może go zatrzymać. Dlatego też ten, kto spodziewa się wyłącznie opisu zwyczajów seksualnych „dzikich”, „sto lat później” – może się poczuć zawiedziony. Kto jednak rozumie, że ów seks jest tylko jedną z cząstek życia na „Wyspach Miłości” – nie mniej i nie bardziej ważną od tytułowych „czarów” oraz „betelu” – odnalazł naprawdę wartościową pozycję.
Gorąco polecam – na gorące, lipcowo-sierpniowe dni i nie tylko. Lektura obowiązkowa dla pasjonatów antropologii, kulturoznawstwa i religioznawstwa, socjologii i psychologii. I każdego „dimdima”, który lubi poszerzać horyzonty i wychodzić poza stereotypy własnego kręgu kulturowego. Jak to się mówi, „absolutny must have” tego sezonu w kategorii książek dokumentalnych i podróżniczych. Z dozą pieprzu. I – betelu, oczywiście.
Informacje o książce:
Tytuł: Seks, betel i czary. Życie seksualne dzikich sto lat później
Tytuł oryginału: Seks, betel i czary. Życie seksualne dzikich sto lat później
Autor: Aleksandra Gumowska
ISBN: 9788324025701
Wydawca: Znak
Rok: 2014