Kinga odkrywam od niedawna i cały czas gorączkowo nadrabiam związane z nim zaległości. Do tej pory przeczytałem dziewiętnaście jego książek i ilekroć pytałem siebie w głowie, czy to jeszcze zaspakajanie ciekawości, czy już bycie etatowym fanem, nie umiałem się nadal w tym względzie określić. Naówczas zbliżająca się premiera „Przebudzenia” uświadomiła mi, że moje wyczekiwanie, przeglądanie materiałów promocyjnych i śledzenie tweetów Steviego nieświadomie wpędziło mnie w nałóg godny morfinisty z jaszczurczej spelunki, któremu coraz bardziej doskwiera ból pulsujący w skroniach. Teraz mogę jedynie napisać, że w większości z NAS rozprzestrzenił się już ten żylny błogostan, a w ustach czujemy cierpki smak przywróconej na moment godności. Tak, macie rację – bałem się. Bałem się spojrzeć prawdzie w oczy. Od jakiegoś czasu żyłem już w uzależnieniu.
Edycja książek w zintegrowanej okładce dostępna w księgarniach Matras, limitowany nakład ilustrowanych kalendarzy (w roli grafika niezastąpiony Dariusz Kocurek), tapety na pulpit, liczne konkursy, interaktywna okładka uruchamiana aplikacją Actable, filmowe zwiastuny, napoje energetyczne… Czy to jest jeszcze promocja czy karnawał książki? Nie. To jest strefa fana! Życzę każdemu autorowi książek w Polsce i książkom w ogóle by kiedykolwiek znaleźli się w ogniu takiej histerii, jak ta, która nawiedziła obsesjonatów Kinga. Czego dotyczą te liczne szelesty kartek na całym świecie?
Otóż narratorem powieści jest niejaki Jamie Morton, człowiek, którego wiara w przypadek została dawno temu zachwiana. Piąta osoba mojego dramatu, tak nazywa napotkanego w dzieciństwie Charlesa Jacobsa, który zdołał odmienić na zawsze jego życie. Jamie przez zrządzenie losu (czy aby na pewno?), poznaje go na nowo w dorosłym życiu i dzięki niemu doświadcza tego, co miało być dotąd niedoświadczalne, co miało być rozstrzygane w kwestii wiary, bądź niewiary w stwórcę i jego boski plan. Okazuje się, że igranie z obcą mocą, to naruszanie spokoju innego świata. Jamie Morton opowie nam o tym, o czym nigdy nie chcielibyśmy się tak naprawdę dowiedzieć. O tym że nie jesteśmy sami i że nigdy nie byliśmy.
„Przebudzenie” nie jest kolejnym eksperymentowaniem z formą, jak w „Panu Mercedesie” (choć pojawia się tu element prywatnego śledztwa), czy kolejną próba stworzenia bardzo osobistej i intymnej powieści na miarę „Historii Lisey”. Nie jest to także kolejna opowieść o mieszkańcach Castle Rock (wprawdzie pojawia się o nim wzmianka) i dość powiedzieć, że okładka z szaleńcem wśród błyskawic nie będzie w tym wypadku zwiastować powrotu do horroru w klasycznym wydaniu, na jaki być może niektórzy (w tym ja) uparcie czekali. „Przebudzenie” to powieść obyczajowa z lekkim dreszczykiem, gdzie właściwie to dopiero finał obnaża kły i przypomina, że przeplatające się życiorysy Jamiego i wielebnego Jacobsa musiały w końcu doprowadzić do odkrycia ohydnej prawdy, że oto powinniśmy truchleć przed śmiercią, bo będzie ona zaledwie przepustką do świata wiecznego mroku, który nieuchronnie dosięgnie każdego. Zatem jeśli przede wszystkim lubicie to obyczajowe oblicze Kinga, którym przez większość czasu będzie przemawiać, to powinniście wziąć udział w jego kazaniu, ale wiedzcie, że po jego zakończeniu możecie uświadomić sobie straszne dla wielu z Was rzeczy, po których Wasza chęć pozostania wiecznie żywym będzie jeszcze większa.
Co stało więc za motywacją do szaleńczych eksperymentów byłego pastora metodystów? W jaki sposób przez te wszystkie lata przetrwała jego osobliwa przyjaźń z niegdyś małym chłopcem bawiącym się ołowianymi żołnierzykami? Jaki jest związek między energią elektryczną, a pierwowzorem fikcyjnej księgi Necronomicon wymyślonej przez H.P. Lovecrafta? Odpowiedzi czekają na Skytopie, gdzie żelazny słup wymierzony w chmury na nowo zaświeci czerwienią. Uważajcie zatem. Grzmoty przetoczą się po niebie…
Informacje o książce:
Tytuł: Przebudzenie
Tytuł oryginału: Revival
Autor: Stephen King
ISBN: 9788379610709
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok: 2014