O książkach Andy’ego Weira słyszałam już ładnych parę lat temu za sprawą niezwykle popularnego “Marsjanina”. Mam gdzieś na półce tę książkę, ale ostatecznie po nią nie sięgnęłam. Nic więc dziwnego, że premiera jego najnowszej książki była tak głośna. Nawet po “Artemis”, która z kolei zbiera chyba najgorsze opinie spośród jego książek.
Trochę się wahałam, czy brać “Projekt Hail Mary” do recenzji, bo choć żadnego gatunku się nie boję, to do science fiction jakoś tak mi nie po drodze. Jednak zostałam skuszona opisem dość oryginalnej fabuły.
Pewien mężczyzna budzi się, słysząc nachalne pytania, które zadaje mu głos dobiegający z komputera. Przez chwilę ma problem z wydobyciem z siebie głosu, jest też dość słaby, jakby spał przez bardzo długi czas. Powoli wstaje z łóżka i próbuje zorientować się w sytuacji. Dopiero po chwili dociera do niego, że nie wie, jak się nazywa ani co robi na, jak się okazuje, statku kosmicznym. Sytuacja wydaje się naprawdę beznadziejna, ale w głowie naszego bohatera pojawiają się pewne informacje, które wykorzystuje między innymi do wykonywania obliczeń. Jest więc cień szansy, że nie znalazł się w kosmosie przypadkowo. Ale jak poradzi sobie w tej niecodziennej sytuacji?
Kurczę, cóż to była za lektura! Słyszałam, że Andy Weir ma świetny styl i fajne poczucie humoru i to prawda. Jak to mi się dobrze czytało! A właściwie w dziewięćdziesięciu procentach słuchało, bo niemal w tym samym czasie kiedy dotarła do mnie książka, dostałam kod do aplikacji Empik Go. Zobaczyłam, że jest tam dostępny audiobook “Projekt Hail Mary” i postanowiłam zrobić sobie mały eksperyment. To był strzał w dziesiątkę, szczególnie, że w tej książce są fragmenty, które mogłyby mnie zmęczyć. Mówię tutaj o wszelkich fizycznych rozprawach głównego bohatera, obliczeniach, liczbach… których w “Projekcie Hail Mary” jednak trochę jest. Nie uznaję tego za minus, bo to w końcu science fiction i spodziewałam się tego. Jednak musiałam się bardzo skupić, żeby mój humanistyczny mózg przyswoił sobie te informacje, bo w większości to naprawdę ciekawe rzeczy. Tak bardzo chciałabym omówić wątek, który autor postanowił wprowadzić do swojej historii, ale nie mogę, bo to byłby ogromny spoiler. Ta część fabuły daje naprawdę ogromne pole do dyskusji, jednak im mniej się wie o fabule przed lekturą tym moim zdaniem lepiej.
To, co mnie trochę uderzyło podczas zapoznawania się z tą historią, to stuprocentowe opanowanie, które towarzyszy bohaterowi od samego początku książki. Ja wiem, że on ma ogromną wiedzę o fizyce, kosmosie i tak dalej. Ale kurczę, gość nie wie kim i gdzie jest i chyba dość naturalnym byłoby, gdyby poczuł panikę czy dezorientację. A on od razu zaczyna działać. Moim zdaniem obudzenie się na statku kosmicznym z amnezją to niemal najgorszy możliwy scenariusz, jaki można by było sobie wyobrazić.
“Jeden z przycisków na panelu sterowania jest opisany słowem Kurs. Przecież nic złego się nie stanie, kiedy go dotknę. Ciekawe, dla ilu śmiałków były to ostatnie słowa w życiu. Powinienem zaczekać, aż komputer uzna, że podróż dobiegła końca. Ale nie mogę się powstrzymać.”
Wspomniałam wyżej o świetnym stylu autora. Fabuła jest prowadzona dość lekko jak na science fiction. Czyta/słucha się naprawdę przyjemnie. Nie mogę nie wspomnieć o poczuciu humoru Andy’ego Weira, które mi bardzo podpasowało. Fabuła jest prowadzona w pierwszej osobie i to też pomaga się mocno zaangażować w perypetię bohatera. I faktycznie jest on osobą, której się mocno kibicuje. Nie tylko dlatego, że ma krótko mówiąc przegwizdane, ale również ze względu na to, dlaczego w ogóle znalazł się w tej sytuacji.
Słyszałam mieszane opinie odnośnie zakończenia. Mnie nie zawiodło, choć przyznam, że spodziewałam się czego innego. Andy Weir zastosował kilka dość dużych zwrotów akcji, więc nie było wiadomo, gdzie historia zaprowadzi czytelnika. Nie ma natomiast wątpliwości, że to fascynująca, emocjonująca ale i dowcipna podróż.
Informacje o książce:
Tytuł: Projekt Hail Mary
Tytuł oryginału: Project Hail Mary
Autor: Andy Weir
ISBN: 9788328716803
Wydawca: Andy Weir
Rok: 2021