Książka Dianne Freeman zainteresowała mnie już od pierwszych słów opisu. Schyłek XIX wieku, młoda wdowa, która po okresie żałoby znowu wkracza na salony i tajemnicze morderstwo… Raz na jakiś czas lubię mieć do czynienia z fabułą, która kryje w sobie kryminalną zagadkę. Zważywszy na okres historyczny, w jakim autorka zdecydowała się umieścić fabułę, nie spodziewałam się wcale, że będzie kolokwialnie mówiąc „grubo”. No i faktycznie nie jest. Bo żeby dotrzeć do sedna sprawy, musimy się przebić przez warstwy kolorowych, modnych sukien i konwenansów. Ale o tym więcej za chwilę.
Pewnej nocy Hrabinę Frances Wynn budzi w środku nocy Alicia Stoke-Whitney. I w tym może jeszcze nie byłoby nic nadzwyczajnego, ale Alicia okazuje się kochanką męża Frances. Na dodatek informuje naszą główną bohaterkę, że Reggie zmarł… w jej łóżku. Czasy są, jakie są, więc szok ustępuje miejsca pragmatycznemu rozwiązaniu — denata najpierw trzeba umieścić w łóżku jego żony. Tutaj swoją pomocną dłoń wyciąga brat najlepszej przyjaciółki Frances, George Hazelton.
“To nie tak, że nie wiedziałam o – licznych – romansach mojego męża. Nigdy jednak dotąd nie musiałam mierzyć się z tą świadomością w tak bezpośredni sposób. Nigdy też wcześniej nie przeżywałam tylu różnych emocji w tak krótkim czasie. Zaskoczenie błyskawicznie przeszło w strach, potem szok, żal, a w końcu gniew. Boże drogi! W naszym domu? I jeszcze miał czelność zejść w jej łóżku. Aż mnie zmroziło na tę myśl. Niech go licho!”
Wszystko wskazuje na zawał serca spowodowany rozwiązłym stylem życia i takim samym podejściem do zażywania leków Reggiego. Mija rok a dwudziestosiedmioletnia Frances wraz z córką postanawia opuścić rodzinną posiadłość swojego zmarłego męża i zacząć żyć na własny rachunek. Jednak demony przeszłości szybko odnajdują młodą wdowę, kiedy policja znowu wraca do wydarzeń sprzed lat. Czy to możliwe, żeby śmierć Reggiego nie była naturalna? Frances wikła się w sprawę i cóż… Obiecuję, że na pewno nie będzie nudno.
Kurczę, jak przyjemnie mi się czytało i słuchało tej książki! Jak już wspominałam wyżej, miałam ochotę na książkę z zagadką w tle. A że ubraną w kostiumowe tło, tym lepiej. Jeśli miałabym porównać „Poradnik prawdziwej damy…” do jakiejś książki, to byłaby to „Dama z wahadełkiem” Pauliny Kuzawińskiej, chociaż tutaj mamy nieco lżejszy klimat. Frances jest cudowna. Mimo tego, że przyszło jej żyć w takich czasach, a nie innych, postanawia zrobić wszystko, aby nie być od nikogo zależną. Dość szybko okazuje się, że ktoś ewidentnie chce jej w tym przeszkodzić. Ona jednak się nie poddaje i umie obrócić niesprzyjające jej zdarzenia na swoją korzyść. Na dodatek robi to z wielkim wdziękiem i z uśmiechem na salonach. Pamiętajmy, że pozory i dobra reputacja liczą się tutaj ponad wszystko.
Jest potencjalna zbrodnia, ale jest i przystojny nowy sąsiad Frances, czyli George Hazelton. Mężczyzna określany na początku książki jako stroniący od towarzystwa wykazuje interesującą chęć niesienia pomocy naszej głównej bohaterce, nawet jeśli miałoby to oznaczać jego transformację w lwa salonowego. Wydawać by się mogło, że będzie lekko gburowaty czy nawet nieprzystępny, ale nic bardziej mylnego. Ma też doskonałe maniery. Aż chciałoby się rzec: idealny kandydat na męża. Oczywiście, gdyby Frances chciała ponownie wyjść za mąż.
Autorka stworzyła bardzo solidną historię z angażującą fabułą i wyrazistymi postaciami, do których łatwo zapałać sympatią. Bawiłam się świetnie czytając i częściowo słuchając. Przy okazji polecam też audiobooka. Książka jest też zabawna, ale w dość subtelny sposób. Zawsze się cieszę, kiedy poczucie humoru autora do mnie trafia. Zakończenie jest sensowne a w ostatnich słowach Dianne Freeman otworzyła sobie (chociaż może lepiej byłoby rzec, że lekko uchyliła) furtkę do kontynuacji. Szczerze mówiąc chętnie dowiedziałabym się, co słychać u Frances i George’a, a jest to pierwszy tom serii. Więc prędzej czy później zapewne będę mieć ku temu okazję.