Poradniki

Nalewki. Kordiały. Likiery oraz inne domowe spirytualia – Zygmunt Skibicki

Nalewki. Kordiały. Likiery oraz inne domowe spirytualia - Zygmunt Skibicki

Nalewki. Kordiały. Likiery oraz inne domowe spirytualia
Zygmunt Skibicki

Zbliża się sezon dla łasuchów. Świeże owoce. Truskawki. Wiśnie. Czereśnie. Oczywiście trzeba chwilę poczekać, aż miną kosmiczne ceny, które trzeba zapłacić za pierwsze owoce w sezonie. I wtedy przyjdzie idealny czas na przetwory. A co za tym idzie, również nalewki, likiery i kordiały. Jeśli równie mocno jak ja, jesteście zafascynowani tradycyjną metodą robienia domowych nalewek to zapraszam Was do lektury książki Zygmunta Skibickiego pod tytułem: „Nalewki, kordiały, likiery oraz inne domowe spirytualia”. Znajdziecie w niej ponad dwieście przepisów oraz niezliczoną ilość wariantów każdego z nich. Autor zachęca do powrotu do korzeni. Aby znowu sięgnąć po wiedzę, która leży gdzieś zapisana w kajetach na zakurzonych regałach. W domach naszych babć, naszym mam. Większość tradycji zanika. Ta książka to szansa na to, żeby chociaż niektóre uratować od zapomnienie.

Kiedyś wyrabianie nalewek należało do codziennych zadań w domu. Obok przygotowywania posiłków, sprzątania i dbania o domostwo. Tradycyjne, samodzielne wyrabianie alkoholi to była chluba polskich domów. Moje serce skradło opowiadanie, które autor umieścił na początku książki. „Lekcja chemii” bo taki nosi tytuł, opowiada o magii, która potrzebna jest by zamienić bimber w spirytus. I o tym, że z niepozornego wydarzenia można zrobić sposób na życie i niezły zarobek. Brzmi interesująco? Zachęcam Was do zapoznania się z nim jak i z całą teorią, która zawarta na kilkudziesięciu stronach jest skondensowaną wiedzą, która mogłaby zapisać karty niejednej wielotomowej encyklopedii. Autor dodaje także kilka słów o historii nalewek. Od pierwszych wzmianek o nalewkach, po sekrety ważenia. Muszę przyznać, że ciekawostki o których wspomina nie były mi znane przed lekturą tej książki. No i w końcu przechodzi do sedna tradycyjnego sporządzania nalewek. Od rodzajów alkoholi, które chcemy otrzymać, przez wszystko, czego potrzeba do zrobienia nalewki. Na pierwszym miejscu listy umieszcza chęci. I może Wam się to wydać żartem, ale naprawdę, by zrobić dobrą nalewkę potrzebne są i chęci i sporo miłości. Trzeba się dobrze przygotować, napracować, odczekać swoje i dopiero wtedy cieszyć wyjątkowym smakiem własnego trunku. Sporządzanie nalewek uczy cierpliwości. Autor opisuje różne rodzaje naczyń oraz sposoby ich przygotowania, mycia i użycia w produkcji alkoholi. Daje skondensowane informacje o miarach i pomiarach. Pomaga zrozumieć jak były przeliczane dawne miary, a jak to wygląda współcześnie. Czyli macie na wyciągnięcie ręki wszystko to, czego potrzebujecie, by z fazy przygotowawczej przejść do tworzenia. Zanim jednak zaczniecie przebierać w przepisach na pyszne nalewki, zapoznacie się jeszcze z rodzajami sprzętu do filtrowania i przecedzania. Łącznie z rozpoznaniem sprzętu, którego można użyć do przelewania nalewek. I dwa sposoby na liczenie mocy mieszanych roztworów alkoholowych. Jeden dla tych, którzy lubili matematykę i chemię w szkole, a drugi dla humanistów. Zaliczam się do drugiej grupy, wolę sposób, który nie wymaga skomplikowanych obliczeń ze wzorów. Gdy już teorię mamy prawie w małym palcu, przebrnęliśmy też przez wybór czy wolimy owoce świeże, czy mrożone, czy miód, a może jednak cukier, przechodzimy do pięciu etapów pracy. Przygotowanie surowców, maceracja, syrop cukrowy, klarowanie i filtrowanie, dojrzewanie i degustacja. Czyli to co tygryski lubią najbardziej. Od strony osiemdziesiątej siódmej, w kolejności alfabetycznej możecie przejrzeć przepis na nalewki owocowe, ziołowe. Listę rozpoczyna agrest, a kończy żyworodka. Na liście oczywiście można znaleźć pospolite owoce, które latem są częstymi gośćmi na naszych stołach jak i te bardziej egzotyczne. Moją uwagę zatrzymały oczywiście zioła. Fascynują mnie tradycyjne receptury, których nasze babki używały, by wyleczyć różne dolegliwości. Współcześnie coraz częściej wracamy do naturalnych metod. Rumianek na ból brzucha, mięta na niestrawność. Ja osobiście będę próbować nastawić: malinę, limonkę i pomarańczę. Zawsze to miło ugościć w domu własnoręcznie sporządzoną nalewką. Kieliszek przed posiłkiem pobudza trawienie. Oczywiście nalewki należy spożywać w małych ilościach, tylko wtedy można w pełni docenić ich wartości smakowe jak i zdrowotne.

Jeśli podobnie jak ja macie ochotę odbyć sentymentalną podróż do przeszłości i oczyma wyobraźni zobaczyć jeszcze raz jak nasze prababki i babki w słojach nastawiały owoce, hojnie zasypywały cukrem i cierpliwie obserwowały proces tworzenia głębokich w smaku nalewek to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Zmieści się w każdej kieszeni. Jej mały format jest kolejnym atutem, bo nie zajmie dużo miejsca na blacie, gdy będziecie ważyć i odmierzać składniki niezbędne, aby zaczarować, Wasze i gości, kubki smakowe.

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać