Dlaczego akurat mury, budowle przecież bardzo proste, nieoddziałujące na wyobraźnię, nieprowokujące do tworzenia lirycznych wierszy, stały się tematem 300 stronicowego opracowania, bohaterem poważnej monografii? Czemu nie pałace, świątynie, przybytki sztuki, albo pomniki czy też grobowce? Przecież mur to tylko monotonia wyższej lub niższej ściany, z mułu, cegły czy kamienia, ciągnącej się przez jakąś ilość kilometrów. Co w nim może intrygować? Otóż może. Człowiek oraz powód, dla którego odgradza się od innych, nie pozwalając im na uczestniczenie w swoim świecie.
Mury w dawnych czasach stawiano, by ochronić społeczeństwo przed atakami barbarzyńców. Odgradzano się od pustyni bądź stepu, skąd najczęściej przychodziło zagrożenie. Analizując poszczególne historyczne przypadki otaczania się umocnieniami, widać wyraźnie jedną prawidłowość – wewnątrz murów rodziła się i kwitła cywilizacja. Ludzie w poczuciu bezpieczeństwa, bez konieczności szkoleń wojskowych i walki, mogli wreszcie zacząć rozwijać inne pożyteczne umiejętności i zainteresowania. Miasta zyskiwały wówczas piękną architekturę, rzesze uczonych, artystów i wprawnych rzemieślników.
Autor zabiera nas w pasjonującą podróż przez czas i kontynenty. Spacerujemy pod murami Aten, Mezopotamii, Chin, a także tymi późniejszymi, bardziej nam współczesnymi, począwszy od linii Maginota, aż do muru berlińskiego, z którego modnie jest obecnie posiadać cegiełkę.
„Mur berliński zawsze miał znakomite wyczucie czasu – wszedł z hukiem na scenę w apogeum zimnej wojny i swoim spektakularnym zejściem ją zakończył.”
David Frye opowiada z pasją i znawstwem o przyczynach powstawania murów, o wysiłku, z jakim starano się je utrzymać, o tworzącej się i rozkwitającej wewnątrz kulturze. Także o społecznościach, które były przeciwne fortyfikacjom, nie chciały ich wznosić i organizowały swoje życie zupełnie inaczej. Mowa tu choćby o Sparcie, państwie wojowników, którzy chowanie się za murami uznawali za przejaw tchórzostwa, mówiąc: „Mury są dla bab”. Niestety, to samo sądzili na temat cywilizacji. Tak więc akurat brak umocnień nie zbliżył Spartan do innych, a wręcz pogłębił ich ksenofobię. Mury mogą istnieć przecież w każdym z nas.
„Po jednej stronie murów są budowniczowie, których historię uatrakcyjniają najróżniejsze przekazy literackie. Po drugiej zostały ludy bez historii, które nie umacniały swoich granic i nie fortyfikowały osiedli. Pojawiały się nagle ze sfery cienia, budząc śmiertelne przerażenie budowniczych murów”.
W trakcie lektury w głowie zaczynają kłębić się pytanie. Czy poczucie bezpieczeństwa w obrębie murów jest ważniejsze od wolności, dostępu do innych społeczności, z którymi można wymieniać doświadczenia? Czasami, szczególnie jeśli chodzi o Chiny, pojawia się myśl, czy despotyzm władzy w obrębie zamkniętej przestrzeni nie był dla ludzi gorszy, bardziej traumatyczny, niż mniejsze poczucie bezpieczeństwa, gdyby muru nie było. Przecież mieszkańcy Chin wcale nie czuli się bezpiecznie w swojej rzeczywistości. Wszyscy wiemy, że mury nie tylko chronią, ale też ograniczają. Ich budowa nie zawsze wiąże się z realnym zagrożeniem, niekiedy motorem ich wznoszenia był lęk, fobia władcy, niepomyślne wróżby, a więc pobudki nie do końca racjonalne. Wiele takich smakowitych ciekawostek znajdujemy na kartach książki, kiedy sobie tak nieśpiesznie spacerujemy za autorem, a on urozmaica naszą wędrówkę anegdotami, legendami, wplatając je zręcznie między ogrom faktów, nazwisk, mapek, mających nam pomóc umieścić dany fragment tekstu w konkretnej przestrzeni geograficznej.
Śledzimy też rozwój ludzkiej myśli i wynalazczości: pismo, koło… O zawrót głowy może przyprawić statystyka: długość wznoszonych murów w tysiącach kilometrów, liczba ludzi zatrudnionych przy ich wznoszeniu, a także tych, którzy przy tym stracili życie. O murze chińskim mówi się:
„Przez niezliczoną mnogość mil wznoszono go z ludzi i ziemi”.
Odczuwamy podziw, a nawet zazdrość, widząc jak autor swobodnie, bez najmniejszego wysiłku porusza się na osi historii. Skacze dwa tysiące lat wstecz, by za chwilę przejść do XVIII stulecia. Śledzi groźnych Hunów, przywołuje cesarza Wu, a za moment nieokrzesanych Galów, zagląda do namiotów starożytnych Amarylów i na grecką agorę. Imponuje rozległa wiedza i umiejętność dowolnego nią żonglowania w tak błyskotliwy sposób, że czekamy na jeszcze więcej opowiastek i humorystycznych historyjek, a także, niekiedy zupełnie nieoczekiwanych skojarzeń, całkiem z pozoru odległych epizodów z dziejów ludzkiej cywilizacji. A jak to pobudza naszą wyobraźnię i zainteresowanie przeszłością, prowokuje do szukania informacji w innych źródłach.
Fantastyczny jest rozdział poświęcony Rosji, która zaczęła stawiać mury wtedy, gdy wszyscy inni już tego zaprzestali. Czas koczowników wojujących z łukiem w ręce na niedościgłych koniach definitywnie się skończył. Mury jednak pozostały. Wciąż je budujemy. Teraz, by odgrodzić się od imigrantów i islamskich terrorystów. Umocnienia znaczą glob barierami tak gęsto i regularnie, że „przypomina plaster miodu”. Zamykamy się w obrębie granic państwowych, coraz częściej też za płotami strzeżonych osiedli. Montujemy coraz wymyślniejsze zamki w naszych drzwiach. Zamykamy się też mentalnie w murach naszych lęków i nacjonalizmów, ksenofobii i uprzedzeń. To idealny czas na takie opracowanie, jak „Mury” Davida Frye.
Informacje o książce:
Tytuł: Mury. Historia cywilizacji
Tytuł oryginału: Mury. Historia cywilizacji
Autor: David Frye
ISBN: 9788328090866
Wydawca: WAB
Rok: 2021