Anty-recenzja

Mroczne serca – Justyna Piotr

Mroczne serca - Justyna Piotr

Mroczne serca
Justyna Piotr

Po kryminale przyszedł czas na paranormal romance, a może romantasy? Teraz tego drugiego określenia używa się częściej. Czytając opis “Mrocznych serc” poczułam wielki przypływ nostalgii za książkami, które czytałam kilkanaście lat temu i do których do teraz zresztą mam wielką słabość.

Mal pada ofiarą napaści na bulwarach wiślanych. Traci torebkę a na dodatek zostaje dość mocno poturbowana – złodziej rzucił nią o krawężnik. Dziewczyna budzi się w mieszkaniu tajemniczego Juliana. Mal jest mocno zdezorientowana. Nie wie, czy Julian jest jej wybawcą, czy oprawcą. Co prawda ją opatrzył, ale dlaczego nie odwiózł jej do szpitala?

Kiedy już wydostaje się z jego mieszkania, wszystko mówi jej, aby trzymała się od niego z daleka. Julian jest niemalże uosobieniem mroku; emanuje wręcz nieludzką siłą, nie uznaje sprzeciwu i nie można mu się oprzeć.

Kim jest ten tajemniczy mężczyzna i dlaczego wszyscy ludzie z wyjątkiem Mal się go boją?

Kurczę, piętnastoletnia ja pewnie szalałaby za tą książką. A obecna, dwudziestosiedmioletnia ja myślałam, że nie skończę tej książki. Najczęściej powtarzaną w mojej głowie myślą podczas czytania było to, że autorka spóźniła się z publikacją tej historii jakieś kilkanaście lat. “Mroczne serca” mają mocny post-zmierzchowy vibe. Główna bohaterka nie ma za grosz instynktu samozachowawczego (tak, znamy to bardzo dobrze), a Julian… Oj, o nim to można by dużo powiedzieć. I bynajmniej nie w superlatywach.

Kompletnie nie rozumiem relacji Mal i Juliana. Skoro już na wstępnie zanegowałam główny wątek książki, to nie jest zbyt dobrze. Pierwsza połowa tej książki to rozpisany na niemal sto pięćdziesiąt stron erotyk bez polotu. Żeby nie było, nie mam nic do erotyków, które mają sens, a nawet bardzo je lubię. Tutaj jednak sceny erotyczne są przeplatane opisami despotycznego zachowania Juliana. On ją rozstawia po kątach w takim stopniu i tak bardzo jej rozkazuje, że to aż niesmaczne i absolutnie nie czyta się tego z przyjemnością.

“- Przestań ze mną walczyć. Dobrze wiesz, że to nie ma najmniejszego sensu. Ja tu rządzę.
Westchnęłam, czując, jak rozpływam się w jego objęciach.
– Tak po prostu mam dać ci sobą rządzić?”
“Bycie przy nim, przy moim Julianie Despocie, okazało się o wiele prostsze, niż mogłabym początkowo przypuszczać. Wystarczyło pozwolić mu na wszystko, oddać mu władzę nad sobą, pozwolić, aby rządził moim ciałem wedle swego uznania, a w zamian otrzymać jego ciepło, bliskość i spełnienie, gdy oboje dyszeliśmy ciężko, łapiąc w płuca powietrze wilgotne od naszego potu. […] Odrzuciłam w końcu własne pragnienie niezależności, które przy nim nie miało najmniejszego sensu.”

Mogłabym zarzucić jeszcze kilkoma cytatami, które potwierdzają toksyczność tego gościa, ale ten powyższy raczej wystarczy. Ja naprawdę jestem przeciwna ocenianiu ludzi przez pryzmat książek, które czytają, ale nie wiem, kto uznałby, że Julian jest wymarzonym książkowym bohaterem. Manipuluje Mal używając seksu. Jest chodzącą czerwoną flagą, przykładem faceta, od którego lepiej trzymać się z daleka. Kiedy tylko sobie o nim przypominam, to czuję złość.

Mniej-więcej od połowy jest nieco lepiej, bo pojawia się starszy brat Juliana i zaczyna się w tej książce cokolwiek dziać. Nie powiem, byłam zaskoczona kiedy w końcu okazało się, kim jest Julian. Niechętnie przyznaję, że jest to nieco oryginalne. Po tym naprawdę strasznym początku książki nawet dalsza część fabuły nie jest w stanie wymazać moich mąk, ale podczas lektury drugiej części książki czułam iskierkę zainteresowania.

Miałam nadzieję, że fabuła skręci w inną stronę niż mi się wydawało, ale tutaj niestety się nie zaskoczyłam. Zakończenie, które mnie ukontentowało nie zmieniłoby wiele w odbiorze całości, ale być może myśląc o książce Justyny Piotr, nie miałabym ochoty rzucić nią o ścianę.

Podsumowując, nie polecam. Tym razem moja intuicja mnie zwiodła. Cóż, zdarza się. Na szczęście to nie jest gruba książka i przeczytałam ją w jakieś dwa dni.

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać