Van Vogt jest uznawany za jednego z najbardziej znaczących pisarzy sci-fi. Trudno mi się odnieść do tezy, którą sam postawiłem. Nie miałem sposobności zapoznania się z większą ilością jego dzieł. Nie zmienia to faktu, że jest On autorem wielce zasłużonym w gatunku. Zwykłym przypadkiem losu, natrafiłem na „Misje Międzyplanetarną” jego autorstwa. Podobno została okrzyknięta jedną z najlepszych powieści sci-fi swoich lat. Problem pojawia się w samym użyciu tego typu słów. Wszyscy „biegli” w fantastyce naukowej, starają się za wszelką cenę zdyskredytować osiągnięcia poprzednich dziesięcioleci tego gatunku, mając za swój pewnik postęp. Zapominają jednak o bardzo istotnej sprawie: dawnej fantastyce towarzyszy koloryt, który niezrozumiały, ma swój folklorystyczny urok. Nie minie więcej niż trzydzieści lat, a sami znajdą się w pozycji, którą atakowali.
„Misja Międzyplanetarna” przedstawia czytelnikowi cztery pasjonujące przygody statku „Ogar Kosmosu”. Każda z nich ma w sobie coś innego, budzi w załogantach różne odczucia i myśli. Skupia się jednak na tym co reprezentuje człowiek, jako istota inteligentna. Każde zdarzenie budzi inny odruch w naszym mózgu, nawet funkcje motoryczne. Wszystko to zostaje przyspieszone przez zupełnie nie znane ludziom światy, w których znane nam zasady przestają obowiązywać. W momentach, w których wiemy co robić, jako ludzie, okazuje się to zupełnie nie trafnym wyborem. Całość książki w bardzo dobry sposób stara się powrócić do podstaw sci-fi, gdzie człowiek był obserwatorem.
Pomimo wyjątkowo zwięzłej fabuły, „Misja Międzyplanetarna” pozostawia ciekawe tło dla swoich postaci. Główny bohater: Grosvenor, staje się kimś więcej niż tylko nazwiskiem. Oddziałuje na współtowarzyszy na tyle mocno, że podczas lektury nachodzi nas myśl, czy aby nie uległ chęci posiadania. W najgorszej możliwej formie, czyli rządzenia statkiem. Jak ta forma psychiki się rozwinie, pozostawiam czytelnikom. Nie mogę jednak pominąć osoby głównego archeologa wyprawy, Kority. Główny wątek całej opowieści, opiera się mocno na jego przemyśleniach. Nie mogę pozostać z boku, kiedy widzę tak bardzo nie zgłębiony aspekt naukowy książki. Naukowiec powinien opierać się na bardzo szerokim spektrum wiedzy. Korita bazuje jednak na jednym założeniu, które jest wałkowane przez całą książkę. Strasznie to kole w oczy, nie wspominając o fabule.
Załoga „Ogara Kosmosu” musi zmierzyć się zatem nie tylko ze swoimi lękami i słabościami, ale także z własnymi niedoskonałościami. Ubytki wiedzy autora, które są miażdżące, starają się ratować wiedzą z zakresu zarysu społeczeństw. Problem polega jednak na tym, że tej wiedzy brak tak bardzo, jak brakło jej w dziedzinie nauk ścisłych. Podstawowym założeniem wszystkich członków załogi, jak i autora, jest, że siłą można przezwyciężyć wszystko. Trudno sobie wyobrazić ludzi, którzy zjednoczeni osiągnęli kosmos, mających za główny argument siłę. Chciało by się aż krzyknąć, podczas lektury: Nie tędy droga!
W pewnym momencie okazuje się, że podróż którą podjął nasz gatunek, jest powrotem do naszego własnego Ja. Wszystkie nasze obawy i nadzieje zostały zogniskowane w jednym miejscu, którego odkrycia tak bardzo się boimy. To co jest w Nas złe, błędnie odczytujemy w innych, mając nadzieje, że za sprawą jakiejś magicznej ręki, zostanie to z Nas wyjęte. „Misja Międzyplanetarna” porzuciła gdzieś ten, jakże ważny aspekt. Może to kwestia ponad sześćdziesięciu lat od jej powstania, może pokazuje nam, że nigdy nie uciekniemy od własnej natury. Jedno albo drugie niekoniecznie musi mieć rację.
Informacje o książce:
Tytuł: Misja Międzyplanetarna
Tytuł oryginału: Mission Interplanetary
Autor: A.E. Van Vogt
ISBN: 8371698178
Wydawca: Amber
Rok: 1998