„Niekiedy bardziej liczy się głos opowiadający jakąś historię, niż sama opowieść” – Stephen King
Zionący tajemnicą i strachem opis „Marionetkarza” mnie przyciągnął, a do końca lektury dociągnęła mnie ciekawość. Trudne mnie czeka zadanie, gdyż dawno nie miałam tak mieszanych uczuć do zrozumienia, względem książki. Owa pozycja jest jedyną wydaną przez Aleksandra Dubickiego i zdania jestem, że pióro ma dobre. Już od pierwszych stron przekonałam się niestety, że także jest ono chaotyczne.
Historia opowiada o wkraczających w dorosłość znajomych. Arna, Wernon, Tyron, Pela i Maeve chodzą do jednej szkoły, lecz nie jest to ich jedyny wspólny mianownik. Wszyscy zmagają się z problemami natury emocjonalnej. Niektóre biorą się z przyczyn rodzinnych, inne wywodzą się z samej egzystencji. Wokół przyjaciół zaczynają mieć miejsce dziwne, budzące lęk niemały zjawiska. Pierwsza zjawia się purpura, ogarniając świat na czas niespecjalnie długi. Już przed znalezieniem ciała ucznia na szkolnym dziedzińcu Arna wie, kto stoi za tymi wydarzeniami. Także tymi, które dopiero nastąpią. Tutaj też skonfundowano mnie po raz pierwszy. Znajomi nie wierzą w wersję Arny i choć w tym nie ma nic szczególnego, to schody odsłania dopiero to, że oni także mieli styczność z Nim. Tak, mieli. Marionetkarza poznało każde z osobna, nadając mu tylko nieco inny wygląd. Każde jednak przedstawiało coś innego.
Arna miał najlepszy ‘’kontakt’’ ze złowrogą istotą, o ile można to tak ująć. Nie wiedział czym jest, ani skąd się on wziął. Mimo to, co noc oczekiwał go, a chociaż strach ściskał jego gardło, oddech tamując, to nie przeszkadzało to w życzeniu sobie obecności bytu. Obecność to prawdopodobieństwo zaspokojenia ciekawości, zdobycia nowej wiedzy. Wiedza to kontrola, a dzięki tej można by pozbyć się tego zła o świdrującym spojrzeniu piekielnych oczu. Takiej wersji wolał się przed samym sobą trzymać.
„Nie mógł spać. Nawet się nie łudził. Muzyka cicho grała, jakby miała przed czymś chronić, demony wyłaniały się z ziemi i patrzyły okrutnie. Witajcie…(…)Znał te nocy – długie, bezsenne, nienadające żadnego ukojenia. Już tylko czekał na niego, wiedział, że się pojawi, wyczuwał go”
Kolejna śmierć mocniej wstrząsnęła grupą, którą uszczuplono o jedną jednostkę. Pela wyszła na spotkanie chłodnej bryzy i zanurzona w całości, poczekała na Marionetkarza.
„Utoniemy w tym miejscu i na nowo zaczniemy żyć”
Śmierć koleżanki odcisnęła głębokie piętno. Istota nowe decyzje podjęła. Zniknięcie, śmierć, ogień. Nad wszystkim on czuwa, wszystko on kontroluje. Marionetkarz. Kimże jest jednak? Pytanie to kotłowało mi się w głowie przez wszystkie dziewięćdziesiąt osiem stron. Czym jest postać tytułowa?
Zaburzeniem. Zaburzeniem umysłowym, które ma cała piątka. Marionetkarz to spersonalizowane szaleństwo. Obłęd który dotknął w różnej skali nastolatków z problemami. Jak wiadomo dorastanie to ciężki kawałek chleba. Nasza piątka niestety połamała sobie na nim zęby.
Nieuzasadniony strach, poczucie braku sensu istnienia, braku własnej osobowości, silna potrzeba kochania oraz autodestrukcja. Oto ta istota intrygująca nas tak mocno od początku, rozpisana na części pierwsze.
„Przychodził i odchodził, jak zły sen nieproszony, intensywny, nie do zapomnienia”
Ogromnym atutem tej opowieści jest jej klimat. Groza i pewność, że nadciąga coś okropnego oraz niewiedza, z czym mamy do czynienia – to najlepiej wyszło Dubickiemu. Odniosłam wrażenie, że pisarz natchniony powieścią „TO” autorstwa Stephen’a Kinga, chciał napisać coś w podobnym rodzaju dreszczy na karku i gęsiej skórce w miejscach, o które by się jej nie podejrzewało. Takie odczucia przynajmniej miałam czytając.
Długo jednakowoż czasu spędziłam nad refleksjami, tyczącymi się tejże powieści. Nurtowała mnie krótkość historii, sądziłam, że gdyby ją rozwinąć, mogłaby być o wiele, wiele lepsza. Absurd, totalny absurd. Dlaczego? Bo to nie jest książka o złej istocie, demonie czy też samym diable, który zawładnął wszystkim, jak uważałam z początku. Dubicki opowiada o chorobach, z którymi coraz częściej stykają się młodzi ludzie, a które się zamiata pod dywan. Na tych kartkach nie ma śladu po dorosłych. Dlaczego? Ponieważ nie biorą oni przeważnie udziału w walce młodych umysłów, atakowanych ze stron różnych. Natomiast, jak rodzice nie mają wiedzy bądź też nie chcą przyjąć jej do wiadomości, jakoby ich latorośl potrzebowała pomocy psychologicznej, przecież to nie wypada. Ewentualnie modnym też jest, ‘’to tylko chęć zwrócenia na siebie uwagi’’. Później z opuchniętych ust rodziców słyszy się inne zdanie, różnie ujęte w słowa, lecz sens zostaje zachowany. „Dlaczego? Nie dawał żadnych znaków”. Nie oglądam zbyt często telewizji, aczkolwiek nie muszę. Polska przoduje jeśli chodzi o samobójstwa wśród dzieci i nastolatków.
Pytanie pewnie się nasuwa, dlaczego rodzice wypierają myśl, że pociecha ich może mieć problemy delikatnej natury? Ponieważ zaburzenia czy choroby natury umysłowej, to nie złamana noga czy zapalenie wyrostka. Na to nie ma prostego sposobu, ani prostych wyjaśnień. Bywa, że to zawiłe lub nie do objaśnienia, a czego bowiem człowiek bardziej się lęka niźli rzeczy, których objąć rozumem czasem nie sposób?
Szaleństwo, obłęd, są kojarzone z filmami na przykład takimi, jak „Joker”. Przywodzić na myśl też może większą krzywdę fizyczną, nawet śmierć. Na ekranie, na kartkach czy w opowieściach innych ludzi wzbudza to tylko u nas „ah, jakież to okropne”, ale jak ten potwór nas dopadnie… co wtedy?
Obłęd niczym zakończenie życia może nas spotkać niespodziewanie. Wyskoczy nań zza winkla, puścić nie będzie chciało, zapragnie ofiary lub ofiar.
Tak, Marionetkarz to przerażająca książka tylko trzeba jej sens odkryć. Tutaj jest kolejny plus, albowiem myślenie należy włączyć, co przyda się zawsze w nastałych czasach. Właśnie! Koronawirus, kwarantanna, odosobnienie. Dzieci pozamykane w domach, żyć muszą inaczej. Brak tak dużej, jak dotychczas integracji z rówieśnikami. Komputer, cztery ściany, komputer. Jak wiele trzeba, by Marionetkarz odwiedzać zaczął jeszcze większą ilość młodych Polaków? Jak bronić się przed nim, gdy już się w umyśle zagnieździ? Czy istnieje sposób, by ustrzec się przed własnymi słabościami?
Aleksander Filip Dubicki wydał książkę, której nie polecam czytać po zmroku, bo późniejsze rachunki za prąd mogą być nieco zwalające z nóg. Przeczytajcie przy ciepłym słońcu, twarz Wam okalającym, otwórzcie moi mili umysłu i poznajcie się z prawdziwym niebezpieczeństwem, które ujęto wyjątkowo trafnie.
„Potwory umysłu są znacznie gorsze niż te istniejące naprawdę. Strach, zwątpienie i nienawiść okaleczyły więcej osób niż jakiekolwiek zwierzęta” – Christopher Paolini
Informacje o książce:
Tytuł: Marionetkarz
Tytuł oryginału: Marionetkarz
Autor: Aleksander Filip Dubicki
ISBN: 9788382192346
Wydawca: Novae Res
Rok: 2021