Już od jakiegoś czasu miałam ochotę na dobry horror. Jakże się ucieszyłam gdy w moje ręce wpadła książka Ludzie z bagien Edwarda Lee. Musze przyznać że była obiecująca, choć miała jedną jedyną małą wadę, a mianowicie totalnie zepsutą końcówkę.
Główny bohater to Phil Straker, policjant pracujący w wydziale antynarkotykowym. Moment w którym poznaje go Czytelnik to zaplanowana akcja policji na wytwórnie PCP. Wszystko idzie świetnie, do czasu aż Phil zauważa cień za którym zaczyna podążać. Owym cieniem okazuje się dzieciak z bronią w ręku. Handlarze narkotyków używają dzieci do pilnowania fabryki. Phil strzela nad jego głową kilka razy, a przynajmniej myśli że tak zrobił. Prawda jest jednak bolesna. Phil zabija dzieciaka, a w dodatku okazuje się że używa nielegalnych naboi. Straker wie że został wrobiony, ale nie ma podstaw aby to udowodnić. Odchodzi więc z policji. Na nową pracę nie czeka długo. Z propozycją pracy jako policjant przychodzi do niego szeryf Crick City rodzinnego miasteczka Phila. Szeryf potrzebuje natychmiastowej pomocy Strakera. W mieście choć małym, władze przejmuje jeden z „bagnowych” niejaki Cody Natter, jest on również właścicielem baru ze striptizem, a przez szeryfa podejrzewany o dystrybucję PCP. Bagnowi są to ludzie którzy żyją absolutnie na uboczu w zamkniętej społeczności, co więcej nie zawierają związków z innymi osobami poza własną grupą. Dlatego też ich związki są kazirodcze, a oni wszyscy na skutek takich praktyk są zdeformowani i często upośledzeni umysłowo. Phil wie że wraz z powrotem do miasta, wróci jego koszmar z dzieciństwa, który rozpoczął się właśnie na bagnach. Ale to nie koniec, Phil w miasteczku spotyka również swoją dawną miłość Vicki, która teraz pracuje w barze ze striptizem i jest żoną Nattera.
Trzeba przyznać że książka ocieka brutalnym seksem. To jest całkiem normalne w horrorach, a tu gdzie bagnowi żyją w związkach kazirodczych, Natter ma bar ze striptizem który przy okazji jest tez domem publicznym, w głębi bagien jest ukryty kolejny burdel, a większość bohaterów myśli wyłącznie o seksie, no to ciężko się dziwić. Poza tym ja dość szybko domyśliłam się jaka będzie końcówka, a przynajmniej jej części. No właśnie, jeżeli chodzi o końcówkę książki, musze przyznać że była fatalna i nie chodzi mi tu o fabułę, tylko o sposób pisania jaki zaprezentował autor. Cała historia rozwijała się świetnie, miała mnóstwo wątków pobocznych i genialnie rozwijanych scen, ale gdy przyszło do finału to pamiętam że trzymałam już ostatnie 5 kartek do końca książki, a finał jeszcze się nawet nie zaczął. Miałam nadzieje że przy tak rozbudowanej narracji zostanę jako czytelnik wprowadzona w zawrotną akcję, ale autor zachował się jakby za punkt honoru postawił sobie że książka ma mieć 400 stron i ani stronki więcej. Tak więc podsumowując, końcówka książki, choć była ciekawa to jednak napisana chaotycznie, za szybko i jakoś tak niedbale.
Poza tym niewielkim „ale”, książkę polecam. Jak macie ochotę na dobry horror, to ta pozycja jest dla Was. Zdarte skóry, wyjedzone wnętrzności nikt nie błyszczy i nie zostaje zabity przez karton, a krew leje się strumieniami. Poza tym historia jest imponująca, bohaterowie mistrzowsko szurnięci, jak na horror przystało. Choć jak na razie po fabule, może Wam się wydawać że jest dość przyziemna to obiecuje że wcale tak nie jest, ale nie zdradzam nic więcej.
Informacje o książce
Tytuł: Ludzie z bagien
Tytuł oryginału: Creekers
Autor: Edward Lee
ISBN: 9788376741758
Wydawca: Replika
Rok: 2012