Kiedy ten tytuł pojawił się między dziesiątkami innych wiedziałam, że ta książka musi być właśnie moja. Dla kawoholiczki samo wspomnienie kawy jest przyjemne, a tytuł książki – Latte – sprawił, że zapragnęłam jej jak kubka czarnej z samego rana. Opis tylko podsycił moje zainteresowanie, przez co nie mogłam się doczekać, kiedy dostanę tę książkę w moje zachłanne łapki. I w sumie… chyba jednak wolę pić kawę.
Nadia Laos to młoda kobieta u progu życia. Otoczona przyjaciółmi i znajomymi, aktywna zawodowo i zadowolona ze swojego życia. Do momentu, kiedy znajduje zwłoki najbliższej przyjaciółki, Oli, w ogrodzie za domem. Ten moment obraca jej życie na lewą stronę, nie pozostawiając nic naturalnemu tokowi. Dziewczyna jest zrozpaczona śmiercią przyjaciółki, która zawsze była z nią we wszystkich dobrych i złych momentach, która była jej jak siostra i znała od dziecka. Nadia zdaje sobie sprawę, że to morderstwo, jeszcze zanim policja podaje to do wiadomości. A jeśli już jesteśmy przy policjantach… Na drodze Nadii staje przystojny komisarz Marcel Zaro, starszy od niej i na pierwszy rzut oka niedostępny. Dziewczyna jest zafascynowana komisarzem i dość szybko mężczyzna zaprząta większość jej myśli. Jednak morderca wciąż gdzieś tam jest, na wolności, co nie daje Nadii spać po nocach. Niepewna, rozerwana między rozsądkiem i widoczną chemią między nią a Marcelem, postanawia poszukać sprawcy na własną rękę. Przecież musi zostać ukarany. W między czasie wokół dziewczyny zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Cienie śledzące ją, błysk ostrza i wiadomości… czy Nadia jest bezpieczna?
Czy Nadia i Marcel będą razem? Kim jest morderca Oli? Czy Nadii uda się odkryć tożsamość mordercy na czas i uniknąć niebezpieczeństwa? Jak mówią, najciemniej pod latarnią…
Jestem strasznie zawiedziona tą książką. Przykro mi to pisać, jednak tak czuję. Podeszłam do tej książki z ogromnym optymizmem, niemal od razu zabierając się do czytania, kiedy wpadła w moje ręce. I nagle jakbym dostała obuchem w głowę. Na przystawkę dostałam niezrozumiały prolog, nad którym głowiłam się dłuższą chwilę, próbując go jakkolwiek zinterpretować. Później, jako danie pierwsze, dostaję pięć (!) pełnych rozdziałów składających się w przeważającej części samych opisów i przemyśleń głównej bohaterki, przetkanych bardzo niewyraźnie kilkoma dialogami, których równie dobrze mogłoby nie być, bo niestety, nie wniosły nic. Jednak właśnie dopiero piąty rozdział zaczyna nawiązywać do przewidywanej akcji utworu. Nie chcę być niemiła, ale patrząc na objętość książki (niecałe dwieście czterdzieści stron), poświęcenie ponad pięćdziesięciu stron na opisywanie pasji, zainteresowań, znajomości, historii przyjaźni, byłych związków, relacji z ludźmi i tysiąca mało ważnych i błahych rzeczy, mija się z celem.
Gdyby książka miała bardzo dużą objętość, każda z postaci występowała często i znajomość jej była ważna – okay, to byłoby zrozumiałe, ale w tym przypadku dla mnie nie jest. Przejdźmy więc do dania głównego, czyli historii, na którą Czytelnik czeka od momentu otwarcia tej książki. Motyw morderstwa i miłości.
Sądzę, że określenie tej książki jako „kryminału” jest górnolotne i przesadzone, ponieważ bardziej to romans z wątkiem kryminalnym niż cokolwiek innego. Tak więc, więcej w daniu głównym miejsca na rozmyślania głównej bohaterki o Marcelu niż o mordercy. I jak to zwykle bywa, para od pierwszego wejrzenia pała do siebie wzajemnym uczuciem i mężczyzna jest zdolny góry przenosić dla niej, a ona nie może go wyrzucić z myśli, mięknąc na dźwięk jego głosu oraz topniejąc pod spojrzeniem jego oczu, których opis zawsze jest kwiecisty i pełen porównań. Oczywiście, jest miejsce na strach i niepewność, szukanie mordercy. Ale to się rozmywa niestety, w zderzeniu z dialogami przesłodzonej pary głównych bohaterów i istnie szekspirowskim: „Być (z nim), czy nie być (z nim)? Oto jest pytanie”, w końcu Czytelnik otrzymuje deser w postaci epilogu. Znów, tak jak w prologu, coś o białej kawie. Pełne metafor i ciężkostrawne. Chyba się przejadłam.
Podsumowując, niestety nie mogę powiedzieć, że się dobrze bawiłam. Od początku miałam rodzaj niedosytu. Opis był tak świetnie skonstruowany, że z ogromnym apetytem brałam się za „Latte”. Jednak na opisie się skończyło. Obeszłam się smakiem, bo dostałam coś bardzo ciężkiego do czytania i na dłuższą metę słabo przyswajalnego. Oczekiwałam czegoś więcej.
Informacje o książce:
Tytuł: Latte
Tytuł oryginału: Latte
Autor: Sylwia Janik
ISBN: 9788379426669
Wydawca: Novae Res
Rok: 2015