„Kochaj się ze mną czysto psychicznie, a potem fizycznie”
Król ptaków to opowieść odzwierciedlająca pod pewnym względem relacje międzyludzkie w XXI wieku. XXI wiek to era konsumpcji i wiecznej gonitwy za wiedzą, która jest pieniądzem, gdzie zabiegani ludzie nie mają czasu na bliskość. Szukamy miłości w samym seksie, mając nadzieję, że ogrzejemy swe zmarznięte życiem dusze i serca. Słyszymy wokół, że tak niesamowitym przeżyciem jest ‘’ten cały seks’’, że musi człowieka ruszyć. Szukamy miłości w seksie, a nie seksu w miłości. Seks jest jak pieniądz w naszych portfelach. To nic innego jak symbol. Te kolorowe papierki z podobiznami królów to nic innego jak symbol pieniądza, a nie sam pieniądz. Symbol tego, co jest w skarbcu państwa, dlatego też nie można sobie tych kawałków papieru drukować ile dusza zapragnie. Nie miałyby one wtedy pokrycia. Byłyby zwykłym bezwartościowym papierem. Symbol nie ma wartości samej w sobie. Symbol ma taką wartość jaką posiada to czego symbolem jest. Seks to symbol, który oznacza ‘’skonsumowanie miłości’’. Dlatego też w lata temu przed ślubem seksu. Małżeństwo, czyli nic innego jak podpis na papierku i wciśnięcie na palce obrączek było dowodami miłości, a jej przypieczętowaniem seks – wyrażenie miłości. Tak jak modlitwa jest wyrażeniem tęsknoty, pragnienia łaski i wyzwolenia od grzechów. I tutaj następuje błąd ludzi ‘’nowoczesnych’’, aktualnych czasów. Im dalej w wieki tym szybciej chcemy wszystkiego próbować. Tak bardzo skupiamy się na celu, że nie zwracamy uwagi na drogę, jaką do niego zmierzamy. Gdy jesteśmy już ‘’na szczycie’’ dopada nas gorzki zawód – bo to nie jest nawet w połowie takie, jakie miało być. „Miłości, jak liter trzeba się nauczyć”, a żeby się nauczyć potrzeba CZASU. Może jestem nazbyt dużą romantyczką, choć się nigdy o to nie posądzałam, ale uważam, że przygodny seks nigdy nie będzie równał się temu z osobą, która jest nam już przyjacielem, przyjaciółką, do którego/której poczuliśmy coś więcej, ponieważ będzie pozbawiony BLISKOŚCI. Chcemy wszystkiego za szybko – za szybko chcemy żeby dzieci dojrzały, więc nie mają dzieciństwa i ważnych w nim rzeczy, o które później są biedniejsze. W większości przypadków będą próbowali te braki zaspokoić jakimiś namiastkami, produktami zastępczymi, które są tańsze, łatwiej dostępne i szybsze w użyciu. Produkt zastępczy nigdy nie będzie dorównywał produktowi oryginalnemu, o to dlaczego Gucci i inne Marki, tak Marki, przez duże M, tak dużo zarabiają. Ciuchy, jak ciuchy liczy się marka. Bo bywa, że tak marka to nie tylko snobizm, ale najzwyczajniej w świecie świadectwo jakości.
Po co Wam o tym pisze? Bo to jest najlepsze i najpiękniejsze, co można wynieść z jedynej i naprawdę dobrej książki Misiak. Macie czasem wrażenie, że powieści, które czytacie poruszają tematy lub też odnoszą się w pewien dziwny sposób na Wasze aktualne przeżycia, poglądy? Ja mam. W ostatnim czasie rozważałam samo pojęcie, jakim jest ‘’miłość’’ i Ewelina Misiak idealnie wkomponowała się w moje myśli i odczucia, przez co jej słowa wręcz pochłonęłam. Może jednak przejdę do większych konkretów.
A więc główną bohaterką jest studentka Ekonometrii, która w najbliższym czasie będzie się broniła. Samanta Rosenberg jest całkowicie samowystarczalna, dobrze sytuowana materialnie, ambitna oraz inteligentna, a i urody czy charakteru odmówić jej nie można. Stać ją na wszystko to, czego pragną ludzie w jej wieku, lecz przyjemności te choć ma w zasięgu ręki, nie może, a raczej nie pozwala sobie zanadto z nich korzystać. Nie ma czasu na przyjemności. Jak to się za dzieciaka słyszało tylko razy – najpierw obowiązki, zaś potem przyjemności. Plan dnia Samanty jest dosyć napięty: ćwiczenia i zajęcia, potem praktyki, może jakiś późny obiad w dobrej restauracji, powrót do domu i sprzedawanie antyków internetowo, co pozwala jej na dobry żywot, a przed pójściem spać pisanie magisterki i nauka do późnej nocy. Przeważnie międzyczasie przeczyta jeszcze jakiś romans. Sam uwielbia romanse. Lubi wtedy sobie wyobrażać, jak to będzie, gdy sama znajdzie ‘’miłość swojego życia’’. Ma pełne wyobrażenie, jak musi wyglądać ‘’ten jedyny’’ i do głowy jej nie przyjdzie, że miałby on odbiegać od wykreowanej w myślach postaci. Dziewczyna nigdy nie była w związku i to jest owo ‘’coś’’, czego brak w życiu jej doskwiera. Nie ma kogoś do kogo mogła by się przytulić w łóżku po ciężkim dniu i wylać z siebie najnowsze informacje dotyczące choćby błahostek. Życie ma przyjemne, ale brak w nim ciepła. Fizycznego ciepła i radość płynącej z samego życia chwilą. Dziwne jednak, że dziewczyna w tym wieku nigdy nie miała nikogo, czyż nie? Powód jest niestety prosty. Czasem człowiek woli patrzeć na piękną okładkę książki i choć wie, że treść jest jeszcze lepsza, to po co się zagłębiać i zastanawiać, skoro sam wierzch jest tak piękny i to na nim można się skupić? O Samancie można wiele powiedzieć, ale jednego jej zarzucić nie można, nie lubi powierzchowności i nie pozwoli, by traktowano ją tylko jako ładną buzi. To jest główny powód wieloletniego bycia singielką, powód dla którego nie nosi sukienek i dla którego się nie maluje.
Nadzieja zmiany tejże sytuacji nadarza się za sprawą znajomego z praktyk, który zaprasza ją na kolację do restauracji. Przy stoliku zaznacza, że zasiąść miałyby nie dwie, lecz trzy osoby. Damian ma dziewczynę Zuzannę. Zuzannę, która przypomina już od pierwszych chwil pewną nauczycielkę plastyki, z którą można by pomyśleć, że łączyło z Sam coś więcej. Relacja z Damianem uległa pogorszeniu, okazał się chamem i hazardzistą. Co innego nawiązana znajomość z Zuzą, która wydaje się być słońcem w życiu pilnej studentki. Wspólne rozmowy, śmiechy i dzielenie się tym, co aktualne w ich życiach.
„W oknach innych mieszkań widać było krzątających się ludzi, matki z dziećmi, pary szykujące się do kolacji. Samanta pomyślała, jak bardzo chciałaby mieć normalne życie. Mieć do kogo wracać po pracy, dzielić życie na każdym etapie. Przez długi czas myślała, że przyjaciele mogą być dla niej opoką. Kolejne rozczarowania pokazały, że nawet najlepsi mają swoje własne sprawy i znikają, zostawiając ją z pustką i żalem”.
Sprawy tak się toczą, że dziewczyny wylądowały obie pod dachem Rosenberg. Sam z początku ucieszona, że ma swoje Słońce tylko dla siebie, szybko zostaje sprowadzona na ziemię przez głównie zaangażowaną. Pozytywem staje się jednak i kolejnym łutem nadziei to, że wygrawszy konkurs otrzymuje pracę marzeń dla mężczyzny, o którym sporo czytała, któremu poświęciła nawet zdań trochę w swojej pracy na studiów zakończenie, a który otwarcie ją adoruje. Marek Zalewski zdaje się być ucieleśnieniem marzeń o wielkiej miłości, o jakiej czytała niedoświadczona w relacjach damsko-męskich dziewczyna. W czym więc problem? Niedawno gwałtownie zakończyła się jej przyjaźń ze starszym mężczyzną, którego dość długo znała, który także był jej autorytetem, a który wykorzystał jej ambicje do własnych pożądań. Pożądań, które biedną, praktyczną Sam przyprawiają o żołądek podchodzący do gardła. Mimo obaw, daje się zaprosić Zalewskiemu na kolacje. Rozmów nie ma końca, opiekuńczość mężczyzny, bogactwo, szarmancja i inne równie piękne epitety, są mu właściwe. Czy to będzie ta wymarzona miłość? Czy to będzie ten jedyny, któremu pozwoli na więcej i przy którym serce jej zabije mocniej, przyprawiając o doznania, których nigdy nie doświadczyła?
„Samanta patrzyła jak zahipnotyzowana na jego zgrabne ruchy i smukłe dłonie. Ten człowiek jest nie z tego świata, pomyślała. W zasadzie nie miała potrzeby zajmować mu już więcej czasu i nie uważała tego za stosowne. Miała jednak cholerną ochotę zostać w jego biurze dużo, dużo dłużej”.
Informacje o książce:
Tytuł: Król ptaków
Tytuł oryginału: Król ptaków
Autor: Ewelina Misiak
ISBN: 9788382190854
Wydawca: Novae Res
Rok: 2020