Tę książkę określiłabym jako kryminał filozoficzny, albo nawet jako filozofię z kryminałem w tle. Tytułowy Kalkwerk to nazwa posiadłości, do której wprowadza się główny bohater, Konrad, wraz z niepełnosprawną małżonką. Jest naukowcem i prowadzi badania nad słuchem. Marzy o napisaniu w końcu studium O słuchu, do którego od trzydziestu lat zbiera materiał. Wciąż jednak coś mu przeszkadza. W końcu przeprowadza się do Kalkwerk, licząc na to, że tam w spokoju będzie mógł napisać swoją pracę. Ale to okazuje się być trudniejsze niż się wydaje.
Centralnym wydarzeniem powieści jest zamordowanie żony przez Konrada. Cała książka zdaje się być próbą znalezienia przyczyny tego zabójstwa. Nie dowiadujemy się jednak, jak prowadzone jest śledztwo. Nie jesteśmy świadkami przesłuchań, poszukiwań śladów w domu, który stał się miejscem zbrodni. Nie analizujemy sytuacji wraz z grupą policjantów. U Bernharda „dochodzenie” wygląda zupełnie inaczej.
Narratorem jest pracownik firmy ubezpieczeniowej, który próbuje stworzyć sobie obraz tego, co wydarzyło się w życiu Konrada i jego żony rozmawiając z jego przyjaciółmi i osobami, które się z nim stykały. Narracja jest chaotyczna, nie ma żadnej chronologii, sprawia wrażenie zapisków, a nie spisanej i opracowanej historii. Zdania pełne powtórzeń, kolokwializmów, wielokrotnie złożone i niezawierające żadnych bezpośrednich cytatów, to charakterystyczne cechy stylu tej opowieści. Nie pojawia się ani jeden dialog przytoczony w znanej nam z innych powieści formie, wszystkie rozmowy i cytaty rejestrowane są przy pomocy zwrotów „miał powiedzieć Konrad do Fro”, „myślał Konrad, mówi Wieser” i tym podobne. Przez to ma się wrażenie, że opowieść nie jest przedstawieniem suchych faktów, lecz w dużej mierze domysłów. Pojawiają się czasem jawne sprzeczności w tym, co mówią poszczególni świadkowie. Ta powieść to puzzle, które nie mogą zostać do końca ułożone. To czyni ją nieszablonową historią, w której Czytelnik nie ma pojęcia, czego może się spodziewać na kolejnej stronie.
A z każdą kolejną stroną wyłania się obraz Konrada i jego żony, który można by interpretować na wiele sposobów. Widzimy Konrada jako geniusza pracującego nad wielkim dziełem i jako dziwaka, który nie umie się zmobilizować by to dzieło ukończyć. Jest troszczącym się o swą sparaliżowaną żonę- mężem i jednocześnie potworem zamęczającym ją swoimi doświadczeniami potrzebnymi do ukończenia studium. Również Konradowa jest niejednoznaczną postacią – raz odnosi się wrażenie, że jest po prostu biedną, schorowaną kobietą, a chwilę później przedstawiona jest jako wykorzystująca Konrada i próbująca przy każdej okazji dopiec mu do żywego. Ich relacja wydaje się opierać na wyrafinowanej nienawiści i złośliwości. Każde z nich niejednokrotnie, mimo własnego zmęczenia zmusza się do wysiłku, by tylko pogrążyć współmałżonka. Jednocześnie są oni od siebie w stu procentach współzależni i w tej współzależności nierozłączni. Charaktery postaci i ich wzajemne relacje są szalenie skomplikowane, ale przez to jeszcze ciekawsze.
Konrad obsesyjnie próbujący napisać swoje studium, choć wciąż nie może tego zrobić, bo coś mu przeszkadza lub chwila jest nieodpowiednia, nie budzi wielkiej sympatii, a jednak intryguje. Niejednokrotnie pojawiają się jego rozbudowane wypowiedzi, zawsze cytowane przez narratora za pośrednictwem kogoś, kto mu to rzekomo opowiedział. Często są to długie i skomplikowane filozoficzne wywody, nie mające nic wspólnego z akcją, a mimo to wydaje się, że bez nich historia byłaby niepełna.
Kalkwerk, to nie jest czytadło. To powieść trudna, poważna, ambitna i szalenie wymagająca od Czytelnika, ale tego, który tym wymaganiom sprosta, nagradza swą niezwykłością. Warto znaleźć w sobie odwagę i spróbować się zmierzyć z tą książką, nawet jeśli miałoby się odkryć jej skarby dopiero przy którymś z kolei podejściu.
Informacje o książce:
Tytuł: Kalkwerk
Tytuł oryginału: Das Kalkwerk
Autor: Thomas Bernhard
ISBN: 9788362409020
Wydawca: Officyna
Rok: 2010