Nie tak dawno olbrzymie poruszenie wywołała publikacja „Zniszcz ten dziennik”. Celowo używam tu słowa publikacja, bo tego typu wydania nie nazwałabym jednak książką. Idea destrukcji zupełnie do mnie nie przemawia, choć w przypadku wielu ludzi okazało się, że pewne formy niszczenia pełnią terapeutyczną rolę, odblokowują emocje, wyzwalają, leczą stres. Dla innych, którzy nie mogli znieść literalnego polecenia zniszczenia książki, dziennik ów okazał się katalizatorem kreatywności – poszukiwania nieszablonowej interpretacji dla wspólnego z dziennikiem prysznica czy wysmarowania jego stronic jakąś podejrzaną substancją. W tę stronę zdaje się iść także „Dziennik Przyjaciółek„, którego podtytuł brzmi „Twórz! Niszcz! Działaj!„, choć destrukcja jest tu raczej symboliczna, a może nawet stanowi pewien chwyt marketingowy – w każdym razie cieszy mnie zastanawiające zamazanie tego drugiego słowa podtytułu w projekcie graficznym okładki.
Nie jest to książeczka dla każdego. Adresatkami są przyjaciółki, raczej osoby w wieku szkolnym, które chcą pogłębić swoją relację, spędzić czas kreatywnie, tworząc wspólne „dziełko”. Struktura tegoż dzieli się na dwie części, co oznacza, że każda z przyjaciółek ma pół dziennika dla siebie. Zadania, polecenia, wyzwania, zabawy, które znajdziemy w dzienniku, są zdublowane tak, by każda z dwóch przyjaciółek mogła się wykazać. Często też poszczególne polecenia wymagają współpracy, np. jedna z czytelniczek ma za zadanie opisać drugą, podczas gdy tamta robi dokładnie to samo, a dzieli ich świetnie zaprojektowana strona-przegródka, by nie podglądać. Przyznam, że gdybym znów znalazła się w szkolnej ławce, z pewnością na którymś z mniej porywających przedmiotów – albo, po namyśle, w czasie długiej przerwy – zajmowałabym się uzupełnianiem tego dziennika z przyjaciółką. Odkrywam tu namiastkę popularnych kiedyś złotych myśli, kajecika do rozmów pisemnych na matematyce (ta analogowa wersja komunikatorów zdradza, że wiele od tej ławki szkolnej mnie już dzieli), różnorakich list i rankingów szkolnych przystojniaków tworzonych między podręcznikiem a zeszytem czy popularnych gier dla zabicia czasu, np. gry w statki. I ta analogowość jest fajna!
Autorzy przeprowadzają niejako dziewczyny przez ich przyjaźń, zaskakująco trafnie, jak mi się zdaje, odczytując, co im może w duszy grać. Najbardziej rozśmieszyło mnie polecenie przyklejenia zabawnej kartki, zaprojektowanej oczywiście na jednej ze stron dziennika, na plecach upatrzonego chłopca, jak również wyzwanie upuszczenia „Dziennika przyjaciółek” przed chłopcem. Oczywiście te i podobne triki są powszechnie znane… Rysowanie drzewa genealogicznego rodziny, projektowanie stroju czy przepis na babeczki to tylko niektóre z licznych i różnorodnych atrakcji, jakie proponują autorzy. W tego typu publikacji bardzo wyraźnie czuć ich obecność, przez co z jeszcze większą dozą ciekawości przegląda się kolejne strony. Trzeba także zwrócić uwagę na szatę graficzną. Całość utrzymana jest w czarno-białej kolorystyce, mimo to swobodny styl fontu, zwariowany sposób numeracji stron i różnorodnie projektowane, dynamiczne ilustracje i obrazki sprawiają, że panuje tu niezwykła wesołość.
Ta recenzja powinna właściwie nosić tytuł: „Jak scementować przyjaźń nastolatek„. Myślę, że to świetny prezent dla młodszej siostry, córki, bratanicy itd. Obok zabawy i lepszego poznania współtwórczyni dziennika znajdziemy tu także aspekt rozwojowy, niektóre zadania wymagają przemyślenia np. swoich preferencji książkowych lub filmowych czy marzeń na przyszłość. Na pewno każda para przyjaciółek potraktuje tę publikację indywidualnie, tak że każdy „Dziennik Przyjaciółek” będzie już od pierwszej strony stanowił zupełnie autonomiczne dzieło – tego typu publikacje nigdy nie wyglądają tak samo! A po latach będzie niesamowicie miło wrócić wspomnieniami do takiego elementarza przyjaźni.
Informacje o książce:
Tytuł: Dziennik Przyjaciółek
Tytuł oryginału: Dziennik Przyjaciółek
Autor: Sebastian Kuffel, Ewa Jarocka
ISBN: 9788328318403
Wydawca: Helion
Rok: 2015