„Wciąż nie wiem, kim jestem. Wciąż nie wiem, w co wierzę. Ale jeśli Jezus mówił, że powinniśmy kochać ludzi, to jestem chrześcijaninem. Jeśli Konfucjusz mówił, że należy kochać i szanować innych, to wyznaję konfucjanizm. Jeśli Budda mówił, że najważniejsza jest miłość, jestem buddystą. Jeśli więc Mahomet mówił, że jesteśmy sobie równi i powinniśmy się kochać, mogę być nawet muzułmaninem…”
Powyższy cytat (umieszczony na tylniej okładce pewnej książki) zafascynował mnie i zauroczył. A zawarty w nim przekaz sprawił, że poczułam ogromne zaciekawienie i wręcz potrzebę sięgnięcia po książkę, z której ów cytat pochodzi. Mowa o „Duchach Singapuru” polskiej autorki, Ewy Jałochowskiej. Ku mojemu zdumieniu, pozycja ta przeznaczona została dla dzieci – lecz fakt ten nie zniechęcił mnie do lektury. I ku mojej radości, pierwsze zauroczenie przerodziło się w coś znacznie więcej, a głęboka fascynacja towarzyszyła mi od pierwszej do ostatniej strony tej absolutnie niezwykłej książki. Wyjątkowa, mądra, ciepła, magiczna, magnetyczna – tymi słowami mogę ją określić.
Bohaterem „Duchów Singapuru” jest 9-letni (no, prawie 10-letni) chłopiec o imieniu Kaj. Poznajemy go w przełomowym i trudnym momencie jego życia – gdy wraz z rodzicami emigruje z rodzinnego kraju, Polski, na niemalże dosłowny, przysłowiowy „koniec świata”. A ściślej – do Singapuru, miasta-państwa na południowo-wschodnim krańcu Azji – tygla wielu kultur, narodowości, języków, religii i światopoglądów. Taka zmiana to dla chłopca zbyt wiele – nie rozumie, dlaczego ktoś nagle wyrwał go – niczym drzewo z korzeniami – z rodzinnej ziemi; czuje się oszukany i zdradzony przez najbliższych. Nie rozumie nieznanej mu kultury, w której się znalazł i ludzi, którzy mówią w obcym języku, a w dodatku – nadal wierzą w duchy. Singapur to niezwykłe miejsce na Ziemi, nic więc dziwnego, że stało się zarówno tłem, świadkiem jak i bohaterem książki Ewy Jałochowskiej. Z jednej strony – uważane jest za jedną z kolebek rozwoju cywilizacyjnego – nauki i najnowszej technologii; to też czwarte co do wielkości centrum finansowego świata. Jednocześnie – wciąż kwitną tam pradawne wierzenia, w duchy, bożków i siły natury. I jak tu się odnaleźć w tak skomplikowanej rzeczywistości? I właśnie w tym momencie rozpoczyna się największa przygoda Kaja – niezwykła podróż, w którą porywają go jego nowi przyjaciele, Jin i Jang. Podróż to dosłowna – po Singapurze, krajach i krainach Azji, i metaforyczna – po tradycjach, kulturach i religiach, po minionych dziejach, wreszcie – w świat marzeń sennych, a ostatecznie – głąb siebie. Na swojej drodze Kaj poznaje wielu niezwykłych przewodników – m.in. Konfucjusza, Buddę czy Mahometa i wielu innych, tytułowych „duchów Singapuru”. Nowi przyjaciele chłopca oraz starożytni mistrzowie pomagają mu poznać wielobarwną, złożoną kulturę Azji oraz tradycje i religie wschodu – taoizm, konfucjanizm, buddyzm, hinduizm, a także islam. Ta podróż jest przepełniona z jednej strony głębią filozoficznych i psychologicznych, uniwersalnych rozważań o naturze życia, a z drugiej – pełna magii i niezwykłości. Urzekło mnie to połączenie. Początkowo obawiałam się przytłoczenia nadmiarem „filozofowania” i „psychologizowania”, ale okazało się, iż autorka doskonale wyważyła proporcje pomiędzy treściami „wychowawczymi” a opisami bajkowych, magicznych przygód. Dzięki temu, młody czytelnik uczy się i wychowuje w interesujący i niewymuszony sposób. A poznając i identyfikując się 10-letnim Kajem, ma szansę „zdobyć przyjaciela” o dobrym sercu i mądrym umyśle, bohatera wartego naśladowania. Jestem pod wrażeniem zarówno wartościowego przesłania książki, jak i sposobu jego przekazu. Na blisko 400-stronach autorka – przemawiając głosami żywych ludzi i „duchów Singapuru” zawarła tak wiele głębokiej, życiowej mądrości, iż nie sposób streścić jej w kilku zdaniach. Napomknę jedynie, że do przekazywanych przez Jałochowską wartości należą zarówno te najbardziej charakterystyczne dla taoizmu (akceptacja nieuchronności zmian) czy konfucjanizmu (szacunek i posłuszeństwo wobec rodziców), buddyzmu (współczucie dla wszystkich czujących istot), a także chrześcijaństwa (miłość). Najbardziej zaskakującym dla mnie fragmentem okazał się ten, w którym mały Kaj pokonał swoje uprzedzenie i niechęć wobec wyznawców islamu i zrozumiał, że wszyscy ludzie – niezależnie od wyznawanej religii – są równi. A najważniejsze, to po prostu kochać drugiego człowieka, bez względu na wszelkie różnice.
„Duchy Singapuru” Ewy Jałochowskiej to wyjątkowa, przepiękna i wartościowa opowieść. Mimo poruszenia niełatwej i kontrowersyjnej w naszym kraju tematyki, autorka zrealizowała swój oryginalny pomysł z lekkością, wdziękiem i elegancją. Było to nie lada wyzwanie, któremu bez wątpienia sprostała. Warto też wspomnieć o formie przekazu – lekkim stylu, ciepłym i dowcipnym oraz o doskonałej polszczyźnie. Do lektury „Duchów Singapuru” zachęcam i dzieci, i młodzież, i młodych (duchem, umysłem) dorosłych – ci pierwsi mogą odnaleźć w niej odpowiedzi na wiele nurtujących i pytań, a ci ostatni – na nowo odkryć w sobie dziecko. Jej lekturę (najlepiej – wspólną) szczególnie polecam rodzinom wielokulturowym i wielowyznaniowym; tym, które szukają swojego miejsca za granicą i tym, które zmagają się z problemem choroby, starości i śmierci. Jestem przekonana, że posiada ona terapeutyczną moc, pozwalającą zrozumieć sens trudnych życiowych doświadczeń i pogodzić się z nimi. Książkę Jałochowskiej polecam także wszystkim rodzicom, którzy pragną kształtować otwarty i tolerancyjny światopogląd u swoich dzieci, by umiały akceptować, szanować i doceniać inność – bez względu na wyznawaną religię. I niewątpliwie każdej osobie zainteresowanej filozofią Orientu, kulturoznawstwem i religioznawstwem (bowiem „Duchy Singapuru” to także skarbnica rzetelnej wiedzy z tych dziedzin), bez względu na… wiek. Chcę jednak uprzedzić wszystkich rodziców zachęcających swoje dzieci do lektury „Duchów…” – przygotujcie się na wiele pytań, które prawdopodobnie zostaną Wam zadane. Trudnych pytań. I przygotujcie się również na to, że możecie nie znać na nie odpowiedzi.
I jeszcze jedno na koniec… „Duchy Singapuru” to niezwykła, polska opowieść z potencjałem na ekranizację. Na bycie hitem. Mam nadzieję, życzę tego sobie, abym tę współczesną baśń mogła zobaczyć na dużym ekranie, a mały Kaj stał się idolem polskich dzieci – naszym ojczystym Harrym Potterem. Nie wiem, czy jest to marzenie Autorki, ale trzymam kciuki za historię Kaja i reszty świata, który wykreowała.
Informacje o książce:
Tytuł: Duchy Singapuru
Tytuł oryginału: Duchy Singapuru
Autor: Ewa Jałochowska
ISBN: 9788379423590
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014