„Dotyk„, mimo dość nieprawdopodobnego obrazu, jaki roztacza, intryguje, co niezwykłe, przede wszystkim realnością i powiązaniem z rzeczywistością, zwłaszcza z tym, z czym obecnie zmagamy się, mając na uwadze kryzys uchodźczy.
Recenzowana powieść to utwór, który przede wszystkim opowiada o świecie, który znamy niezwykle dobrze, który dotyczy nas wszystkich w równym stopniu. Akcja rozgrywa się bowiem w naszej rzeczywistości, w świetle sytuacji, które dotykają nasze społeczeństwo każdego dnia, bezpośrednio. Autor lokuje swoją opowieść w przestrzeni i czasie bliskim nam wszystkim – w Marsylii, współcześnie. Roztacza przerażającą historię o wydarzeniach paraliżujących zarówno to miasto, jak i całą Europę, o sytuacji, która stanowi możliwe rozwinięcie zdarzeń, którymi żyjemy obecnie. Opowiada o rozbitym, poddanym próbie społeczeństwie, dotkniętym problemem związanym z napływem uchodźców, próbującym poradzić sobie w sytuacji, która jawi się apokaliptycznie – jako koniec nie tylko ładu i porządku, do którego przywykli zarówno bohaterowie powieści, jak i my, czytelnicy, ale także życia – jako takiego. Przestrzeń, w której rozgrywa się akcja, oprócz wyzwań związanych z kwestiami politycznymi i ideologicznymi, determinuje seria zabójstw, zamieszek, podpaleń oraz niebezpieczne pasmo zarażeń, kończących się straszną śmiercią. Przerażone społeczeństwo oraz bezradni funkcjonariusze, postawieni nie tylko wobec społecznych, państwowych wyzwań, ale także prywatnych, rodzinnych, próbują zapanować nad sytuacją, jednak ta, mimo wielkich starań i włożonych wysiłków, coraz bardziej się komplikuje, przynosząc kolejne śmierci i niepokoje.
W tej książce realizuje się coś, co niepokoi, a niekiedy wręcz straszy, a przy tym każe nie przerywać czytania, coraz głębiej wchodzić w to, co może okazać się źródłem strachu. Dotyczy to przede wszystkim wizyjności tego utworu, jego koherentności z naszym światem, naszymi refleksjami oraz obawami. Hildebrandt, pisząc o czasach, „które są i o tych, które lepiej, żeby nigdy nie nadeszły„, dotyka czegoś, co możemy określić uniwersalnością. Dzieje się tak, ponieważ rzeczywistość, którą kreuje, zdaje się zawierać wszystkie nasze zmartwienia i ich pochodne – możliwe rozwinięcia, następstwa oraz realizacje. Choć pisze o świecie niby niemożliwym, dziejącym się wyłącznie w wyobraźni i dalekich przypuszczeniach, uderza w samo sedno prawdy i naszych myśli, tocząc opowieść o nas samych. „Dotyk” roztacza bowiem obraz naszego społeczeństwa i sytuacji, mocno posunięty w rozwoju – niekiedy ma charakter przerysowany, ewidentnie wyolbrzymiony, a niekiedy rzeczywisty, prawdopodobny. Dlatego to, co poznajemy, wydaje się tak przerażające. Bo czytamy o samych sobie, o świecie znanym i wymykającym się kontroli, dziejącym się wbrew naszej woli, wbrew temu, co chcielibyśmy przeżywać. Czytelnik utożsamia się z przeżyciami bohaterów, choć – prawdę mówiąc – ta koherentność doświadczeń i refleksji jawi się niewygodnie, okrutnie, bo obserwując literackie przeżycia postaci, próby ratunku z rozpadu i apokalipsy, dostrzegamy niewątpliwie nawiązania do tego, czym sami żyjemy, co spędza nam sen z powiek. Wizyjność to ważne cecha tego utworu, górująca nad całą powieścią, przekonująca odbiorcę w pełni do tego, by coraz głębiej poznawał świat Dotyku.
Tomasz Hildebrandt napisał książkę o społeczeństwie i o tym, co je może spotkać, jeśli dojdzie do eskalacji współczesnych problemów i realizacji najczarniejszych, jednak możliwych, scenariuszy. W swoim dziele, kreując przy tym katastroficzną wizję panującej choroby, uderza tak naprawdę w zamknięte, mimo rzekomej otwartości i pseudotolerancji, środowisko, charakteryzujące się brakiem wiary, zaufania w innych, zwłaszcza w obcych. To opowieść o świecie na poły znanym, na poły dalekim, pełnym zła, agresji i strachu przed tym, by być sobą – po prostu. W rzeczywistości, w której tak dużo starań o to, by integrować narody i odmienności, by zmniejszać przepaście między kulturami i różnice cywilizacyjne, dochodzi do rozdrobnienia społeczeństwa, do powstania nie tylko wąskich grup, opozycyjnych wobec siebie, ale jednostek, wyraźnie odgrodzonych od reszty – w imię strachu. Dzieje się tak, ponieważ idea, w którą wrastamy z przekonaniem, że jesteśmy jednym organizmem, idealnie zgranym i nastawionym na wspólne dobro środowiskiem, upada, pokazując prawdziwe oblicze naszej cywilizacji. Bohaterowie utworu z sytuacji, w której doświadczają zgodność i współpracę, przechodzą w przestrzeń wrogich relacji i prób przetrwania, niwecząc tym mit o integralności. Humanitarność, szacunek i poszanowanie nie tylko innych, ale także tych, którzy uchodzą za swoich, upadają, dając wyraz pierwotnym zachowaniom i zakorzenionym w człowieku, choć ukrywanym, złu i obojętności na cierpienia innych.
„Dotyk„, oprócz możliwego do odczytania przekazu społecznego, to także porządnie napisany thriller, trzymający w napięciu od pierwszych stron. Poza wątkami o wymiarze polityczno-socjologicznymi, pokazującymi, jak łatwo odchodzimy od tego, co utożsamiać możemy z takimi cechami, jak zaufanie czy szacunek, na rzecz braku tolerancji, przynosi świetnie skonstruowaną historię o złoczyńcach i tych, którzy próbują zaradzić szkodliwej działalności, samemu popadając w niebezpieczeństwo i zło. To powieść wciągająca i napisana tak, by nieustannie zaskakiwać czytelnika, przynosząc niespodziewane zwroty akcji oraz korelacje pobocznych wątków z większymi. W tej książce dzieje się dużo na wielu płaszczyznach (akcji, kreacji postaci, wydźwięku). Dużo też z niej zostaje w odbiorcy po skończonej lekturze. Autor bardzo lekko snuje opowieść o czasie zagłady, o końcu, który sami sobie gotujemy. Pisze o tym, jak łatwo popadamy we wzajemną wrogość, determinowani strachem i niewiedzą. To łatwa powieść o niełatwych czasach, przynosząca refleksję nad tym, co obecnie trapi nasze społeczeństwo, a co tak często – mimo złożoności i niejednoznaczności problemu – tak jednoznacznie bywa oceniane.
Informacje o książce:
Tytuł: Dotyk
Tytuł oryginału: Dotyk
Autor: Tomasz Hildebrandt
ISBN: 9788328705975
Wydawca: Akurat
Rok: 2017