Istnieją książki, których skończona lektura nie oznacza żadnego końca, a wręcz przeciwnie – ostatnia strona otwiera jakby nowy rozdział… Książki, których treść zapada głęboko w ludzki umysł, pozostawiając go spowitym jakimś nieopisanym mrokiem, ogarniętym bliżej nieokreślonym niepokojem. Nieuchwytną tęsknotą. Doprawioną niemałą szczyptą gniewu i wściekłości – z powodu dziejowej niesprawiedliwości, zbiorowego obłędu i szaleństwa, które doprowadziły do niewyobrażalnej makabry: niesłusznych oskarżeń, tortur i śmierci niewinnych. To książki, od których nie sposób się uwolnić.
Jeśli tak ogromna moc oddziaływania na ludzką psychikę tkwi w samej fikcji literackiej, to cóż dopiero powiedzieć można o sile fabuły opartej na faktach? A właśnie taką powieścią – na wpół fikcyjną, a na wpół historyczną – są „Czarownice z Pirenejów” Luz Gabas. O czym – co nie bez znaczenia – Czytelnik dowiaduje się dopiero z posłowia.
W 1980 roku proboszcz niewielkiej parafii w hiszpańskich Pirenejach odnalazł, ukryte w wieży kościelnej, oryginalne dokumenty z przełomu XVI i XVII wieku.
„Pośród setek stron (…) dwie wyróżniają się drastycznością treści: jedna zawiera makabryczną listę kobiet powieszonych w 1592 roku za rzekome uprawianie czarów, druga zaś – spis poniesionych przez lokalną społeczność w dniach egzekucji wydatków na dzwonnika, kata i oberżę. Nie zachowały się natomiast żadne akta procesowe” (s. 471).
Jak Czytelnik może wywnioskować z posłowia oraz obszernej bibliografii, Luz Gabas podjęła trud iście naukowych (historyczno, socjologiczno, religijno-kulturowych i psychologicznych) badań nad zjawiskiem prześladowań kobiet oskarżonych o czary – nie tylko w Hiszpanii, z której pochodzi i w której mieszka, ale (w mniejszym stopniu) również w całej ówczesnej Europie. Rzuca przy tym zupełnie nowe światło na ciemne karty historii dotyczące tamtych wydarzeń i przyczyn, które do nich doprowadziły.
Autorka wyjaśnia dalej następująco motywy swojej powieści:
„Powieść ta zrodziła się więc z mojego zaciekawienia tymi dwiema kartkami i widniejącymi na nich imionami (…). Jednakże jest coś jeszcze, coś znacznie ważniejszego i bardziej niepokojącego. Kiedy mowa o procesach czarownic, pierwsze, co przychodzi nam na myśl, to bezwzględność Świętego Oficjum, czyli inkwizycji. Nie przesadzę chyba, jeśli twierdzę, że prawie nikt nie wie – tak samo jak ja nie wiedziałam, póki nie zajęłam się tym tematem – iż najbardziej zacięte prześladowania domniemanych wiedźm prowadzone były przez władze świeckie pod pozorem utrzymywania porządku publicznego, i to jeszcze długo po tym, jak sama inkwizycja zrezygnowała w 1526 roku z karania „czarownic” śmiercią. (…) W trakcie pisania tej książki towarzyszyło mi jedno podstawowe pytanie: co wydarzyło się w tak małej społeczności, że w ciągu dwóch miesięcy powieszono tyle kobiet? Co wyzwoliło taką agresję?” (s. 471-472).
Udzielając krótkiej odpowiedzi na powyższe pytanie (której nie zdradzę, aby nie psuć ciekawości i radości czytania), autorka doprecyzowuje i podkreśla faktograficzny charakter swojej książki:
„Historyczna część powieści oparta więc została na faktach i, jak sądzę, odzwierciedla i tłumaczy atmosferę, w której doszło do egzekucji. Imiona postaci są fikcyjne, ale część bohaterów ma swoje realne pierwowzory” (s. 472).
Mogę się domyślać, iż głównym celem autorki „Czarownic…” było zwrócenie uwagi na fakt, jak łatwo i jak szybko – na tle (nie)sprzyjających społeczno-politycznych okoliczności – masowy strach (umiejętnie podsycany przez władze świeckie i duchowy) może doprowadzić do zbrodni ludobójstwa. W majestacie prawa i „w imię Boga”. Jak można się domyślać, powieść Gabas, to także jasny, czysty i mocny głos obrony już niemych – próba oczyszczenia pamięci o niesłusznie straconych kobietach oraz ciemnych kart lokalnej i Europejskiej historii dziejów.
Na szczęście – dla wszystkich niekoniecznie pasjonujących się tym kawałkiem historii Europy – „Czarownice z Pirenejów” to jednak nie tylko studium religijno-politycznego szaleństwa sprzed wieków. Nie jest to też powieść wyłącznie historyczna ani też (w ogóle) okultystyczna. Bowiem tym, co stanowi oś 500-stronicowej fabuły i co spaja (genialnie zresztą!) przeszłość z teraźniejszością, jest… miłość. Zapewne od tego powinnam była zacząć, bo „Czarownice…” Gabas to przecież powieść zdecydowanie kobieca. A czy taka mogłaby się objeść bez prawdziwego uczucia pomiędzy kobietą i mężczyzną? (Tak, to pytanie retoryczne).
Uczucie, jakie na kartach swojej powieści wykreowała Luz Gabas, jest doprawdy niezwykłe. I to nie tylko ze względu na swoją siłę, namiętność czy przeszkody, które zakochanym rzuca okrutny los. Autorka sięga bowiem (w oryginalny sposób) po topos reinkarnacji – wędrówki dusz w odwiecznym kole śmierci i ponownego odradzania się. Przyznaję, czyni to po mistrzowsku.
Tak oto żyjąca w XVI wieku, Brianda z Lubich – jedna z oskarżonych o czary – zwraca się do swojego ukochanego:
„Zamykając oczy, będę widziała tylko ciebie – szepnęła. – Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć, kochany, ale czuję, że to nie koniec. Nie pisz mi na nagrobku requiescat in pace , bo nie zamierzam odpoczywać w pokoju. Obiecuję, że znów będę z tobą, nawet jeśli miałabym wywrócić zaświaty do góry nogami. Wrócę do ciebie”… (s. 431).
„Brianda poczuła nagły, obezwładniający strach. Już za chwilę jej serce się zatrzyma, jej krew przestanie krążyć w żyłach. Jej zmysły zgasną znienacka, nie tak, jak dopalający się z wolna ogień, lecz jak płomień świecy zdmuchnięty nagłym przeciągiem” (s. 431).
Co łączy „tamtą” Briandę z Lubicha z – żyjącą w XXI wieku i przechodzącą załamanie nerwowe – panią inżynier o tym samym imieniu? Kim jest tajemniczy mężczyzna z blizną, dosiadający pięknego, czarnego wierzchowca? Jakie tajemnice skrywa rodzina Briandy? Czy głównej bohaterce uda się rozwikłać wszystkie, głęboko skrywane sekrety i odzyskać spokój ducha? I wreszcie – najważniejsze: czy miłość przetrwa, a obietnica złożona przed wiekami ma szansę zostać spełniona?
Z tymi pytaniami, w niepewności, autorka zostawia Czytelnika aż do ostatniej strony. Po mistrzowsku buduje napięcie, poszczególne puzzle tej układanki – prowadzące do rozwiązania zagadki – dawkując szczyptami. Wszystko to sprawiło, że „Czarownice z Pirenejów” pochłonęłam dosłownie w mgnieniu oka, a podróż przez setki lat wydała mi się niczym godzina.
Powieść Luz Gabas to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośniczek tajemnic, magii, historii z dreszczykiem, klimatu „Świata bez końca” K. Folletta, krajobrazów Hiszpanii…, ale przede wszystkim – jak zapowiada podtytuł – „szalonej namiętności i miłości, która przetrwała wieki”.
Informacje o książce:
Tytuł: Czarownice z Pirenejów
Tytuł oryginału: Regreso a tu piel
Autor: Luz Gabas
ISBN: 9788328701182
Wydawca: Muza
Rok: 2016