Nanga Parbat patrzy dziś na nas oczami Tomka Mackiewicza. To oczy zmarznięte, nieruchome i przenikające lśniącym błękitem. To oczy martwe, choć czekające, aby ktoś znowu im się przyjrzał. Tam, na samym wierzchołku Nanga Parbat, w objęciach szczytu, z którym w styczniu 2018 roku, na zawsze połączył się Tomek Mackiewicz.
Wybitny polski himalaista, Czapkins, umierał samotnie, choć majestat Nanga Parbat bez wątpienia tej śmierci dodawał poetyckiej, uduchowionej wymowy. Czy śmierć może być poetycka, gdy scenariusza do niej nie napisał romantyczny poeta? Tomek Mackiewicz nie był typem literackiego archetypu bohatera romantycznego, ale jego odejście dowodzi, iż śmierć nie potrzebuje potoku słów, aby w ową uduchowioną poetyckość się wpisać. Czapkins odchodził w miejscu, które próbował zdobyć aż siedmiokrotnie. W ostatniej zimowej próbie, wespół z Elisabeth Revol, dotarł do celu. Wyczerpany, pokonywany przez chorobę wysokościową, nie opuścił już nigdy Nanga Parbat. Został tam ciałem, ale przede wszystkim duchem. Tej właśnie wielowymiarowej, zasługującej na scenariusz filmowy postaci przyjrzał się Dominik Szczepański w książce zatytułowanej „Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza”.
Kilka głębokich oddechów. Raz. Dwa. Trzy.
Jesteśmy przy scenie, w której Tomek Mackiewicz w gronie bliskich łapie luz do rzeczywistości. Pije piwo. Otwiera się na zwierzenia. Mówi wprost: „Ja to jestem jednak zdrowo pierdolnięty”. Innym razem docieramy do Czapkinsa zmęczonego fałszem i obłudą współczesnego świata. Na bazie wspomnień dowiadujemy się iż: „Rozumie też, że świat, w którym żyje, to za mało, że musi i chce podróżować, bo szare życie jest dla niego więzieniem”. Kolejne karty z życiorysu Tomka Mackiewicza i bawią, i przerażają. Zawsze są konkretem, inspirują, ale i ostrzegają. Życie tego cenionego himalaisty nie było wszak typowym, poukładanym story na temat studiów, rodziny, pracy, kariery i wegetowania. Czapkins był zero-jedynkowy. Być może z tego też powodu wpadł w narkotykowe szambo, stając się w rezultacie jeszcze jednym „gościem” Monaru. To zarazem człowiek, którego charakter i determinacja doprowadziły do porzucenia heroiny. Tomek Mackiewicz też podróżuje. Idąc za swoim mentorem, później teściem i ex teściem Witoldem Kondrackim seniorem, dociera do Indii, gdzie angażuje się w prace ośrodka Jeevodaya. Czapkins przemierza świat rowerem, poznaje uduchowione kultury, nie stając się przy tym więźniem konsumpcyjnego świata.
Te, wymienione w zarysie, aspekty życiorysu Tomka Mackiewicza, tj. jego dzieciństwo i młodość, stanowią ważną część książki „Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza”, ponieważ stwarzają możliwość poznania procesu kształtowania się Czapkinsa od postaw. To był długi proces. Nie mówimy tu o kompromisach. Jeśli ten adoptowany syn Nanga Parbat coś robił, to dawał temu całego siebie. Być może jego dewizą życiową powinno być hasło: „Stary, dam radę, będzie dobrze”, bo Tomek Mackiewicz nie bał się podejmować żadnej pracy. Zarabiał na życie jak mógł, ale też specjalnie nie przejmował się zbieraniem pieniędzy. Tomek Mackiewicz żył. Tak jak każdemu, również i temu życiu, towarzyszyły kryzysy, ale czy oczyszczającą, niezwykle inspirującą puentą nie będzie tu fakt, że Czapkins oddawał wszystko swojej wspinaczkowej pasji? Zresztą łączył ją z obserwacją kultur oraz integrowaniem się ze społeczeństwem (na ogół pakistańskim, u podnóży Nanga Parbat). Tego typu cechy, poświęcenie pewnej życiowej idei, doprowadziły Tomka Mackiewicza na wierzchołek Nanga Parbat. Pozwalają nam dziś o nim pamiętać w czasach, gdy pamięć często ulatuje do atmosfery niczym spalona kartka papieru.
Jeszcze kilka wdechów. Cztery. Pięć. Sześć.
Książka Dominika Szczepańskiego – ten nadzwyczajny i niemalowany hołd dla Tomka Mackiewicza – została oparta na interesującej strukturze. Otwiera ją opis siódmego podejścia Czapkinsa na wierzchołek Nanga Parbat, zaś zamyka śmiertelne schodzenie z owego wierzchołka. W środku tej klamry, życia i umierania, poznajemy liczne szczegóły z życia Tomka Mackiewicza. Narracja autora tej biografii jest potoczysta. Wywołuje empatię nawet wśród czytelników, dla których Himalaje to wyraz pozbawiony znaczenia. Nie jest to bowiem literatura pochwalna, tylko trudne karty życiorysu człowieka, który poza alpinizmem musiał także dotykać tego, czego nie lubił – prozy życia. A Czapkins, choć charakter miał według bliskich absolutnie nie z tej ziemi, to miewał trudniejsze chwile, o czym przekonały się kobiety jego życia, czy też jego wielcy przyjaciele, tacy jak Marek Klonowski, który z Tomkiem Mackiewiczem przeżył niejedną przygodę. Te niekiedy zamieniały się w walki tygrysów, choć przyświecała im jedna żelazna zasada: „Nie bijemy się po twarzy!”. Właśnie dlatego „Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza” jest hołdem dla Tomka Mackiewicza, bo przedstawia go takiego jakim był naprawdę, a prawdy, również i we współczesnej literaturze, zaczyna po prostu brakować.
Do tego zestawu atutów książki trzeba też dodać wielowątkowość dzieła. Dominik Szczepański nie porzucając właściwej narracji opowiada o innych zdobywcach najtrudniejszych szczytów górskich, nie stroni od ciekawych anegdot i nie szczędzi krytyki instytucjonalizmowi niszczącemu alpinizm, czy też medialnym szopkom, niekiedy urządzanym w formie jakiegoś trudnego do zrozumienia rytuału, który odrzuca sens alpinizmu na rzecz reklamowych wyścigów. Dbałość autora o szczegóły wszystkich elementów biografii Tomka Mackiewicza, jakże wnikliwe opisy kolejnych ekspedycji, liczne rozmowy, mnogość źródeł, z których zaczerpnął informacje, bogata kolekcja zdjęć oraz zestaw gotowych do przeżycia wzruszeń pozwalają więc sądzić, że „Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza” to biografia wybitna. Nie mam wątpliwości, że jej lektura zainspiruje wielu czytelników do wyruszenia w góry, tudzież przy chwili refleksji sprawi, że przyjrzą się oni tym błękitnym szkłom i wypowiedzą te oto słowa:
Nanga Parbat, dlaczego zabrałaś nam Tomka Mackiewicza?
Informacje o książce:
Tytuł: Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza
Tytuł oryginału: Czapkins. Historia Tomka Mackiewicza
Autor: Dominik Szczepański
ISBN: 9788326827181
Wydawca: Agora
Rok: 2019
Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl