Po krótkiej separacji z literaturą kobiecą, wracam do recenzowania tego psotnego gatunku. Jak powszechnie wiadomo, zwykle książki tego typu opowiadają o miłości. Każdego rodzaju. Tutaj też tak jest. Tak właściwie, mam przed sobą całkiem dobrą książkę o miłości.
Wszystko zaczęło się od pierścionka… Żartuję. Tak naprawdę czynniki są inne, ale ten kawałek metalu z błyszczącym oczkiem wiele zmienia w życiu bohaterek. Elżbieta, przyjmując pierścionek od swojego ukochanego, jest pełna niedowierzania. Początkowy niezobowiązujący romans z o wiele młodszym sąsiadem przerodził się w zaręczyny, które kobieta przyjmuje z wahaniem. A wszystko za sprawą jej córki, Judyty. Dziewczyna, właściwie młoda kobieta, od wielu lat żyje w bardzo poważnym związku z Tomkiem, szkolną miłością. Zaręczyny, tak naprawdę nieco wymuszone przez dziewczynę, niekoniecznie zadowalają samego Tomka. Z kolei Karina, przyjaciółka Judyty, wpadła. Przypadkiem, z homoseksualistą jak na ironię. Jej droga do pierścionka jest chyba najprostsza. Z pozoru.
Każda z kobiet swoją historią opowiada inną historię miłosną. I ogrom życiowych przemian. Zaręczyny Elżbiety powodują efekt lawinowy, który ostro odbija się na jej relacjach z córką. Dziewczyna rości sobie prawo do oceniania związku matki, nie widząc własnych problemów. Tak samo krytykuje zaręczyny Kariny z ojcem dziecka. Oczywiście, jej samej się nie wybiela, nie ocenia. Ona jest BEZ skazy… jasne. Jak każdy. Dziewczyna po prostu nie dopuszcza do siebie myśli, że związek trwający już kilka ładnych lat mógłby się rozpaść.
Czy Karina wyjdzie za ojca swojego dziecka? Kiedy Judyta otworzy oczy na zachowanie Tomka? Czy Elżbieta zawalczy o relacje z córką? Która z pań ma racje co do swojego nieskazitelnego związku?
Całkiem dobra książka… jest… ciekawa, choć dla mnie za krótka! Niespełna 150 stron, które kończą się zdecydowanie za szybko. Książki takie jak ta ma się ochotę czytać bez końca i od początku i nieskończenie. W tym przypadku zwięzłość i konkretność nie jest dobra. Ledwie „wpadłam” do książki, a już z niej „wypadałam”. Nie wiem na czym to polega, ale ta godzinka spędzona z tą książką była miła. I raczej wolałabym, by była dłuższa. To całkiem dobra książka o miłości. I jej obliczach. Każda z kobiet, przyjmując pierścionek kieruje się czymś innym. Każda z tych trzech sytuacji jest inna, tak samo jak intencje ofiarodawcy pierścionka. Miłość rości sobie prawo do pozostania w naszym życiu, jednak podczas długiej, ludzkiej egzystencji poznajemy zarówno jej blaski jak i cienie. Witamy w życiu radości płynące ze stanu zakochania, jednak ból i łzy wchodzą w nie ukradkiem. I nic tego nie zmieni. Te historie są niebywale mądre i uczą nas wielu rzeczy. Jeśli chodzi o samą stronę techniczną, jest przyzwoicie. Nie pojawiają się niemądre i zbyteczne powtórzenia, jednak sam język ma w sobie wiele potocznych sformułowań. Nie jest to wadą, jednak czasami rozprasza. Poza tym wszystkim, jak mówiłam, jestem zauroczona.
Podsumowując, polecam. Jako przyjemne oderwanie od rzeczywistości w nudne popołudnie. Smaczna, ciekawa i wnosząca wiele światła. Zarówno dla mnie jak i mojej mamy, która połknęła tą książkę bardzo szybko. Świetna.
Informacje o książce:
Tytuł: Całkiem dobra książka o miłości
Tytuł oryginału: Całkiem dobra książka o miłości
Autor: Anna Kucharska
ISBN: 9788379420759
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014