Książka, o której nie da się powiedzieć tylko w dwóch słowach. Problem, który porusza autorka jest tak szeroki, że już na samym początku należy się jej ode mnie głęboki ukłon, za podjęcie tak rozległego tematu!
Błędy, bo o nich będzie mowa, są naszym nieodłącznym towarzyszem. W ludzkim życiu, jest niewiele rzeczy, co do których mamy pewność, że się wydarzą – pomyłki są zdecydowanie jedną z nich.
Autorka zaczyna swoja książkę od niewinnego pytania – „Dlaczego tak fajnie mieć rację?”. Pozwoliło mi ono troszkę głębiej się nad tym zastanowić. Faktycznie, kto z nas nie przepada za tym momentem, gdy możemy wykrzyknąć „Ha! Miałam/łem rację!” i dołączyć do tego stosowny gest? Cytując za autorką:
„Miło mieć rację, lecz – nikt nie zaprzeczy – dostrzeżenie pomyłki bliźniego to sama słodycz”.
Jak rozwija dalej temat pani Schulz, radość z faktu, że to po naszej stornie była słuszność, odczuwamy nawet wtedy, gdy w wyniku np. sporu poszliśmy 5 km w niewłaściwą stronę, podczas gdy od początku chcieliśmy iść w innym kierunku (teraz już wiadomo, że to był właściwy). Zaskakujące prawda? Poniekąd cierpimy, jesteśmy zmęczenie zbędnym nadłożeniem drogi, ale mimo to odczuwamy satysfakcję. Złożoność ludzkiego rozumowania jest niepojęta!
Takich momentów w trakcie lektury jest bardzo wiele. Osobiście niezmiernie lubię, gdy czytam o czymś co wydaje mi się być przeze mnie przemyślane i oczywiste, a jednak ktoś potrafi odkryć kolejne dno. Tak właśnie było z błędami. Mało kto roztrząsa fakt popełniania błędów jako zjawiska, raczej (o ile w ogóle się to zdarza) analizujemy pojedyncze sytuacje, które czegoś nas nauczyły. Niemniej za każdym razem jesteśmy zaskoczeni, że wkradła się pomyłka do naszego działania! Akceptujemy, że błądzić jest rzeczą ludzką, ale że akurat dziś i że akurat mnie się przydarza błąd, to już inna sprawa. Człowiek, jak się okazuje, posiada wręcz nieograniczoną wyobraźnię jeśli chodzi o szukanie wymówek i tłumaczenie swojego zachowania. Przyznanie się do błędu jest trudne, jednak mamy metody by sobie tę gorycz osłodzić. Czy komuś sformułowanie: „Tak pomyliłem się, ALE…”, nie brzmi znajomo? Ja czytając książkę codziennie wyłapywałam u siebie sytuacje, w których już miałam podobne słowa na końcu języka!
Kolejne części książki są poświęcone coraz to szerszemu spojrzeniu na błędność jako zjawisko. Autorka sięga do samego źródła, do naszego mózgu i sposobu jego funkcjonowania. Bardzo ciekawie przedstawiony został koncept szaleństwa i chorób umysłowych oraz ich powiązania z popełnianiem błędów. Cytując za Michelem Foucaultem: „(…) obłęd jest najczystszą i najpełniejszą formą brania jednej rzeczy za inną”. Czy czasem gdy się mylimy, nie robimy tego samego? Od szaleństwa do błądzenia jest naprawdę zaskakująco krótka droga.
W książce znajdziemy również chwilę na rozważenie, co by było gdybyśmy jednak byli w stanie uniknąć pomyłek, jakby to nasze życie mogło wtedy wyglądać. Pozwolę każdemu na własne przemyślenia, ja jednak zgadzam się z panią Schulz, że bez tego elementu, który nieproszenie się wkrada w nasze plany, życie nie miałoby tego smaku i magii. Muszę tu zdradzić hasło, które autorka obrała na swoje motto, ponieważ najlepiej oddaje sedno sprawy: „Kiedy coś się spieprzy, zaczyna się przygoda”. Pozostaje zatem akceptacja błędów i stopniowa nauka, by nawet z nich czerpać radość.
Zagłębiając się dalej w lekturę, jesteśmy znów zaskakiwani, autorka przytacza liczne przykłady „z życia wzięte”, na zobrazowanie swoich (czy cytowanych) teorii. Myślę, że niektóre z przykładów śmiało mogę nazwać arcyciekawymi! Żeby nie zdradzać i tym samym psuć przyjemności z samodzielnego odkrywania, zadam tylko pytanie: czy miraż górny lub Zespół Antona, coś komuś mówią?
Lektura „Być w błędzie” daje również narzędzia do przekonania się na własnej skórze, jak niektóre mechanizmy w naszych zachowaniach kształtują się w ciągu życia. Jeden z testów (Sally-Ann) zdecydowałam się przeprowadzić na moim 2 letnim bratanku. Wyniki były dość zaskakujące, bo albo mam geniusza w rodzinie albo… popełniłam błąd!
Kolejne rozdziały śmiało mogły by stanowić podstawy do samodzielnych książek, gdyż tematy, z którymi się mierzy Schulz, sięgają bardzo szeroko i głęboko. Porusza kwestię współczesnych mediów i metod manipulowania opinią, dotyka kwestii sekt religijnych i podatności na sugestię, analizuje dlaczego w Szwajcarii kobiety uzyskały (w dwóch Kantonach) prawa wyborcze dopiero w 1989 i 1990… Wszystkie te tematy spina klamrą pomyłek i ogólnej ludzkiej zdolności do błądzenia.
Prawie na samym końcu pojawia się rozdział, którego nie mogłoby tu zabraknąć, mianowicie zakochanie i złamane serce. Ponownie bardzo dogłębnie autorka podchodzi do tematu i na zachętę mogę tylko zacytować skróconą receptę:
„Związek będzie udany, jeśli odpuścimy sobie przywiązanie do własnej rzeczywistości na tak długo, by mogła nas zaintrygować i urzec rzeczywistość partnera”.
Tak ujęta sprawa wydaje się całkiem prosta w realizacji…
Podsumowując „Być w błędzie” nie sposób nie docenić pracy, którą autorka musiał włożyć w przygotowanie tak obszernej analizy błędności. Każdy cytat, eksperyment, historię można rozwinąć sięgając do bogatych przypisów. Ilość informacji, ciekawostek, intrygujących odkryć i spotkań ze swoją własną omylnością, które otrzymałam podczas lektury były niespodziewanym prezentem, z który pozostaje mi tylko pani Kathryn Schulz podziękować.
Sięgnięcie po „Być w błędzie” zdecydowanie i szczęśliwie nie mogę uznać za błąd.
Informacje o książce:
Tytuł: Być w błędzie. Przygody w krainie pomyłek.
Tytuł oryginału: Being wrong. Adventures in the Margin of Error.
Autor: Kathryn Schulz
ISBN: 9788328701229
Wydawca: MUZA
Rok: 2016