Literatura sensacyjna jest tym gatunkiem, który wymaga od autora wiele wprawy w operowaniu fabułą i poszczególnymi wątkami. W przeciwieństwie do innych gatunków, które mogą pozwolić sobie na momenty wolniejszego poprowadzenia historii, przestoju nawet, w sensacji nie ma on miejsca. Wszystko, od początku do końca, musi mieć szybkie tempo, które nie pozwoli nawet na chwilę nudy czytelnika. W książkach jest to o tyle trudne, że wymagają dłuższego prowadzenia narracji trzymającej w napięciu, niż to jest w przypadku np. filmów. Stworzenie warunków potrafiących zadowolić czytelnika przez cały czas, jest sprawą olbrzymiej wagi ale i talentu. Tomasz Kubis w swoim „Brudnopisie” nie tylko podołał temu zadaniu, ale poszedł o wiele dalej, tworząc książkę, która gatunek sensacyjny wynosi na zupełnie nowy poziom.
Główny bohater – Tomasz, jest niczym nie wyróżniającym się nauczycielem uczącym w Kaliskim gimnazjum, jakich wiele podobnych można odnaleźć w całej Polsce. Codzienne problemy wychowawcze doprowadzają go do szewskiej pasji, nie pozostawiając jego psychiki bez pewnego urazu. Problemy natury psychicznej są dla głównego bohatera nie mniej istotne co okiełznanie młodych gniewnych. Wpuszczony w maliny przez swoją przełożoną, daje się zaciągnąć do eksperymentalnego programu edukacyjnego pod tajemniczo brzmiącą nazwą EDEN. Zostaje wysłany na długie szkolenie, które ma zapoznać go z nowymi pomysłami Ministerstwa Edukacji Narodowej. Od samego początku wszystko wygląda na tym szkoleniu jak ze snu szaleńca. Pseudonaukowe sympozja bija się o palmę pierwszeństwa niedorzeczności z programem motywacji nauczycieli, którym nie raz przychodzi zrobić z siebie zwykłego durnia. Kadra prowadząca wydaje się być bardziej szalona niż cały zakład psychiatryczny razem wzięty. Pewnego dnia Tomasz przypadkiem odkrywa coś, co rzuci go w wir wydarzeń, których finał jest nie do przewidzenia.
Problemem zasadniczym w jakiejkolwiek próbie skrócenia fabuły na potrzeby recenzji jest jej tak ogromny przesyt, że musiałbym napisać co najmniej kilka stron traktujących tylko o streszczeniu. Mnogość wątków wplecionych do jednej opowieści mogłaby posłużyć za co najmniej trzy książki. Co dziwne, nie wywiera to w żaden sposób negatywnych wrażeń na czytelniku, wręcz przeciwnie. Historia stworzona przez Kubisa jest tak poprowadzona, że wszystko co było przez pierwsze dwieście stron zupełnie ze sobą niepowiązane, staje się jasne i klarowne podczas ostatniej setki, ale tylko pozornie, bo nawet tam autor tworzy nowe wątki. W magiczny sposób wszystko to trzyma się kupy, i tak to co jest ważne dla głównego wątku może być rozmieszczone w różnych częściach książki. Powoduje to, że czytelnik, który myśli, że rozwikłał zagadkę jednej historii, zostaje przywołany do porządku jednym rozdziałem, dającym do zrozumienia, że się mylił w swojej ocenie. Większość książek stara się tak zbudować fabułę, aby odbiorca mógł sobie powoli zbierać poszczególne jej kawałki i tworzyć rozwiązanie. W „Brudnopis” trzeba porzucić ten sposób już na samym starcie. Zawsze myślałem, że nie da się napisać czegoś na tyle skomplikowanego i jednocześnie czytelnego, aż nagle pojawia się Pan Kubis i pokazuje, że się da.
Mnogość wątków w książce „Brudnopis” może przebić tylko niezliczona ilość bohaterów. Większość autorów stara się tak napisać swoje książki, żeby odbiorca mógł zapamiętać kilka tylko postaci. Kubis nie tylko podniósł ich liczbę do potęgi, co sprawił, że każdy z nich jest na tyle charakterystyczny, że nie da się o nim zapomnieć z biegiem stron. Kalejdoskop osób występujących w tej powieści jest tak różnorodny, że z łatwością mogę porównać go do cyrku objazdowego. Jest para dresów – gejów, karzeł, który potrafi uprawiać seks z siedmioma kobietami naraz, wójt oddający mocz gdzie popadnie, kark myślący, że za stwierdzeniem edukacja seksualna kryje się metoda nauczania o miłości analnej, prelegentka nadużywająca narkotyków co prowadzi do jej ekshibicjonizmu, płatny morderca z problemami psychicznymi, biskup, który nie wierzy w Boga a w kościół, a także mityczny stwór z dawnych legend. Nie mam pojęcia jakim cudem zbieranina tak oryginalnych postaci, tak bardzo mnie urzekła.
Kolejnym wielkim plusem dla autora jest sposób przedstawienia natury Polaków. Czytałem wiele książek, które starały się w jakiś logiczny sposób ubrać w sposób nasz sposób bycia, myślenia czy działania. Żadna nie zrobiła tego lepiej niż „Brudnopis” Tomasza Kubisa. Nie obeszło się przy tym bez dosyć wulgarnych opisów, które jednak najdobitniej pokazały jak z nami, Polakami, jest naprawdę. Chylę czoła przed autorem, który musiał się sporo napracować, żeby wyszło to tak jak wyszło.
„Brudnopis” jest kolejną książką polskiego autora, która daje mi nadzieję na odrodzenie się dobrej Polskiej literatury. Kultura w naszym pięknym kraju zaczyna odżywać, czy to w filmie czy w książce, co może nas tylko cieszyć i mieć nadzieję na więcej. Osobiście na pewno sięgnę jeszcze po tytuły Tomasza Kubisa, bo zaskarbił sobie moją osobę totalnie.
Informacje o książce:
Tytuł: Brudnopis
Tytuł oryginału: Brudnopis
Autor: Tomasz Kubis
ISBN: 9788379424566
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014