Powieści i opowiadania

Bistari. Tryptyk Himalajski – Sławomir Matczak

Bistari. Tryptyk Himalajski - Sławomir Matczak

Bistari. Tryptyk Himalajski
Sławomir Matczak

Podróż przez tę książkę nasunęła mi wizualizację pewnej scenki: stary indiański, sędziwy i milczący wódz plemienia – nazwijmy go na ten przykład: Niespieszny Byk, opowiada historię moralizatorską z mglistą puentą w tle. Ta puenta nie jest oczywista. To nie jest prawda objawiona… to jest myśl wymagająca refleksji, żeby odkryć jej sedno. Taki egzystencjalny rebus. Konkludując już bardziej w kontekście książki: jest tu zatem i pewne nie zawsze dookreślone piękno zastanych sytuacji, spotkań, krajobrazów, doświadczeń. Jest i pewna opowieść snująca się niczym smużki dymu z indiańskiej fajki. Ale jest też odczyn filozoficzny i forma narracji, które rzucają się cieniem na całość. Ta jest bezsprzecznie spójna konstrukcyjnie, jak również trudno też odmówić jej uroku (jakkolwiek przez pewne niuanse został on, w moim odczuciu, zepchnięty na drugi plan).

Akurat mnie ta opowieść nie urzekła. Przy czym szerszą refleksję rozpocznę od pewnej uwagi warunkowanej tym, jak książkę przedstawia się w różnych zakamarkach witryn społecznościowych. Otóż w kontemplacji gór, na które powszechnie kładzie się nacisk w rozmowach o tej publikacji, powinna być według mnie pewna przestrzeń dla czytelnika. Zgrzebnie kompletowane dane, w idealnym założeniu, powinny stanowić asumpt do refleksji, do rozmyślań, do wniosków. Dlatego nie uważam, że to jest zero-jedynkowa książka dla miłośników gór. Bo to nie jest książka o górach. To jest refleksyjna historia z górami w tle. To, że góry skłaniają do przemyśleń – wiadomo. Nie od wczoraj podkreśla się, że ludzi ciągnie na różne szczyty właśnie po to, żeby być prawdziwiej, żeby się zadumać, żeby nabrać dystansu, etc. Jasne – góry są tak od adrenaliny, jak i od wyciszenia. Więc mnie taki obrót spraw nie dziwi. Natomiast w sytuacji, w której góra staje się środkiem, nie celem w opowieści Autora, przestajemy obracać się w literaturze górskiej. I podkreślam jeszcze raz – to nie zarzut; to tylko riposta na jedną linię interpretacyjną obecną w wielu recenzjach, na różnych stronach/blogach. Kiedyś miałam przyjemność lektury oraz recenzji książki „W ciemność” Anny Bolavej. Z dzisiejszym „Bistari…” łączy ją to, że Bolava na każdej stronie swojej książki pisze o zbieraniu ziół, a ta książka kompletnie nie jest o ziołach. Chodzi w niej zupełnie o co innego. Analogicznie u Sławomira Matczaka – według mnie nie idzie o góry. Chodzi o to, co z tych gór wynika.

Na dowód (znowu podkreślę: według mnie): gdyby to była literatura górska, nie miałaby takiej poznawczej głębi, którą prozaicznie nazywam filozoficznym odczynem. Zresztą, nie darmo Autor niemalże rozpoczyna (str. 15) swoją historię od słów: Wędrowanie to według mnie poznawanie drogi i siebie. Dlatego uważam, że to jest książka podróżnicza (pro forma: pardon!, ale to wcale nie oznacza, że górska). Podróż ta odbywa się równolegle: na szczyty górskie (owszem) oraz w głąb siebie (bardziej). I nawet, jeżeli moja interpretacja wydawać by się mogła nazbyt nieoczywista, trudno, zmierzę się z krytyką. Ale uważam, że przewodnim wątkiem jest tu stały element poszukiwania i dążenia, a to przecież sedno filozofii.

Wracamy do tego, że mnie ta historia nie wciągnęła.

Na dzień dobry mam zgrzyt… W tytule pojawia się nepalskie „Bistari”, czyli powoli. Ale bohater jest anglojęzycznym neologizmem: „Baflow” (Buffalo+Flow). To jak knajpa „Casablanca” serwująca flaki. Ale nie za to ganię całość. Dyskomfort, który zawładnął mną podczas lektury, wynika z pisania w osobie trzeciej, którą (sic!) na dodatek uczyniono byka. Przez ten zabieg narracja – nie chce być inaczej – jest po prostu infantylna. A tego nie kupuję. Niby drobiazg, ale oddalił „Bastari…” od pięknej, głębokiej opowieści o doświadczaniu. A tak niewiele brakło ku temu. Natomiast, nie chce być inaczej, diabeł tkwi w szczegółach. Do minusów dorzucę jeszcze zupełnie zbędny wstęp i jeszcze mniej pożądane zakończenie. Według mnie takie dosłowne prowadzenie czytelnika za rękę okalecza tę historię. Albowiem, skoro Autor chciał opisać swój koncept w nieco alternatywnej formie, animizując siebie… takie quasi-reporterskie wprowadzenie nie jest potrzebne; a w kontekście zakończenia: pozwólmy czytelnikowi domknąć tę opowieść w sobie. Tu na czytelnika po prostu nie ma miejsca. Nic, co zostało napisane tak we wstępie, jak i w zakończeniu, nie jest potrzebne w zderzeniu z kluczową treścią.

Informacje o książce:
Tytuł: Bistari. Tryptyk Himalajski
Tytuł oryginału: Bistari. Tryptyk Himalajski
Autor: Sławomir Matczak
ISBN: 9788382193176
Wydawca: Novae Res
Rok: 2021

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać