Literatura kobieca

Zwilczona – Adrianna Trzepiota

Recenzja książki Zwilczona - Adrianna Trzepiota

Zwilczona
Adrianna Trzepiota

Wystarczyło jedno spojrzenie na okładkę. A na niej tajemnicza kobieta, wilczyca i słowa: „O kobiecej intuicji, mazurskiej magii i ogromnej miłości”. Z tyłu zaś pytanie wwiercające się w mój umysł i jeszcze głębiej: „Co takiego musi się stać, aby kobieta zrozumiała, jakie jest jej prawdziwe przeznaczenie?

Zwilczona” – bo taki tytuł nosi ta powieść – przyciągnęła mnie, zauroczyła, zaczarowała i… trzymała jeszcze dłużej niż do ostatniej strony. Mogłabym powiedzieć, że moja z nią przygoda jest niczym miłość od pierwszego wejrzenia. Ale jeszcze nie wiem, czy to prawda. Bo może tylko zauroczenie.

Zwilczona” nawiązuje (nie tylko tytułem) do kultowej już pozycji „Biegnąca z wilkami” autorstwa C. P. Estes. Jak czytamy w opisie tego światowego bestselleru, „Biegnąca…” „zawiera bogate intelektualnie mity, opowieści o kobiecie pełnej życiodajnej siły, wypełnionej dobrymi instynktami, pasją i kreatywnością. Jest ona dziką kobietą posiadającą naturę zdominowaną przez instynkt. Współczesnym kobietom Estés pomaga odnaleźć cechy, tworząc nowy leksykon opisujący kobiecą psychikę, a także pokazuje, jak wspaniale być kobietą

Ponieważ sama zaliczam się do grona wielbicielek „Biegnącej…”, z ogromną przyjemnością sięgnęłam po książkę Adrianny Trzepioty, która już niebawem ukaże się nakładem nowego wydawnictwa – „Wydawnictwa Kobiecego”. Czy „Zwilczoną” będę mogła nazwać sfabularyzowaną, „Polską Biegnącą”? Z tym pytaniem w głowie oraz ciekawością w sercu, podekscytowana niczym dziecko, zaczynam lekturę. A może powinnam powiedzieć: przygodę (bo właśnie na nią mam nadzieję)?

„Nie wolno godzić się na pełzanie, jeśli marzy się o lataniu”.

Los głównej bohaterki „Zwilczonej” wpisuje się w dość powszechny schemat obecny we współczesnej literaturze kobiecej, a także… w życiu. Dlatego jestem pewna, że w jej losie odnajdzie się wiele współczesnych kobiet – zapracowanych i nierzadko poświęcających się dla innych, przysłowiowych „Matek Polek”. Jednocześnie tych, które w głębi duszy czują, że pragną i mogą więcej. Które tęsknią, chociaż czasem nie potrafią powiedzieć, za czym.

Jaśmina jest 35-letnią nauczycielką języka polskiego. Mieszka na pięknej mazurskiej wsi – ma dom, męża i małą córeczkę oraz dwie bliskie przyjaciółki. Chociaż wydaje się jej, że jest szczęśliwa i spełniona, tak naprawdę żyje w niewoli codzienności. A ta upływa jej na pracy oraz dbaniu o dom i rodzinę (znane, prawda?). Jak wkrótce odkryje sama bohaterka, w kieracie codziennych obowiązków zagubiła siebie – utraciła kontakt ze swoim sercem, duszą, kobiecą intuicją. Zapomniawszy o tym, kim tak naprawdę się jest i czego pragnie, nie można być prawdziwie szczęśliwym. Jakkolwiek banalnie brzmi, jest prawdziwe. Splot trudnych wydarzeń i niezwykłych okoliczności sprawia, że kobieta budzi się z letargu, w który popadła. Wszystko zaczyna się w chwili, gdy w jej duszy przemówi tajemniczy głos… Głos Wilczycy. Odtąd nic w życiu Jaśminy nie będzie już takie samo. Pod znakiem zapytania stanie jej małżeństwo i dalsza droga zawodowa. Do tego, na horyzoncie pojawia się pewien mężczyzna… Dodajmy do tego jeszcze tropienie i karmienie (prawdziwej!) wilczycy, nocne wyprawy do mazurskiej puszczy, spotkanie z uzdrowicielką-szeptunką, tajemniczą księgę, talię Tarota… A otrzymujemy powieść psychologiczno-przygodową, z ogromną dawką magii i oczywiście – rozterek miłosnych!

Czy Jaśmina odkryje, kim naprawdę jest? Czy znajdzie w sobie odwagę, żeby powrócić do swoich marzeń i je zrealizować? Czy spełni swoje powołanie? Czy jej małżeństwo przetrwa w wirze tych wszystkich zmian? Jaką rolę w tym procesie odgrywa Wilczyca, tajemnicza księga i karty Tarota? Co tak naprawdę łączy Jaśminę z Władkiem – więź dusz czy zwykłe zauroczenie? I co wybierze – spokojne i bezpieczne życie u boku męża i pracę w szkole czy namiętne uczucie i karierę pisarki? Co zwycięży – głos serca czy rozsądku? Te i inne dylematy staną się udziałem głównej bohaterki, a także każdej Czytelniczki.

W umysłach współczesnych kobiet odradza się duch czarownic…” – obwieścił niedawno na łamach „Wysokich Obcasów” W. Eichelberger (możecie o tym przeczytać tutaj).
Rzeczywiście, na rynku „rozwojowym” można zaobserwować prawdziwy boom na wszelakie warsztaty dla kobiet, poświęcone m.in. odkrywaniu w sobie prawdziwej natury/dzikiej kobiety, integrowaniu archetypów, uzdrawianiu itd. Powieść Trzepioty z całą pewnością wpisuje się w ten nurt. Bardzo dużo tutaj mowy o powrocie do natury i życiu zgodnym z jej rytmem, w tempie slow. Jeszcze więcej magii – tej tradycyjnej, mazurskiej (szeptunki!) i ezoteryki (rozbudowany wątek Tarota). Dlatego też, chociaż „Zwilczona” to powieść typowo kobieca, z pewnością nie każdej czytelniczce przypadnie do gustu. Sądzę, że jej czytelniczki podzielą się na dwie grupy: zauroczonych, wiernych fanek oraz tych, które z politowaniem i kompletnym niezrozumieniem będą patrzeć na przedstawicielki tej pierwszej grupy. Bo „Zwilczona” nie jest dla każdej. Żeby przyjąć do siebie jej przesłanie, najpierw trzeba się otworzyć. Otworzyć na fakt, że życie może być czymś więcej niż tylko materią rządzoną przez prawa fizyki i logiki. Bo choć to nie powieść fantasy, to jednak rozgrywa się równolegle na dwóch poziomach rzeczywistości – tej widzialnej i tej duchowej. Nie polecam tej powieści osobom o bardzo konserwatywnym światopoglądzie.

Tyle o tym, O CZYM jest „Zwilczona”. A JAK została wykreowana?

Powieść Trzepioty czyta się (w większości) tak dobrze, jak typową literaturę kobiecą – budzi emocje, angażuje, wciąga, nie pozwala się oderwać. Na uwagę zasługuje styl autorki, który jest momentami bardzo poetycki, liryczny wręcz. Chociaż generalnie odpowiada mi taki sposób językowej kreacji, nużyły mnie zapisy wirtualnej korespondencji Jaśminy z Władkiem – jak dla mnie nadmiernie „przepoetyzowane” i ciut pretensjonalne, niczym zapiski z pamiętnika nastolatki. Ciekawym zabiegiem jest (znane chociażby z trylogii Kalicińskiej) wplecenie w treść przepisów kulinarnych (np. na ciasto czekoladowe czy kiełbasę w piwie), a także prac artystycznych, nawiązujących do fabuły.

Zwilczona” to powieść o ogromnym potencjale, który – moim zdaniem – nie został w pełni wykorzystany. Mimo przeogromnej sympatii do tej powieści, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że trąci troszkę taką newage’owska pop-psychologią i pop-duchowością. I nie chodzi tutaj o treść, a raczej o poziom i styl jej ujęcia. Szczególnie rozczarowały mnie przekazy od Wilczycy, ponieważ oczekiwałam większej głębi tego przesłania. Tymczasem niektóre z nich momentami wydawały mi się nienaturalnie spłycone, wręcz trywialne, banalne. Zupełnie nie przemówił do mnie także wątek kryzysu małżeństwa Jaśminy, a także rozwiązanie wątku jej znajomości z Władkiem. Nie będę oczywiście zdradzać fabuły, ale czytając finałową scenę, nie mogłam uwierzyć w taki finał ani też zrozumieć motywów głównej bohaterki. Już po lekturze zastanowił mnie też podtytuł – „kobieca intuicja” jest, „mazurska magia” – taż, ale gdzie właściwie podziała się ta „ogromna miłość”? Jest potencjał i jest pole do pracy – mam nadzieję, że kontynuacja (bo wszystko wskazuje na to, że powstanie ciąg dalszy!) utrzyma magiczno-mazurski klimat, ale w nieco bardziej dopracowanym stylu.

Mimo tych niedociągnięć (może subiektywnych), czasu przeznaczonego na lekturę „Zwilczonej” absolutnie nie żałuję. Po część drugą na pewno sięgnę. Jeśli Jaśmina, jej tęsknoty i dylematy stały Ci się bliskie, a magia nie jest obca – koniecznie sięgnij po „Zwilczoną”. Bo to lektura wprost idealna na długie, jesienne wieczory z kubkiem gorącej herbaty, kiedy budzą się rozmaite tęsknoty… A nuż odezwie się w Tobie głos Wilczycy?

Informacje o książce:
Tytuł: Zwilczona
Tytuł oryginału: Zwilczona
Autor: Adrianna Trzepiota
ISBN: 9788365170033
Wydawca: Wydawnictwo Kobiece
Rok: 2015

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać