Trudno mi znaleźć odpowiednie słowa, które ujęłyby uczucia towarzyszące mi w czytaniu „W niewoli seksu”. Jeszcze trudniej odnaleźć takie, które potrafiłyby ująć to, co kryje się we mnie podczas pisania recenzji tej książki. Okładka książki obiecuje: „zbiór ostrych opowiadań, których bohaterami są mężczyźni […] książka intryguje, wciąga i fascynuje. To odważna proza, która pozostaje w pamięci czytelnika na dłużej”. Lubię spotkania z mocną, męską prozą, powieścią pisaną dłutem mężczyzny. Stawiam jej wtedy pewien próg oczekiwań, liczę na konkret, twarde słowa opisujące rzeczywistość bez zbędnych ubarwień, metamorfoz czy wyolbrzymień. Liczę na bohaterów niewybielonych, prawdziwych, których da się niemalże dotknąć i poczuć ich puls, drganie napiętych mięśni i rytmiczny oddech. Liczę na prawdę, niezafałszowaną kobiecą delikatnością. 132 strony opowiadań o uwikłanych w skomplikowane relacje, cierpiących i manipulujących mężczyznach wydaje się być dobrą odpowiedzią na moje aktualne potrzeby. Mistrzostwem świata byłoby ukazanie męskiej natury tak, by kobieta czytając potrafiła zatrzymać się, przetrawić i zrozumieć coś, czego nie zna jej własna natura, dać nie tylko chwilę zaczytania ale i mocny konkret, zostający w głowie na dłużej. Biorąc do rąk książkę K. S. Rutkowskiego nastawiam się na wieczór silnych wrażeń, który wkomponowałby się idealnie w mój nastrój, lekko zachmurzony, urealniony, osadzony w „tu i teraz”. Myślę – „wierzę w Ciebie, człowieku. Nie zawiedź mnie. Daj mi to, czego dzisiaj potrzebuję”.
„W niewoli seksu” to zbiór 12 krótkich, pozornie niezwiązanych ze sobą opowiadań, których spoiwem jest popęd seksualny i spustoszenie, jakie potrafi czynić. Bohaterami opowiadań są mężczyźni – starsi i młodsi, reprezentujący różne środowiska i klasy społeczne, różne społeczności. Każdy z nich staje w swoim życiu twarzą w twarz z siłą własnej seksualności, zderza się z nią, nie zawsze wychodząc obronną ręką. Mierzy się z zawiścią, zazdrością, porywczością, zemstą, obsesją czy fantazją… W założeniu każde z opowiadań ukazuje inną historię i inny fragment męskiej duszy. W praktyce jednak, czytając kolejne opowiadanie miałam wrażenie, że przeżywam literackie deja vu, że kilka stron wcześniej, w innym mieście, pod innym imieniem – spotkałam już tą samą historię. Prawdopodobnie gdybym przeczytała tylko 2-3 opowiadania stwierdziłabym: rewelacyjne obnażenie męskich dusz, niestety czytając kolejne nie rodziło się we mnie nic nowego, zaczynało mi się wydawać, że każdy z bohaterów czuje i przeżywa to samo, jedynie pod osłoną różnych zachowań i sytuacji. Wydawało mi się, że autor w każdym opowiadaniu jakby aż na wyrost próbuje udowodnić, jak trudno jest mężczyźnie dotrzymać wierności, i że drobny wyskok tak naprawdę nie niesie ze sobą żadnego znaczenia. Dodatkowo, czytając kolejne opowiadania, miałam wrażenie, że autor trochę na siłę próbuje nadać im zaskakujące i nieprzewidywalne zakończenia, które nie zawsze – przynajmniej w moim odbiorze – tworzyły spójną całość.
Ogromnym walorem książki jest jej nietypowa emocjonalność. Męska proza przyzwyczaiła mnie do posuchy wśród uczuć, słów czy wzniosłości. Zwykle raczyła mnie rzeczowością, stąpaniem twardo po ziemi, bez zbędnych wzlotów czy upadków. Emocjonalność Rutkowskiego jest przesiąknięta męskim ego, a równocześnie ogromną dawką szeroko rozumianej wrażliwości. Autor ma swój własny styl pisania. Styl – wydaje się – dopracowany do perfekcji, charakterystyczny dla niego, niby wizytówka. Z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że anonimowe spotkanie z opowiadaniem tego autora zaowocowałoby mi w głowie jego osobą. Wyrazistość form, którą nadaje swoim dziełom sprawia, jakby były one podpisane jego nazwiskiem w każdym calu. Ukazuje całą gamę uczuć i emocji kłębiących się w męskich sercach i umysłach, często ukrytych i niezrozumiałych dla innych, nawet dla nich samych. Zagłębiając się w opowiadania przesiąkam emocjonalnością autora do głębi, odkrywam w sobie zrozumienie i akceptację dla męskich, z pozoru szowinistycznych i tandetnych zachowań. Dostrzegam w nich – z kobiecego punktu widzenia – drugie dno, które dla mężczyzny może być obrazem jedynym i nieprzekraczalnym. Zaczynam rozumieć, do czego prowadzić może nieokiełznany popęd seksualny, zazdrość, zawiść czy tęsknota. Autor daje bohaterom przyzwolenie na życie ich własnym, prawdziwym życiem, nawet jeśli uderza to w poczucie estetyki czy bezpieczeństwa czytelnika. Całości dopełnia język, którym posługuje się Rutkowski. Język wulgaryzmów, prostych słów, codzienności prostych ludzi. Jego banalność a zarazem prawdziwość sprawia, że łatwiej mi uwierzyć w realność bohaterów i urzeczywistnić ich w codzienności. Czytając dialogi, odrywając je od kontekstu, często mam wrażenie, że słyszę rozmowy mężczyzn żyjących wokół mnie, nie tylko na białych kartkach papieru.
Rutkowski nie pisze o miłości. Przez sto trzydzieści kilka stron nie poczułam jej ani grama. Pisze o seksie, seksualności, cielesności. Pisze o żądzach i pragnieniach, o potrzebach wymagających spełniania tu i teraz. O konsekwencjach, jakie niesie ogromna siła drzemiąca w człowieku. Nie próbuje ubierać jej w uczucia, dozgonne obietnice, nadawać znaczenia, którego nie ma. Pozostawia mnie – czytelnika – kobietę – z otwartym pytaniem, jak bardzo różni się męskie i kobiece spojrzenie na seksualność człowieka, gdzie znajduje się granica między realizowaniem potrzeb i podążaniem za biologią, a miłością. I jak bardzo ja – kobieta – mogę się pomylić, patrząc na to wszystko własnymi oczami.
Informacje o książce:
Tytuł: W niewoli seksu
Tytuł oryginału: W niewoli seksu
Autor: K. S. Rutkowski
ISBN: 9788379421725
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014