Co może się wydarzyć, gdy wesele siostry kończy się urwanym filmem? Jedzie się na wycieczkę do Rimini! Dwie pary gejów, dziadek-entuzjasta marihuany, seksowna siostra księdza i morderca to tylko czubek góry lodowej. Nieprzewidywalne zdarzenia i niecodzienne osobowości to fundament Autokaru do nieba Pawła Olearczyka.
Marcin Bachleda budzi się po weselu siostry i walczy z nieziemskim kacem, sugerującym suto zakrapianą imprezę. Jak bardzo zakrapianą, dowiaduje się dopiero po telefonach innych gości. Na liście swoich grzeszków ma między innymi złamany obojczyk Grześka, który uniemożliwia mężczyźnie pracę. Niezrażony kontuzją, proponuje Marcinowi, aby go zastąpił.
Na pierwszy rzut oka wydaje się to być raczej doskonała oferta zarobkowa niż zadośćuczynienie – Marcin ma pojechać do Rimini w charakterze pilota wycieczki. Niestety, problemy zaczynają się dość szybko – kierowcy nie znają drogi, pasażerowie stają się niesforni, a do tego trzeba improwizować, gdy uczestnicy robią się zbyt dociekliwi. Na szczęście trudy pracy rekompensuje ciesząca oczy Pamela, której Marcin usilnie stara się przypodobać. Dodajmy do tego mężczyzn czających się w autokarowej toalecie ze skrętem nabytym od niepozornego dziadka, przypuszczenie o przewozie mordercy, ucieczkę bez ubrania przed egzotycznym stworzeniem zakończoną przygodnym seksem, i otrzymujemy niezłej jakości satyrę.
Autor doskonale obserwuje (i wyolbrzymia) zachowania ludzkie. W Autokarze do nieba znajdujemy cały szereg niefortunnych i dziwnych sytuacji. Kumulacja ta, choć tworzy niesamowitą hiperbolę, nadaje powieści niesamowity klimat. Autor ma lekkie pióro i nietuzinkowe poczucie humoru. Do tego dochodzi nieograniczona wręcz fantazja, co w efekcie daje bardzo przyjemną lekturę.
Stety czy niestety, lekkość i przyjemność, jaką daje owa książka, wydają mi się być jej głównymi celami. Nie dostrzegam w niej głębszego przesłania, a cechy satyryczne, które posiada, służą raczej celom humorystycznym niż krytycznym. Nie zaliczyłabym jednak tego na minus, ponieważ forma, jaką przyjęła owa powieść nie jest przypadkowa. Jest przemyślana od początku do końca, a przy tym dobrze zrealizowana. Jako fanka nietypowych zakończeń mogę też serdecznie polecić przeczytanie jej od deski do deski – i to nie tylko dla samego końca, ale także przyjemności, jaką daje zgłębianie każdej kolejnej stronnicy.
Strona techniczna jest jednak słabsza. Jak na książkę o tak niewielkiej objętości, ilość błędów jest niepokojąca. Przyznaję, można je zliczyć na palcach jednej ręki. Natomiast powieść można bez problemu przeczytać jednego wieczora, co powoduje, że są one widoczne.
Na szczęście wady są nieliczne. Warto sięgnąć po tę mini-powieść, aby dać się urzec całemu szeregowi zalet i dobremu warsztatowi, który niewątpliwie Paweł Olearczyk posiada. Serdecznie polecam na wieczorne odprężenie!
A dla zachęcenia maruderów… mały fragmencik:
Spojrzałem w stronę stolika mojego ulubionego na tej wycieczce rodzeństwa i z zaskoczeniem odnotowałem fakt, iż stoi pusty. Pewnie Pamela i ksiądz wrócili do pokoju, aby odmówić Apel Jasnogórski o 21. Było to miłe zaskoczenie. Kodeks pracy nie zabraniał mi bratać się z nieznajomą, która właśnie weszła. Również kodeks moralny nie zabraniał mi robić tego, kiedy Pamela nie widzi. Jak to mówią? Czego oczy nie wiedzą, tego sercu nie żal.
Informacje o książce:
Tytuł: Autokar do nieba
Tytuł oryginału: Autokar do nieba
Autor: Paweł Olearczyk
ISBN: 9788377228678
Wydawca: Novae Res
Rok: 2013