W ostatnich latach historia alternatywna zdobywa coraz większą popularność. Na rynku literackim ukazało się wiele powieści i wyobrażeń skoncentrowanych wokół różnych losów dziejów od tych, które się naprawdę wydarzyły. W podobnym nurcie można odbierać twórczość Marcina Ciszewskiego, który szczególnie upodobał sobie modelowanie piórem losów Polski i Polaków w okresie II wojny światowej. Jednym z jego flagowych modeli jest książka zatytułowana „Major”.
Trafiłem na nią zupełnym przypadkiem. Postać nieco stereotypowego, twardego żołnierza z polskim orzełkiem na berecie zwróciła moją uwagę w okienku pocztowym. Autora – przyznam szczerze – znałem dość pobieżnie, wiedząc tylko, że łączy historię z powieściopisarstwem. Czas daje jednak ten przywilej, że pozwala nadrabiać błędy, bo za taki traktuję dziś moją słabą znajomość twórczości Marcina Ciszewskiego. Część już nadrobiłem, będąc świeżo po przeczytaniu wspomnianego „Majora”, który jak się okazuje nabyłem w edycji Wydawnictwa Skarpa Warszawska z 2023 roku (w oryginale powieść ukazała się w 2010 roku). Po przeczytaniu nie mam żadnych wątpliwości, że to książka, która powinna stać się pozycją obowiązkową dla osób zainteresowanych historią alternatywną i II wojną światową.
Założenie jest świetne. Współczesny Pierwszy Samodzielny Batalion Rozpoznawczy, przeznaczony do wzmocnienia Wojska Polskiego w Afganistanie w 2007 roku, uzyskuje dostęp do nowoczesnej amerykańskiej broni – MDS, która potrafi przenosić w przeszłość. Oddział trafia w ogień walk kampanii wrześniowej, w samo mroczne polskie apogeum 1939 roku. Karty powieści „Major” będą jednak opowiadały głównie o 1943 roku, a jej główne wątki koncentrują się na wydarzeniach związanych w powstaniem w getcie warszawskim. Opowiadają o alternatywnych wydarzeniach, ponieważ biorą w nich udział żołnierze Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego, wysłannicy z przyszłości, jakkolwiek by to nie brzmiało we współczesnej perspektywie.
Marcin Ciszewski z niezwykłą starannością i sensacyjnym zacięciem opisuje grę wywiadów – polskiego, amerykańskiego, niemieckiego i radzieckiego. Powieść trzyma w napięciu, obszernymi fragmentami będąc fascynującą szpiegowską intrygą w dążeniu do pozyskania broni, która może zmienić losy II wojny światowej. To zarazem historia napisana całkiem na nowo, ale oparta na solidnych fundamentach historycznych. Wszakże w powieści „Major” występuje wiele całkiem rzeczywistych postaci, jak choćby Komendant Główny Armii Krajowej Stefan Rowecki „Grot”, dowódca SS i Policji Dystryktu Warszawskiego Jurgen Stroop, czy nawet postacie ze ścisłego dowództwa rozgrywających w II wojnie światowej, wspominając Heinricha Himmlera i Józefa Stalina. Rzeczywiste są również wydarzenia, o których opowiada Marcin Ciszewski, choć – czytelniku! – możesz się spodziewać, że tym wydarzeniom autor dodał zupełnie nowych, niespodziewanych kolorów. Wiele z nich przynosi satysfakcję. Czytelnik musi bić brawo i napełnić się refleksją mierząc się z wyobrażeniami Marcina Ciszewskiego.
Bardzo wyrazistą postacią, w zasadzie głównym bohaterem powieści, staje się tu porucznik Janusz Wojtyński. Trudno się z nim nie utożsamiać. To postać, wokół której nie trzeba tworzyć legendy. Żołnierz z krwi i kości. Z zasadami, trochę w stylu polskich oficerów okresu międzywojennego. Na pewno nie pomnikowy, ale warty naśladowania. Taki archetyp wartości, które XXI wiek wypłukuje w większości społeczeństwa. Staje się on także kluczem do rozwiązania zagadki tytułu książki. Wszakże linia fabularna dzieła podąża wraz z decyzjami podejmowanymi przez Wojtyńskiego. Nie są to decyzje łatwe. Zresztą żołnierze Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego stają przed wieloma trudnymi dylematami – spróbujcie sobie bowiem wyobrazić człowieka przeniesionego z XXI wieku w wir działań II wojny światowej. Tej wyobraźni służy dziś książka „Major”. Pełna odwagi, nieodporna też na zdradę. Dynamiczna, drapieżna, dająca czytelnikowi poczucie, że bezpowrotnie straciliśmy łączność z wydarzeniami II wojny światowej, które dziś stanowią co najwyżej kartkę z kalendarza.
Według mnie powieść nie ma happy endu, ale na tym polega jej wartość, że zakończenie można interpretować w dowolny sposób. Ja się tu wiele razy wkurzyłem. Nie godzę się na taki przebieg II wojny światowej, jaki znam z podręczników do historii. Chciałbym, aby to były dzieje napisane przez Janusza Wojtyńskiego i jego żołnierzy. Równocześnie zdaję sobie sprawę, że na podstawie spekulacji i alternatywnych wyobrażeń, choćby takich, jakimi uraczył nas Marcin Ciszewski, możemy (powinniśmy?) wyciągać wnioski. Czy potrafimy to robić? Poszukajcie odpowiedzi na kartach tej świetnej powieści, jaką jest „Major”.
Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl