Autorka, która przybliża nam „Izrael bez cenzury” jako „Izraelka polskiego pochodzenia, a nie Polka mieszkająca w Izraelu”, zgodnie z tymi słowami czyni to z wielką miłością do tego kraju, który świadomie nazywa swoim domem, zarazem jednak z podziwu godną lekkością i poczuciem humoru.
„Izrael jest gobelinem utkanym ze skrajnie różnych nici: świętość przeplata się ze świeckością, doniosłość – z błahością, duchowość – z cielesnością, przerażająco nowoczesny Tel Awiw – z celowo staro wyglądającą Jerozolimą, zielone i żyzne wzgórza Golan – ze stawiającą wyzwanie rolnicze pustynią Negew.”
To książka pełna zaskoczeń i tak ciekawych informacji, że w trakcie lektury nie rozstajemy się z wyszukiwarką Google`a, by je pogłębiać i lepiej zrozumieć. Przy tym jednak pisana bardzo przystępnie i potoczyście. Nie tyle wchodzimy więc w ten pogmatwany i pełen sprzeczności Izrael, co wpadamy weń z impetem, i od razu, bez wstępnego przygotowania zaczynamy nasz rollercoaster. Zaznaczę też, że nie jest to typowa opowieść krajoznawcza. To coś znacznie lepszego dla tych, którzy usiłują, często z miernym skutkiem, zrozumieć izraelską duszę. Autorka posiada dużą wiedzę z zakresu historii narodu żydowskiego, jego religii, świętych ksiąg, skomplikowanych reguł i praw, które niemal w całości kierują życiem wyznawców i odnoszą się nawet do drobnych, codziennych czynności. Otrzymujemy wgląd w motywacje działania Żydów, wytłumaczenie nie zawsze jasnych dla nas zachowań. Ponieważ całość mieści się na zaledwie nieco ponad 200 stronach, z czego część zajmują przepisy kulinarne, siłą rzeczy informacje te są dość pobieżne i wymagają poszerzenia, ale nasza ciekawość zostaje skutecznie rozbudzona i skierowana na właściwą ścieżkę.
Przede wszystkim wiem już, do jakich wydarzeń nawiązują najważniejsze żydowskie święta: Rosz Haszana, Jom Kippur, Sukkot oraz Chanuka. Obiecuję też już nigdy przy okazji tego ostatniego nie użyć mylnego określenia „festiwal świateł.” Religia Żydów bardzo ściśle związana jest z historycznymi wydarzeniami z życia narodu i przepełniona jakąś mistyczną aurą, jak żadna inna. Czyli znów dwoistość – mocne zakotwiczenie w ziemskiej rzeczywistości, a zarazem zanurzenie w pozamaterialnej transcendencji.
Rzuca się tu w oczy wieloaspektowość na każdej płaszczyźnie życia. Począwszy od odłamów wiary, przez czerpiącą z wielu wschodnich i europejskich tradycji kuchnię, po dualizm nowoczesnego Tel Awiwu i jakby pozostającej wciąż poza czasem Jerozolimy. Nic tutaj nie jest oczywiste i jednoznaczne, a to tylko ubogaca tę kulturę. Choćby inny od znanego nam, europejskiego, koncept niesienia pomocy, odrzucający altruizm na rzecz zdrowego rozsądku. Pomagaj, ale nie za wszelką cenę. Muszę przyznać, że argumentacja daje do myślenia i jest bardzo sensowna.
Autorka kreśli tutaj także, dość pobieżnie, kwestię konfliktu izraelsko-palestyńskiego i spornych terenów, do których oba państwa roszczą sobie prawo. Przedstawia problem oczywiście z pozycji mieszkanki Izraela, z czym w pełni się utożsamia. Poznajemy więc całą sytuację, także ostatnią intifadę z 2016 roku, z bardzo osobistego punktu widzenia, który zapewne podzielają inni Izraelczycy.
Nie wiem, czy macie pojęcie, jak skomplikowane są wszystkie kuchenne czynności, jeśli chce się zadbać o przestrzeganie zasad koszerności. Wiem, że dla żydowskiej społeczności ma to podstawowe znaczenie, jednak dla reszty pozostaje dosyć egzotyczne.
Mimo, iż niewielkich rozmiarów, a więc z konieczności dość powierzchowna w nakreślaniu kolejnych zagadnień, w żadnym jednak razie nie jest to książka płytka. Widać, że autorka dokładnie studiowała pismo, przemyślała wiele i ma swoje nader ciekawe refleksje, którymi chętnie się z nami dzieli. Także te bardzo poważne, o egzystencjalnym zabarwieniu, dotykające poczucia tożsamości, wolności wyboru. Podkreśla też specyfikę tego regionu, gorącego klimatem i płonącego konfliktem, regionu, którego problemy trudno jest pojąć Europejczykowi czy innemu cudzoziemcowi wychowanemu w demokratycznym systemie.
Bajecznie jest robić interesy w Izraelu, nie da rady bez targowania, i to ostrego, dochodzącego niemal do rękoczynów. Dla nas to nie tylko dziwne, ale nader kłopotliwe i niezręczne, lecz pomyślcie, że można kupić coś za ułamek ceny wyjściowej, a sprzedawca i tak na nas jeszcze nieźle zarobi. Tytuły rozdziałów wzięły się od miesięcy lunarnych, z których każdy coś oznacza i zawiera pasującą do swego określenia treść. Jeśli nie byliście nigdy dotąd na randce religijnej, to koniecznie musicie również o tym przeczytać. Powiem tylko, że autorka była swatana, a i sama korzystała z izraelskich portali randkowych i niekiedy trafiali jej się osobliwi kandydaci, o których pisze z nutą złośliwości.
Polecam tę książkę gorąco wszystkim zainteresowanym kulturą Izraela, wszystkim ciekawym świata i otwartym na zrozumienie często dla Europejczyka zagmatwanych tradycji oraz wiary. Lektura może stać się przyczynkiem do pogłębienia tematu, a jeśli nawet nie, to jest sposobem na miłe i interesujące spędzenie czasu.