„Jakie to niesamowite – ludzie odpuszczają wiele: kurewstwo, sponsoring, a nawet czystą naiwność. Ale ta miłość ich boli, bo im się w głowach nie mieści. (…) Miłości nie darują. Co za dużo, to niezdrowo”.
Jerzy Seipp, pisarz i poeta, reżyser filmowy. Na swoim koncie oprócz tej przeze mnie recenzowanej ma jeszcze dwie książki, uznane przez krytyków i czytelników, „Angielka” i „Królewna”, o których wspomina w „Ostatniej miłości”. Seipp to człowiek szczycący się pisaniem ‘’nie na temat’’, co robił od dziecka, bowiem miłość do pisania miał już od najmłodszych lat.
„Ostatnia miłość” opowiada o swoim autorze i uczuciu, jakie łączyło go z Emilią, która obchodząc osiemnastą wiosnę swojego życia, postanowiła napisać do niego. Dziewczyna jest samotna, co w połączeniu z duszą artystki wciąga ją coraz bardziej w mroczną otchłań. Uważa, że życie jej się skończyło zanim w ogóle zaczęło. Ucieka przed rzeczywistością w książki, a jedną z nich była „Angielka”, w której znalazła więcej o sobie, niż w jakiejkolwiek innej pozycji. W słowach na klawiaturze wystukanych uderza jej niepewność i swego rodzaju bojaźliwość. Niemożliwe staje się możliwe, gdy na elektroniczną pocztę przychodzi odpowiedź. Tak to wszystko się zaczęło.
Jerzy, pięćdziesięcio-sześcioletni alkoholik, żyjący na utrzymaniu żony stacza się po równi pochyłej, za towarzyszy mając trzy psy, syna, który wyznacza w ich relacji warunki oraz alkohol. Posiada też córkę. I jedno i drugie jego dziecko jest starsze od czytelniczki, którego e-mail niedawno odebrał. E-mail jakich wiele, ale pisząc wiadomość zwrotną pozwolił sobie na coś więcej niż dotychczas, pozwolił sobie na zainteresowanie osobą nastolatki, co było sygnałem do większej rozmowy.
Od wiadomości do wiadomości, są coraz bardziej sobą zaintrygowani, łatwo łapią wspólny język. Jak to często bywa oboje powoli fascynują się drugą osobą, a raczej tym co rozmówca, rozmówczyni mówi, pisze. Inteligencja i wrażliwość na otaczające ich absurdy, obok których nie umieją przejść obojętnie nie jest jednak jedynym, co ich łączy.
„Zimno mi. Tak życiowo”.
„Wybacz, mam niesprecyzowany kryzys i czuję, jak się topię. Jeśli użyczysz mi ramienia, żebym miała się na czym wesprzeć, może uda mi się to szybko zażegnać i powrócić do radowania się nadchodzącym dniem”.
Podobno przyciągasz to, czym wypełniasz umysł. Bywa, że osoby starsze lub młodsze od siebie o rok czy dwa, mają problem z dogadaniem się, zaś tutaj mężczyzna dogaduje się z trzy razy młodszą dziewczynką. Co ich pcha ku sobie? Nie są to wbrew pozorom słowa, lecz osamotnienie, smutek i żałość, która pcha obojga w objęcie śmierci. Zamiast kostuchy wpadają w swoje ramiona.
Wiadomości są coraz śmielsze, a pragnienia coraz silniejsze. Emilia przybywa pociągiem wiele kilometrów, by je zaspokoić, ze strachem ściskającym jej gardło oraz pierś – co jeśli odeśle ją, jak tylko ją ujrzy?
Co jeśli ona zobaczy w nim nie wrażliwego pocieszyciela, z którym tak się zżyła, którego chciała za kochanka i ojca, tylko alkoholika, którego życie w teorii już się skończyło.
Obawy są płonne, miłość namiętna, a rozstanie bolesne. Dziewczyna musi wrócić do domu, do rodziny, do nauki i widma matury.
Mimo wspaniale spędzonego czasu na żywo, mężczyzna i dziewczyna dalej lękają się, że któreś z nich zerwie relacje. Zniknie z żyje tego drugiego, pozostawiając ogromną, pulsującą wyrwę na duszy i sercu.
Kilometry, jakie dzielą kochanków nie są jedyną przeszkodą. Do puli problemów dochodzą rodzice Emilki. Sama jest już czas znaczny ateistką, to rodzina od wielu pokoleń trzyma się mocno chrześcijaństwa. Fakt, że w rodzinie nie ma wyzwisk, awantur głośnych i podnoszenia ręki, nie znaczy, że jest w niej wszystko w porządku. Patologia rodzinna jest jednym z tematów, jakie omawiają artyści. Kolejnym jest religia i czas.
„Obawiam się, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie rodzica, który nie narzuca swojego światopoglądu dziecku, nie popadając przy tym w obojętność. Tu jest pytanie, które zawsze mnie nurtowało: rodzice robią dzieci dla siebie, czy dla tych dzieci?”
Ludzie robią sobie dzieci, a hasło niestety dość często macierzyństwu przyświecające brzmi – nie ja dla ciebie, lecz ty dla mnie jesteś. Rodzice utrzymują i wychowują dziecko, oczekując w zamian posłuszeństwa. Czy jest to złe? Nie jeśli opiera się to na zdrowej relacji, na miłości. W ukazanym tutaj przypadku nie jest tak.
„Ich nie obchodzi, co ona czuje, co myśli, czego chce od życia. Ona ma tylko obowiązek spełnić ich oczekiwania”.
Emilia do pierwszej wymiany maili z Jerzym żyła w cieniu, w mroku. Wegetowała, a wegetując nie można zbyt wielu problemów przysparzać. Gdy więc się przebudza, żyć zaczyna, jej bliscy zostają zbudzeniu także, zauważając po raz pierwszy, że ich córka jest zdolna do większych emocji. Zamiast przeanalizować i przede wszystkim porozmawiać z nią, co jest tego głębszą przyczyną, wolą stereotypowe – to zwykłe hormony do głowy uderzające, a na nie najlepszym lekarstwem jest przeczekanie, czyli nauka. Miast rozmowy, krzyk i groźby. Próbują swą latorośl wepchnąć znów do klatki biernego posłuszeństwa, ale kto raz zakosztował powiewu wolności, ten nie odda jej łatwo.
„-Czegoż płaczesz? — staremu mówił czyżyk młody —
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody.
-Tyś w niej zrodzon — rzekł stary — przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce — i dlatego płaczę” – Ignacy Krasicki „Ptaszki w klatce”.
Córka jest nieugięta, choć nigdy nie cieszy człowieka kłótnia i niezgoda z bliskimi. Rodzice miłość i związek jej odbierają, jako osobistą obrazę. Podejmują wszelakie kroki, by zakończyć związek – według nich – całkowicie nieodpowiedni oraz niemoralny.
„Dzieci kocha się bez warunków wstępnych i przytula się tym mocniej, im bardziej chciałoby się sięgnąć po pas”.
Jerzy sam posiadając dzieci, tym bardziej jest wzburzony im dalej w historię. Postępowania rodziców ukochanej jego przeczą ich wyznaniom. Uciekają się podstępów by kontakt z nim nawiązać, w którym usiłują go odwieźć od Emilii.
Nie udaje im się. Owy niemoralny związek trwa i ani myślą go zakończyć, choć bywa trudno. Seipp ma spore doświadczenie z kobietami, a do tego nieobce są mu poczynania młodej kochanki, które obserwować miał już okazję u swoich dzieci.
„Dzieci lubią sprawdzać, czy są kochane”.
Pojawia się też kolejny problem, tym razem gorszy. Alkoholizm pisarza jest coraz większy, a skutki uboczne coraz bardziej dają się we znaki. Dwa razy udaje mu się próbować abstynencji, aczkolwiek wraca do butelki.
Jak potoczy się ta miłość? Czy wytrwa wbrew przeciwnościom tylu, czy też złamie się, jak tyczka na wietrze? Jeśli tak, co do tego największą siłę przyłoży? Rodzina czy odległość? Brak doświadczenia Emilki czy jej dorastanie? Niewydolność organizmu alkoholika czy jego brak sił na kolejne humory nastolatki, która dopiero teraz ma okazję do wyrzucenia wstrzymywanych latami negatywnych emocji? Może pojawi się kolejna trudność?
„I o ile nie potrzebuję emocjonalnego masochizmu w imię Boże, to uczuć potrzebuję potwornie. A że z dużym prawdopodobieństwem nie jestem zdolna do szczęścia. Więc wbijaj ten nóż, proszę cię bardzo, ale pamiętaj, żeby pchać głęboko”.
„Ostatnia miłość” to ekstrawagancka i wyzywająca opowieść, niezwykle pouczająca, pełna morałów. Gdy poznajemy tę historię, krzywimy się, czytając tytuł „Romans pornograficzny dla młodzieży i rodziców”, a gdy kończymy – rozumiemy go, znając inny sens jego. To historia dla młodzieży, by pojęła swe uczucia i dla rodziców, by pojęli swe błędy.
Informacje o książce:
Tytuł: Ostatnia miłość
Tytuł oryginału: Ostatnia miłość
Autor: Jerzy Seipp, Jadwiga Bogusławska
ISBN: 9788380830547
Wydawca: Novae Res
Rok: 2016