Pamiętam, że jakiś czas temu pierwsza część przygód Kuku odbiła się szerokim echem wśród miłośników książek skierowanych do młodszych czytelników. Poprosiła mnie także o nią koleżanka, jako że mamy zwyczaj obdarowywania dzieci książkowymi prezentami na mikołajki. Sama zastanawiałam się nad jej kupnem dla córy, bo zapowiadała się bardzo przyzwoicie, ale coś w ostatnim momencie wpadło mi w oko i było typowo w świątecznym klimacie, więc zmieniłam zdanie i ostatecznie nie poznałyśmy historii Kuku i enigmatycznie brzmiącego w tytule pępka. Tym razem nie zamierzałam jednak przepuścić temu bohaterowi, zwłaszcza że druga część jego perypetii ma taki tytuł, że od razu zwraca on na siebie uwagę. Okładka zresztą też.
Kuku to sympatyczny, kilkuletni chłopiec, który właśnie obchodzi swoje urodziny. Nie wiemy które, ale możemy się domyślać, że raczej jest to mniejsze dziecię, bo gdy goście, składając mu życzenia, życzyli też szczęścia, to nasz bohater postanowił faktycznie je odnaleźć. Szukał w wielu miejscach – pod dywanem, pod szafą, ale szczęścia nigdzie nie było. I pewnie szukałby tak dalej, gdyby nie mama, która przyszła do syna, gdyż nie szykował się on do snu, o co prosiła. Kuku wyjaśnił mamie, że nie może iść spać, póki nie znajdzie szczęścia, bo inaczej już zawsze będzie smutny, nie potrafił jednak określić, jak to jego wymarzone szczęście wygląda. Zakładał, że jest po prostu ładne. Wtedy mama poprosiła o chwilę rozmowy i wyjaśniła synkowi, czym tak naprawdę jest szczęście i kiedy się je znajduje. To jednak nie koniec bolączek chłopca, bo pora była już późna, więc na wiele rzeczy spośród tych, które czyniły Kuku szczęśliwym, było już za późno. Nie mógł już odwiedzić kolegi, zjeść lodów ani jeździć na rowerze. Jak zatem poczuć się szczęśliwym tuż przed snem, by zamknąć oczy z uśmiechem na twarzy zamiast poczuciem niespełnienia? Bez obaw, Kuku i jego mama znajdą na to sposób, ale nie zdradzę wam go. Tego już dowiecie się z książki. Nie chcę psuć wam zabawy. Powiem tylko, że jest bardzo prosty, dla każdego dostępny i skuteczny – sprawdzałam!
Bardzo podoba mi się pokazana tutaj relacja na linii dziecko – rodzic. Nie jest tak, że mama Kuku stara się go na siłę uszczęśliwić. Nie podaje ona też gotowej recepty na szczęście, nie wymyśla za niego, bo to przecież Kuku najlepiej wie, co sprawia mu przyjemność. Mama jedynie go motywuje i wspiera, ale pozwala na samodzielne odkrycie, co tak naprawdę oznacza szczęście. No i ma dla dziecka czas – mimo że jest wieczór, że pora spać, a Kuku w trakcie swoich wcześniejszych poszukiwań narobił sporo bałaganu, to jednak prosi go, by usiedli na kanapie i porozmawiali. Czas przeznaczony na rozmowę z dzieckiem to najpiękniejsze, co rodzic może mu ofiarować – i w tej książce bardzo dobrze to widać.
Tekstu w tej publikacji nie jest dużo – w zasadzie na jednej stronie znajduje się po kilka krótkich zdań. Dzięki temu jest to książka odpowiednia zarówno dla młodszej pociechy, jak i nieco starszego dziecka, bo w końcu przesłanie jest uniwersalne i dla każdej grupy wiekowej będzie ono takie samo. Ważne, że jest ukazane w sposób przejrzysty i jasny.
Na uwagę zasługują natomiast ilustracje – bardzo kolorowe i oryginalne. W zasadzie to historia o Kuku jest chyba pierwszą książką, gdzie spotykam się z tak oryginalnym obrazem. Kreska jest tu prosta, delikatna, ale przy tym szalenie pozytywnie się kojarzy. Jest tak wesoło, optymistycznie, tak jak powinno być w książce dla dzieci.
I biorąc pod uwagę te wszystkie aspekty, o których pisałam, a także po prostu mój czysto subiektywny zachwyt, z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę, żałując jednocześnie, że nie kupiłam jednak wcześniej części pierwszej. Zamierzam to nadrobić. Sięgnijcie po przygody Kuku i przekonajcie się, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki.
Informacje o książce:
Tytuł: Kuku szuka szczęścia
Tytuł oryginału: Kuku szuka szczęścia
Autor: Monika Kamińska
ISBN: 9788366329225
Wydawca: Mamania
Rok: 2019