„- A co myślisz o tamtym obrazie? – zapytałem, wskazując wiszącą na ścianie Śmierć Komandora. – Tamten mi się podoba – odpowiedziała Marie bez wahania. – Kto go namalował? – Namalował go Tomohiko Amada. Właściciel tego domu. – Ten obraz się czegoś domaga. Jakby ptaszek próbował się wydostać z ciasnej klatki. Tak wygląda. Spojrzałem na nią. – Ptaszek? Jaki to ptaszek? – Nie wiem, jaki ptaszek i jaka klatka. Nie widzę ich kształtu. Tylko czuję coś takiego. Może ten obraz jest dla mnie trochę za trudny. Po pewnym czasie Marie powiedziała: – Mimo, że kogoś tu zabijają i jest dużo krwi, obraz nie przygnębia patrzącego. Próbuje mnie przenieść w jakieś inne miejsce. Takie, w którym są inne kryteria tego, co słuszne, a co niesłuszne”.
Z dużą niecierpliwością czekałem na drugi tom nowej powieści Haruki Murakamiego. Pierwsza jej część, również recenzowana przeze mnie na naszym portalu, pod tytułem „Śmierć Komandora. Pojawia się idea” rozbudziła moją ciekawość i pozostawiła spory niedosyt.
Spora w tym zasługa wielu głosów z samej Japonii. W ojczyźnie autora powieść uznano za nieprzyzwoitą. Wywołała prawdziwe oburzenie w kręgach prawicowych. Pisarza oskarżono o drwienie z kultury japońskiej. Oczywiście polski czytelnik będzie nieco inaczej oceniał książkę. Nie znając zawiłości japońskich realiów, po prostu skupi się na samej powieści.
Drugi tom, zatytułowany „Śmierć Komandora. Metafora się zmienia” jest po prostu kontynuacją opowiadanej historii. Odnoszę wręcz wrażenie, że książka została podzielona niejako „mechanicznie” na dwie równe części.
Niemniej jednak kontynuacja powieści jest – przynajmniej dla mnie – nie mniej pasjonująca niż jej pierwsza część. Zasadniczo spotykamy tych samych bohaterów. Japoński malarz kontynuuje prace nad portretem Marie. Między nim a dziewczyną zawiązuje się pewna nić porozumienia. Oboje nie przypuszczają jeszcze, do czego to doprowadzi. Równocześnie nastolatką nadal interesuje się tajemniczy Menshiki. Nieświadomie z pewną pomocą przychodzi mu ciotka Marie, którą uwodzi aby zbliżyć się do dziewczyny.
Główny bohater nadal spędza całe dnie na malowaniu, jednak w jego życiu zachodzą pewne zmiany. Przede wszystkim – jakkolwiek to zabrzmi – rzuca go kochanka. Pomimo tego, że łączył ich tylko seks, jest to dla niego spore zaskoczenie i pewien zawód. Dowiaduje się także, że jego żona jest w ciąży. W pierwszej chwili nic z tego nie rozumie. Jest zły. Gdy byli małżeństwem, nie chciała mieć z nim dzieci, tym bardziej nie rozumie, skąd taka zmiana w sposobie jej myślenia. Jest to dziwne tym bardziej, że malarzowi śni się (czy aby na pewno był to sen?), że pewnej nocy uprawia ze swoją żoną namiętny seks. Budzi się, zupełnie nie wiedząc co o tym myśleć. Sytuacja była bowiem tak realistyczna, jakby zdarzyła się naprawdę.
Równolegle do tych wszystkich wydarzeń malarza nadal odwiedza… Komandor. Właściwie jest to idea, która przybrała formę postaci z obrazu. Obrazu, który widziało ledwie parę osób. Jest on kolejną składową, łączącą malarza z Marie. Co znamienne, dziewczynie również ukazuje się Komandor i pomaga jej wyjść cało z pewnej opresji.
Jak zakończy się historia opowiadana przez Haruki Murakamiego? Czy bohaterowie odnajdą samych siebie? Czy „krąg” się zamknie? Czy malarz spotka się jeszcze ze swoją żoną? Jaki los czeka Komandora?
Można z całą pewnością powiedzieć, że „Śmierć Komandora” to monumentalna powieść. Wszak obie części liczą prawie tysiąc stron. Mimo takiej objętości, książkę czyta się zaskakująco szybko. Autor umiejętnie podtrzymuje napięcie i zainteresowanie czytelnika. Zdaje się prowokować do stawiania pytań. Sam również takie pytania stawia. Czy można żyć bez idei? Albo inaczej, czy można zabić ideę i oczekiwać, że nic się nie wydarzy?
Chociaż nie gustuję w fantastyce, to jej elementy u Murakamiego w ogóle nie przeszkadzały mi w lekturze. Postacie schodzące z obrazu i rozmawiające z bohaterami. Przenoszenie się z miejsca na miejsce. Tajemnicze doły i tunele. Jednak o wszystkim tym Haruki Murakami pisze w tak naturalny sposób, że niemal jesteśmy w stanie w to uwierzyć.
Reasumując mogę z czystym sumieniem polecić powieść „Śmierć Komandora. Metafora się zmienia”. Jest to książka nieoczywista, zaskakująca wręcz czytelnika. Zdumiewa fakt, jak wiele wątków zostało przez autora niedopowiedzianych i nie znalazło swego finału. Czy przeszkadza to w całościowym odbiorze dzieła? Sięgnijcie po książkę i zaczytajcie się w tej niesamowitej historii.
Informacje o książce:
Tytuł: Śmierć Komandora. Metafora się zmienia
Tytuł oryginału: Śmierć Komandora. Metafora się zmienia
Autor: Haruki Murakami
ISBN: 9788328710917
Wydawca: Muza
Rok: 2018